(długo wyczekiwane) Band au dla cudownej dilau_did |
Pairing: William Reagan/Regulus Black
Rating: Explicit++++++
Alternatywne tytuły: AAA – Angry Anal Au które później przekształciło się w Not Really That Angry Anal Au
Muzyka, przy której pisałam:
- Little Bit – Lykke Li (AutoErotique Bootleg Remix)
- Sleep and Dream – Battle of Mice
- Lonely Boy – The Black Keys
- I want your love – Lady Gaga
- 212 – Azealia Banks
- Vanished – Crystal Castles
- Heads Will Roll – Yeah Yeah Yeahs
(Wiem, że
playlista jest pojebana, ale jeśli chodzi o tych dwóch to jestem rozdarta
między cheesy lovely-dovly music, EDM music i cocky music)
Wreszcie po obiecankach-cacankach na blogu pojawiło się
zabójczo długie Band au. Jestem zadowolona, stu procentowo zadowolona.
Zwłaszcza że aktualnie mam 39-stopniową gorączkę i nie widzę na oczy. Gdyby
nie ta cholerna choroba pewnie opowiadanie pojawiłoby się wcześniej, a może
nawet na czas!
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za życzenia, za komentarze,
za wyrozumiałość, za miłe słowa, za wsparcie, za motywację i za złożenie
wszystkich zamówień! Nie wiem, jak w słowach wyrazić to, jak strasznie was
wszystkich uwielbiam. Dla was zarywałam noce i izolowałam się przed komputerem
przez te półtora miesiąca, i nie żałuję nawet sekundy, bo było warto!
Czas na konkret:
Droga dilau_did, dziękuję ci za pokrzepiające słowa. Choroba
i moja literacka porażka czasowa trochę mnie przybiły, ale dzięki tobie z nową
energią usiadłam do au i wreszcie je napisałam. Mam szczerą nadzieję, że
opowiadanie ci się spodoba.
Do playlisty dołączyłam niesamowitą Battle of Mice,
na której wzorowałam zespół w opowiadaniu. Jeśli ktoś lubi post-metal albo chce
go polubić, to serdecznie polecam.
Na playliście jest też cover Lady Gagi, w którym występuje
niejaki Lucky Blue Smith – model. Jeśli ktoś nie lubi zaburzać swojej wizji i nadawać postaciom
fikcyjnym realnego wyglądu, niech nie słucha. Właśnie Lucky Blue Smitha razem z
Piratem utożsamiamy często z Williamem, mimo że niestety chłopak nie jest
albinosem. Ot, taka ciekawostka!
❤️ ❤️ ❤️
Lato w tym roku było upalne już od pierwszych tygodni czerwca.
Temperatura zdawała się rosnąć z każdym dniem i w sierpniu wszyscy – nawet ci
ciepłolubni – mieli dosyć. Na skrzyżowaniu Pokątnej z Ministerską samochody
stające na światłach wyrobiły już w asfalcie głębokie dziury.
Wycierając pot spod noska okularów, wysoki chłopak
przeskoczył owe koleiny. Przymknął szare oczy i odchylił głowę w tył, pozwalając
przez chwilę słońcu prażyć go prosto w twarz. Jego ciało było ładnie opalone, a
pot płynący strużkami po skroni i szyi wsiąkał w luźną, czarną koszulkę. Chłopak wsunął
dłoń w swoje pokręcone, czarne włosy i rozczochrał się, odlepiając wilgotne
kosmyki od skalpu z westchnieniem. Przejechał ręką po wygolonym tyle i
złapał się za kark. Dopiero parę tygodni temu wpadł na pomysł poddania się
modzie na undercut i teraz bardzo sobie za to dziękował.
Chłopak przez chwilę wpatrywał się w tabliczkę z napisem: „Studio
Hogwart”, umieszczoną na drzwiach wejściowych. W końcu westchnął ponownie, trąc palcami
tunel w prawym uchu, i popchnął drzwi. Od razu owionął go chłód z klimatyzacji, wprawiając jego ciało w drżenie. Brunet wsunął się do środka, zamykając za sobą drzwi, i znalazł się
w niedużej recepcji.
W pomieszczeniu stała krótka lada, za którą siedziała młoda
dziewczyna w wielkich okularach. Miała słuchawki w uszach i pochylała się nad
monitorem laptopa. Jej policzki były lekko zaczerwienione i zdawać by się
mogło, że nie widzi świata poza ekranem. Nie zauważyła więc Regulusa, który
nieśmiało podszedł do lady. Dopiero gdy chrząknął znacząco, z rozmachem
zamknęła laptopa i uniosła wzrok, przerażona. Brunet uśmiechnął się lekko,
widząc jak szarpie się z kablem od słuchawek.
– T-tak? – spytała, a jej zażenowanie powoli zaczęło się
pogłębiać, bo zdała sobie sprawę, jak przystojny jest chłopak, który przed nią
stoi, i jak drapieżnie wyglądają na nim tatuaże, pokrywające jego
szyję, klatkę piersiową, obnażoną przez głęboki dekolt koszulki, i ramiona. Kolczyk
obejmujący dolną wargę mężczyzny na samym środku sprawił, że recepcjonistka zacisnęła kolana
pod biurkiem. Na dodatek zawsze miała słabość do chłopców w okularach.
– Przyszedłem do Syriusza Blacka z Huncwotów – odpowiedział, mierząc dziewczynę zaciekawionym
wzrokiem. Chwilę tkwiła w bezruchu, nie mogąc się skupić, ale w końcu zerknęła
na grafik i poprawiła okulary.
– Pana godność?
– Regulus Black.
– Proszę wjechać na drugie piętro. Pokój dziewięć. – Recepcjonistka
przekazała chłopakowi identyfikator i wskazała dłonią windy. – Dziewięć i trzy
czwarte tak właściwie – dodała po namyśle. – Odkąd go wynajmują, na drzwiach wisi taka kartka.
Regulus przewrócił oczami, bo miał przeczucie, że to kolejny
z zupełnie niezabawnych żartów jego brata. Przechodząc przez otwarte drzwi,
obejrzał się jeszcze na recepcjonistkę, przyglądającą się mu dość dyskretnie,
musiał przyznać. Wcisnął guzik drugiego piętra i otarł kark z potu, wsuwając następnie
dłonie w kieszenie.
Po wąskim korytarzu niósł się stłumiony huk. Chłopak rozejrzał się zaciekawiony, ale w końcu skierował się w prawą
stronę, szukając pokoju dziewięć i trzy czwarte. Rzeczywiście, do jednej z
tabliczek przyczepiona była inna, plastikowa, pomalowana złotą farbą, która
kruszyła się z jednego boku. Regulus westchnął i uniósł dłoń, by zapukać,
jednak wstrzymał się, słysząc głośną muzykę. Chwilę zwlekał, a gdy zebrał się w
sobie, nagle walenie ustało. Wykorzystał tę szansę i zapukał. Z pomieszczenia doszły go stłumione głosy i śmiech. Nagle drzwi się
otworzyły.
Stanął w nich chłopak, którego nawet brunet, mimo swojego
imponującego wzrostu, nazwałby wysokim. Miał mleczną cerę, delikatną posturę i subtelne rysy twarzy. Jego oczy były niespotykanego, prawie cytrynowego koloru, a włosy białe
jak śnieg i związane wysoko w niechlujnego koczka. Wzrok Regulusa leniwie
zsunął się na fioletowy t-shirt nieznajomego z napisem: Jeśli masz zamiar go uderzyć, uderz mocno.
Nagle jego serce zacisnęło się w przerażeniu i nakazało mu
znowu przyjrzeć się gładkiej, białej twarzy. Szare oczy otworzyły się szerzej,
wpatrując w przekłuty język albinosa, którym ten oblizał wygięte w uśmiechu usta. Znienacka
Regulusowi przed oczami ukazało się wspomnienie sprzed paru nocy.
Pierwszego wieczora po tym, jak przyjechał do rodzinnego
miasta z dyplomem z uczelni i tytułem naukowym, poczuł się wreszcie wolny i
odważny. Odważny jak nigdy wcześniej.
Swoją orientację, która z latami coraz częściej skierowywała go
w stronę innych mężczyzn, ukrywał, od kiedy w szkole średniej zaczął miewać
pierwsze myśli o mięsistych łydkach kolegów z klubu siatkarskiego. Będąc znowu
w mieście, poczuł jednak, że cały strach nagle zniknął, popychając go do
podejmowania nierozsądnych decyzji. Tak właśnie się stało, kiedy postanowił już
pierwszego wieczora, zupełnie pijany, iść do klubu dla gejów, o którym wiele
słyszał jeszcze przed studiami.
Był bardziej nieśmiały, niż przypuszczał, ale wszystko
zmieniło się, kiedy na parkiecie dołączył do niego chłopak, którego skóra
mieniła się w kolorowych światłach. Miał na twarzy odciśniętą czarną dłoń i
uśmiechał się zadziornie, chwilę później szepcząc mu do ucha naprawdę miłe
rzeczy. Regulus nie do końca pamiętał, jak wylądowali w tylnej części klubu,
która bardziej przypominała burdel niż sekcję wypoczynkową z kanapami, ale
dokładnie pamiętał żółte oczy, które błyskały na niego spod białej grzywki,
kiedy nieznajomy obciągał mu przy ścianie.
Black nie mógł się poruszyć. Jego członki stały się
ociężałe, a przed oczami rzeczywisty obraz mieszał się z tym z wspomnień.
Albinos uniósł brwi, przechylając głowę. Obaj milczeli do momentu, w którym zza
pleców białowłosego wychynął Syriusz.
– Regi, jesteś! Trochę wcześnie – ucieszył się, zerkając na
zegarek. Chwilę później przylgnął do ciała brata, zamykając go w czułym
uścisku. Wciągnął go do pomieszczenia, mijając wysokiego albinosa. – Słuchajcie
wszyscy, to mój mały braciszek, Regulus.
Stojąca w centrum pomieszczenia dziewczyna, którą wszyscy
zwykle nazywali rudą, przytłoczeni ilością wściekle ognistych loków na jej
głowie, odjęła plastikowy kubeczek z wodą od ust i uśmiechnęła się pod nosem.
– Wygląda jak grzeczniejsza wersja ciebie, Syriusz – zaśmiała
się, mrużąc oczy.
Miała sporo racji, bo bracia byli bardzo do siebie podobni,
obaj wytatuowani, z identycznie stalowym spojrzeniem, długimi rzęsami i czarnymi
jak smoła, kręconymi włosami. Tego dnia byli nawet podobnie ubrani w podkoszulki z tej
samej kolekcji. Ale twarz Regulusa była na pewno bardziej chłopięca, gładsza i
delikatniejsza, podczas gdy szeroką szczękę Syriusza pokrywał kilkudniowy
zarost. Być może to miała na myśli dziewczyna.
– Jestem Lily. To przez mojego chłopaka, który złamał sobie
obie nogi, skacząc w tłum na ostatnim koncercie, masz okazję zabłysnąć na
scenie. – Postąpiła parę kroków w kierunku nowoprzybyłego i wyciągnęła dłoń,
którą on uścisnął.
– Słyszałem, jak śpiewasz – przyznał z nieśmiałym uśmiechem
Regulus.
Mimo że dziewczyna była malutka, a wręcz miniaturowa, miała
zadziwiająco dużo pary w rączce. Na pierwszy rzut oka jej dziecinny głos doskonale
pasował do krągłej, piegowatej buzi i noska jak ziemniaczka, ale zaraz
obserwatora bombardował ciemny makijaż, którego czerń idealnie
wyciągała świeżą zieleń spojrzenia wokalistki. Lily zadbała też o idealną prezentację, bo miała na sobie tylko podarte
rajstopy i szarą koszulkę z prostym nadrukiem, która przez swój ogromny rozmiar
odsłaniała jej czarny stanik, ale jednocześnie nie zasłaniała całych ud. Regulusowi najbardziej chyba podobały się septum i poroże oplecione liliami, wytatuowane wzdłuż obojczyka rudej.
– I co myślisz? – spytała, przygryzając wargę.
– Że chciałbym zobaczyć cię w akcji? – Regulus uniósł brwi i
uśmiechnął się lekko. Dziewczyna zaśmiała się i szturchnęła go w ramię.
– Już go lubię. To Peter… – Wskazała dłonią blondyna
przeciętnego wzrostu z nieco przydługą grzywką. Chłopak był ubrany koszulkę
AC/DC i flanelową koszulę z podwiniętymi rękawami. W jego dolnej wardze, z
dwóch stron tkwiły kolczyki, a jego blado niebieskie oczy świeciły
sympatycznie, kiedy mrużył je, uśmiechając się. – … a to William.
Regulus krótko tylko zerknął w stronę albinosa, stojącego
wciąż przy zamkniętych już drzwiach, ale natychmiast skupił się na ściskaniu
dłoni Petera.
– Czyli to ten twój braciszek – odezwał się nagle William.
Uśmiechnął się i splótł ramiona na klatce piersiowej. Ciemnowłosy poczuł niepokój, mimo że usilnie starał się oddychać normalnie. – No dobra, młody, pokaż
co umiesz.
– Daj spokój, dupku. – Syriusz pokręcił głową.
– Dlaczego nie? Znasz jakieś nasze kawałki? – Lily znowu szturchnęła
chłopaka i, łapiąc jego ramię, zaciągnęła go pod ścianę, gdzie odstawiona
została gitara elektryczna kontuzjowanego członka zespołu.
– Trochę – odpowiedział niepewnie.
– Nie szkodzi. Zagraj cokolwiek.
Regulusowi włoski na karku stanęły dęba, bo głos albinosa
dobiegł niebezpiecznie blisko zza jego pleców. Po namyśle chłopak pochylił się,
chwytając gitarę, i przerzucił sobie jej pasek przez szyję. Odwrócił się,
zerkając krótko na wpatrzone w niego ciekawsko żółte oczy, po czym przesunął
palcami po strunach. Dostroił instrument i, wstrzymując oddech, zaczął grać pierwsze, co
przyszło mu do głowy. Usłyszał prychnięcie z cienkich ust Williama, ale nie
zraził się, wciąż wpatrując się w struny.
– Co myślicie? – spytał po chwili Syriusz.
– Wygląda na to, że umie grać na gitarze, to już coś. – Lily
zachichotała i przechyliła głowę. – Ale będziesz musiał nauczyć się naszych
piosenek. James przygotował ci chwyty.
Dziewczyna przekicała cały pokój i zaczęła grzebać w swojej
torbie. Żaden z chłopaków prócz Regulusa, nie odwrócił wzroku, korzystając z
niezbyt imponującej długości koszulki rudej. Po chwili Lily wręczyła mu parę
niechlujnie zapisanych kartek.
– Jasne. Dzięki.
– Zostaniesz na reszcie próby? – spytał Peter, uśmiechając
się miło. Młodszy z braci skinął głową.
– Liczyłem, że mi pozwolicie.
– Pewnie, siadaj, jeśli chcesz. – Lily wskazała na bardzo
obskurną kanapę, ale chłopak machnął na to dłonią.
– Popróbuję z wami pobrzdąkać. Przesłuchiwałem wasze albumy.
* * *
Regulus wszedł do łazienki i zajął jedną z kabin. Po
wspólnej próbie był całkiem podekscytowany myślą o graniu w Huncwotach. Największe
wrażenie zrobiła na nim Lily, ale to wcale go nie zaskoczyło. Z opowieści brata wywnioskował, że
dziewczyna szybko zjednuje sobie ludzi. Zespół istniał od trzech lat, ale
zaistniał w tym roku głównie dzięki występowi na jednym z festiwali. Nastolatki z miejsca oszalały
na punkcie ciężkich melodii zmieszanych z rozpaczliwym wyciem Lily, która swoją
niedużą posturę nadrabiała charyzmą. Jeszcze niedawno nikt o nich nie słyszał, tego
lata byli na ustach każdego zbuntowanego dzieciaka, który dumnie mówił, że
słucha post-metalu, nienawidzi konsumpcjonizmu i jest emocjonalny jak cholera.
Nagle ktoś wszedł do kabiny obok Regulusa.
Chłopak ocknął się z zamyślenia, zapiął spodnie i podszedł do zlewów. Umył
ręce i spryskał chłodnym strumieniem twarz. Przejechał dłonią po karku i
przez chwilę wpatrywał się w swoje odbicie.
Tym, z czego jednak cieszył się najbardziej, była obojętność
basisty, który najwyraźniej go nie rozpoznawał. Regulus nie mógł się
powstrzymać przed notorycznym zerkaniem w jego kierunku podczas próby, ale
albinos wydawał się tego nie zauważać. Chłopak już się martwił, że wystarczy jeden wyskok, żeby zrujnować
całą wieloletnią mistyfikację, którą do tej pory udało mu się skutecznie odprawiać.
Nie był jeszcze gotowy na przyznanie przed znajomymi, że
jest gejem. Powiedział o tym tylko koleżance z kierunku, na dodatek dopiero
niedawno. Przez całą szkołę średnią, a później wyższą stopniowo oswajał się ze
swoją orientacją, przechodząc przez wszystkie stadia: zaprzeczenie, gniew,
negocjacje z samym sobą, depresję i w końcu akceptację. Z perspektywy czasu bardzo
żałował, że nikomu się nie przyznał. Przypuszczał, że to pomogłoby mu
przezwyciężyć strach.
– Dobrze ci dziś poszło.
Nagle z kabiny wyszedł uśmiechnięty lekko William.
Stanął tuż obok, tak blisko, że ich łokcie niemal się stykały, i zaczął myć ręce.
Regulus, cały spięty, przycisnął ramiona do swoich boków. Powoli wypuścił
powietrze z płuc i postarał się uspokoić.
– Dzięki. Głupio mi było, że przyjechałem nieprzygotowany. –
Black włożył okulary na nos i złapał się za kark z lekkim uśmiechem.
– Nie wiedziałem, że brat Syriusza jest taki apetyczny.
Regulus wstrzymał oddech, wpatrując się w odbicie albinosa.
Ten nie uniósł nawet oczu. Zakręcił kran, strząsając niespiesznymi ruchami wodę
z dłoni.
– Myślałeś, że cię nie zapamiętałem? – spytał, wreszcie
zerkając na ciemnowłosego. W kąciku jego ust widać było rozbawienie. – Zwiałeś jak tylko spuściłem cię z oka.
Regulus odwrócił się, zasłaniając dłonią połowę twarzy, bo zobaczył w lustrze, jak poczerwieniała. Nie wiedział, co ma zrobić,
bo po wypowiedzeniu tych zdań basista zamilknął. Brunet zacisnął pięści i
wykonał obrót, by znowu stać przodem do białowłosego.
– Nie mów nikomu – poprosił, mierząc wzrokiem żółte oczy z obawą
i zażenowaniem.
– Czyli Syriusz nie wie, że jego mały braciszek lubi kutasy?
– William wydawał się zaintrygowany, ale przede wszystkim zadowolony. Odgarnął
grzywkę z oczu i zmrużył je z uciechą. – Ciekawe.
– Przecież nie możesz być aż takim dupkiem. – Regulus
zatrząsł się ze złości. Albinos tylko machnął na to ręką.
– Za kogo mnie masz? Czarny charakter w gejowskiej bajce
Disneya? – Przewrócił oczami.
– Nie, nie wiem, nie znam cię. Byłem wtedy pijany, dobra?
Nie jestem ciągle pewny… Słuchaj, po prostu mu nie mów. – Gitarzysta potrząsnął
głową, starając się odegnać od siebie rosnące zażenowanie. W końcu jednak, nie
czekając na odpowiedź Williama, przeszedł obok, kierując się w stronę drzwi.
– Gdybym wiedział, że jesteś prawiczkiem, czulej bym się
tobą zajął – wypalił nagle albinos. Regulus zatrzymał się w progu.
– Ja wcale nie…
– Gumowe pytągi się nie liczą, młody.
Black czym prędzej popchnął drzwi i wyszedł. Nie chciał się
przekonać, czy jego twarz może przybrać jeszcze bardziej karmazynowy kolor.
* * *
Nie mógł patrzeć na basistę. Po prostu nie mógł. William już
od kolejnego dnia zaczął przyglądać się mu z zadziornym uśmieszkiem. Co prawda
robił to bardzo dyskretnie, ale z jakiegoś powodu to, że albinos zgodził się
dochować sekretu, wcale nie poprawiło Regulusowi humoru. Coś w obecności
drugiego chłopaka bardzo go niepokoiło, więc zawsze pilnował, by nie zostać z
nim sam na sam.
Co do prób, szły coraz lepiej i właściwie już po trzech
tygodniach Lily podeszła do niego, kiedy wychodził ze studia. Znienacka wzięła
go pod ramię i uśmiechnęła się szeroko.
– Gotowy na test w terenie, junior? – spytała. Chłopak
milczał, póki nie doznał objawienia.
– Występ? Mówisz serio? – Uniósł brwi, mrugając.
– Jasne, jesteś gotowy. A nasz menadżer odchodzi od zmysłów,
mówiąc, że jeśli zaraz się gdzieś nie pojawimy, to nastolatki znajdą sobie inną
sensację.
– Ach, ta dzisiejsza młodzież, tak łatwo ją kupić.
– Dlatego kupimy ją nowym, seksownym członkiem zespołu. – Dziewczyna
uszczypnęła Regulusa w bok. Brunet podskoczył, odtrącając jej dłoń.
– Przestań.
– Mówię serio, jesteś taki śliczniutki. – Lily złapała
policzek chłopaka i ścisnęła mocno.
– A ty przypadkiem nie mieszkasz w drugą stronę? – jęknął
gitarzysta, chwytając za nadgarstek rudej.
– Mieszkam, ale dzisiaj odwiedzam Jamesa. Pomyślałam, że
może chciałbyś go poznać?
– Czemu nie? – odpowiedział po zastanowieniu. – Z tego, co o
nim mówicie, wydaje się kimś, kogo warto znać.
– O tak, fanki go uwielbiają. Czasem mam wrażenie, że
zgarnia całą uwagę publiki swoimi wygłupami. – Wokalistka przewróciła oczami. –
Ale od zawsze taki był. On i Syriusz są nierozłączni. Z tego co wiem, to ten
kundel odwiedza go częściej niż ja. Nie zdziwiłabym, gdyby mnie obaj zdradzali.
Właściwie jestem zupełnie oswojona z tą myślą.
Regulus uśmiechnął się krzywo. Jego brat gejem? Jasne.
– Naprawdę? Ja byłbym trochę zniesmaczony, gdybym przyłapał
swoją dziewczynę z inną kobietą. – Gitarzysta wzruszył ramionami. Nagle Lily
zamilkła i to było tak bardzo nie w jej stylu, że chłopak spojrzał na nią,
zaskoczony.
– Czy ty jesteś naprawdę? Nie jarają cię lesbijki?
– To… – Regulus złapał się za kark. – To nie do końca tak.
– Jesteś homofobem? – Ruda zmarszczyła brwi.
– Nie, ja po prostu… – Chłopak zaczął wymachiwać rękami w
powietrzu, nie mogąc się wysłowić. – Nie wybaczyłbym zdrady.
Lily uważnie przyjrzała się Regulusowi, unosząc swoją
wyregulowaną brew. Przez chwilę w jej oczach było widać czujność wyćwiczoną
wieloma latami z kimś, kto niekoniecznie często mówi prawdę. Gitarzysta
podejrzewał, że wiązało się to z chłopakiem rudej.
– Racja. Nie możesz być homofobem, choćby ze względu na
Syriusza. – Dziewczyna machnęła dłonią, śmiejąc się ze swojej głupoty. Regulus
zatrzymał się, bo szok sparaliżował jego członki.
– Co?
* * *
– Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć?
Regulus stał w progu pokoju, patrząc na Syriusza leżącego na
wznak w łóżku. Jego brat wydawał się rozbawiony, dodatkowo tylko drażniąc
wściekłego już i tak gitarzystę. Dwie pary szarych oczu spotkały się, błyszcząc
na siebie złośliwie.
– To nie tak, że to ukrywałem. Mówiłem o tym w wielu
wywiadach do gazet i telewizji. No wiesz, po prostu nie po drodze było mi wpaść
do Brooklynu na któryś z twoich wykładów i zagaić: Hej, braciszku, właściwie to
przechodzę na zróżnicowaną dietę, od dziś kutasy do niej dołączają.
– Czyli jesteś pedałem. – Regulus zacisnął pięści,
zgrzytając zębami.
– W połowie tak, ale nie martw się, w tej drugiej jestem
zupełnie niegroźnym hetero. – Syriusz wykrzywił usta z obrzydzeniem. – Naprawdę
ci to tak przeszkadza?
Młodszy Black spuścił wzrok, zawzięcie przygryzając swoją
dolną wargę. Perkusista podniósł się na łokciach, zainteresowany. Westchnął i
przechylił głowę na bok.
– Nie, nie mam nic przeciwko, tylko… Spotykasz się z kimś? –
Regulus uniósł znowu oczy na brata, opierając się o framugę. Starszemu bratu wydawało się, że
chłopak przytula się do niej, wyglądając przy tym bardzo żałośnie i
nieszczęśliwie. W jego głowie zapaliła się czerwona lampka, która zaczęła pikać
coraz głośniej, powodując dobrze perkusiście znaną panikę, dręczącą go zawsze, gdy widział swojego Regiego w rozterce.
– Aktualnie nie, ale mam kogoś na oku – przyznał, wpatrując
się ze strapieniem w gitarzystę.
– Kogo? – Regulus starał się zignorować troskę w głosie
brata.
– Coś cię martwi – przerwał mu Syriusz, spuszczając nogi z
łóżka. Młodszy Black przewrócił oczami i, machając dłonią ze zniechęceniem,
zniknął na korytarzu, kierując się do swojej sypialni.
* * *
Regulus zawsze działał pod wpływem emocji. Od dziecka
złościł się, gdy cokolwiek nie szło zgodnie z jego planem. Najbardziej jednak
nie lubił wychodzić na głupka. A właśnie na takiego wyszedł, kiedy dowiedział
się o biseksualizmie Syriusza. Przez wiele lat bał się przyznać komukolwiek do
swojej orientacji, a teraz mogło się okazać, że wszelkie jego wątpliwości były
bezpodstawne i brat zaakceptowałby go takim, jakim był.
– Słyszałem, że się pożarliście z Syriuszem.
Nagle obok ciemnowłosego pojawił się William. Gitarzysta
podskoczył lekko, a papieros wypadł mu z ręki. Westchnął i zerknął karcąco na albinosa. Ten zaproponował mu swoją paczkę i Regulus, po namyśle, zdecydował
się skorzystać. Stali w ciszy, póki każdy z nich nie odpalił papierosa.
– Nie do końca – odpowiedział w końcu brunet, opierając się
o mur. Czuł się dość pewnie, mimo że został z basistą sam na sam. Ostatecznie stali przy ruchliwej ulicy, a chodnikiem przechadzali się przypadkowi przechodnie.
– W sumie to nie rozumiem. Powinieneś się cieszyć. Jest
znacznie bardziej doświadczony od ciebie, mógłby powiedzieć ci co i jak,
wesprzeć ciepłym słowem, jak nie będziesz mógł siedzieć. No wiesz, takie
braterskie pogaduchy o kutasach.
– Nie o to chodzi, okej? Poza tym wcale nie potrzebuję
przewodnika po gejowskiej rzeczywistości. – Regulus zaciągnął się niemal do
filtra, zirytowany.
– Jakbyś jednak go szukał, to jestem tuż obok – zaoferował
się William, a gdy Black na niego zerknął, uśmiechał się, wpatrzony w niego
kątem oka. – I mogę służyć większą pomocą niż członek twojej rodziny.
– Nie igraj ze mną. – Brunet podrapał się po karku,
odwracając wzrok, i przymknął oczy.
– Wcale tego nie robię. No, może trochę. Ale już parę razy
ci powiedziałem, zaczynając od tego w klubie, że jesteś słodki. I że nie
przeszkadzałoby mi, gdybyś miał czas spotkać się od czasu do czasu.
Policzki Regulusa paliły żywym ogniem, kiedy wpatrywał się w
tynk z boleśnie wykręconą do oporu szyją. Starał się uspokoić, ale szum krwi w
uszach stawał się coraz bardziej natrętny. To, że obaj stali przy jednej z
ruchliwych ulic, najwyraźniej wcale nie powstrzymało śmiałości Williama, a
ciemnowłosy nie miał pomysłu, jak mógłby zareagować.
– Jakbyś się jednak zdecydował, to moglibyśmy przyjąć metodę
małych kroczków. Umiem być dyskretny na tyle, żeby bystry jak potok Syriusz się
nie dowiedział.
Gitarzysta dopalił papierosa i rzucił go na chodnik,
przydeptując. Wypchnął językiem policzek i kiedy miał pewność, że ma pełną kontrolę nad
mięśniami twarzy, zerknął na patrzącego na niego albinosa. Wsunął dłonie w
kieszenie i wzruszył ramionami.
– Metodę małych kroczków?
Białowłosy nawet nie drgnął, ale zdradziły go żółte oczy,
które zabłysły z ekscytacji. Przytknął papierosa do ust, zaciągając się i
próbując opanować. Przymknął oczy i, kiedy po chwili je otworzył, pochylił się,
łapiąc delikatnie podbródek Regulusa. Nie widząc sprzeciwu w szarych
tęczówkach, przylgnął do ust gitarzysty, rozwierając jego wargi i wpuszczając
do gardła dym papierosowy. Po karku Blacka przeszedł dreszcz. Pocałunek
skończył się bardzo szybko i ciemnowłosy musiał przełknąć swój zawód.
– Zastanowię się – zawyrokował po chwili milczenia młodszy chłopak, wywołując
szeroki uśmiech na bladych ustach Williama.
* * *
Regulus nie pamiętał ich pierwszego wspólnego występu. Było
zbyt głośno, ciemno i jasno na zmianę, a on sam za bardzo się denerwował. Gdy
więc zszedł ze sceny i oparł się o ścianę, przyciskając gitarę do piersi, miał
wrażenie, że te dwie godziny zupełnie zniknęły z jego życiorysu, rozpływając
się w niebycie. Dopiero kiedy Lily złapała go za ramię i potrząsnęła nim z
szerokim uśmiechem, jego wzrok wyostrzył się.
– W porządku, junior? – Jej głos był chrapliwy i ledwo
dosłyszalny, ale skutecznie go ignorowała, najwyraźniej do tego przyzwyczajona.
– Tak, chyba trochę odleciałem – wydusił z siebie chłopak.
Ruda poklepała go po plecach.
– Ja też niewiele pamiętam ze swojego pierwszego koncertu.
Ale dałeś czadu. Dobra robota.
– Dzięki. – Uśmiechnął się, odkładając gitarę na tkwiący
nieopodal stojak.
– Idę po coś do picia. Ty też lepiej złap się za jakąś wodę,
bo nam tu zejdziesz – poradziła mu, trącając jego nos, po czym odwróciła się na
pięcie i odeszła w kierunku dyskutującego z technikami menadżera. Regulus
przeszedł w głąb korytarza.
W końcu znalazł ręcznik, którym starł pot z twarzy i karku.
Nagle obok niego stanął basista, przytykając zimną butelkę do jego ramienia. Był
tak samo spocony jak młodszy chłopak, a białe włosy rozlały się w nieładzie na jego ramionach i plecach. Brunet drgnął, ale zaraz przyjął wodę z wdzięcznością i
przyssał się do szyjki. Po wypiciu połowy napoju zakręcił go i przytknął
plastik do czoła, wzdychając.
– Gdzie Syriusz?
– Od razu poleciał do fotografa. Nie wiem, czy zamierza mu
zaimponować swoim spoconym imidżem, ale ja nie byłbym zachwycony. – Albinos
westchnął, przysiadając na stole przed Regulusem. – Słodziaku, czy ja ci
wyglądam na cierpliwego faceta?
William ściągnął gumkę ze swojego nadgarstka i związał nią
włosy wysoko, odsłaniając zaczerwienioną szyję. Wziął drugi ręcznik i
przewiesił go przez ramiona. Black przez chwilę śledził wzrokiem ślady na
bladej skórze. W końcu pokręcił głową.
– Nie bardzo – przyznał.
– No, właśnie. Powiedziałeś, że się zastanowisz. Ale to było
dwa tygodnie temu.
– Naprawdę chcesz teraz o tym gadać? – Regulus rozejrzał się
na boki, lekko zawstydzony. Widząc upór w oczach basisty, westchnął.
– Nie podjąłem jeszcze decyzji. Nie mam libido wielkości
wieloryba.
– Wieloryb, zabawne. Inaczej byś śpiewał, gdybyś nie był
prawiczkiem.
Brunet przewrócił oczami i wrócił do picia wody, odwracając
się bokiem do drugiego chłopaka. Był zmęczony i cały mokry od potu. Nie chciał
nawet myśleć o tuleniu się do drugiej osoby, która zapewne była w podobnym
stanie.
– Idę wziąć prysznic – powiedział, kierując się w stronę
łazienki. Po chwili dodał: – I to nie jest zaproszenie.
* * *
Kolejny tydzień minął Regulusowi w błogiej ciszy i spokoju.
William nie wspomniał o ich rozmowie ani słowa i nawet przestał tak otwarcie
się na niego gapić, kiedy był pewien, że Syriusz nie widzi. Gitarzystę to cieszyło, bo mógł spokojnie pomyśleć. Może i albinosowi wydawało się, że brunet
go zupełnie olał, ale w rzeczywistości Black bez przerwy myślał o propozycji drugiego
chłopaka.
Chyba żaden chłopak w jego wieku nie pogardziłby dobrym
seksem, zwłaszcza tak otwarcie proponowanym przez doświadczonego,
niebrzydkiego chłopaka, który świetnie posługuje się ustami i językiem.
Wybitnie wręcz. I nie tyle jest niebrzydki, co całkiem seksowny i egzotyczny.
Bardzo seksowny. Regulus wiedział to wszystko, ale wciąż nie był pewien. Może
właśnie ta otwartość albinosa tak strasznie go onieśmielała. No bo czy
rzeczywiście to normalne, by ktoś tak otwarcie zapraszał kogoś na seks?
Black nieco się irytował tym, że zachowuje się jak
dziewczyna rozważająca stratę dziewictwa, ale nie umiał inaczej do tego
podejść. Wstydził się i może nawet trochę bał, bo wszelkie informacje na temat współżycia czerpał
z Internetu i gazet. Nie wiedział, czego oczekiwał od niego basista, ale skoro
zdawał sobie sprawę z sytuacji, w jakiej obaj się znaleźli, to chyba nie
fachowego traktowania. Zapewnienia Williama odnośnie stosowania metody małych
kroczków nieco zachęciły bruneta.
Wychodząc z windy, Regulus zatrzymał się przy drzwiach do
łazienki i zerknął w stronę pokoju prób Huncwotów. Uniósł brwi, widząc szerokie
plecy swojego brata. Chciał już go zawołać, ale powstrzymał się, gdy Syriusz
obrócił się znienacka, opierając dłonie na ścianie, i zamykając między nimi
niższego chłopaka.
Młodszy Black mógł tylko przypuszczać, że blondynek w
rozciągniętym swetrze w obrzydliwe, indiańskie wzory był ich fotografem.
Chłopiec rzeczywiście miał coś w sobie, bo nawet z tej odległości Regulusowi
przeszło przez głowę, że mógłby zamienić się z bratem na miejsca i sam przycisnąć
drobne ciało do ściany. Fotograf uśmiechał się lekko, zaczerwieniony uroczo tym
bardziej, kiedy Syriusz wpił się w jego wargi, wsuwając dłoń pod sweter
blondyna, na plecy.
Gitarzysta zacisnął dłonie w pięści i pchnął drzwi łazienki, wchodząc
do środka, poirytowany. Jego złość była zupełnie nieuzasadniona, ale Regulus
nie pozwolił, by to przeszkodziło mu we wściekaniu się na brata. Nie zdążył
jednak na dobre się rozkręcić, bo zauważył zatrzymanego wpół kroku Williama,
który właśnie zamierzał wejść do jednej z kabin.
– Ktoś tu się złości. – Basista uśmiechnął się, krzyżując
ramiona na piersi.
– Daj mi spokój – warknął Black, podchodząc do umywalek.
Odłożył okulary na bok i przemył twarz wodą, trąc zawzięcie oczy.
– Dodatkowo irytuje cię to, że nie wiesz, co cię irytuje. –
William przesunął się na bok, opierając o ścianę i wpatrując w lustrzane odbicie Regulusa. – Z twojej miny wnioskuję, że mam rację. Niech zgadnę,
zobaczyłeś swojego brata przyssanego do uroczego fotografa i nagle wpadłeś w
złość.
– Co ty, wróżka? – Ciemnowłosy zatrząsł się ze złości,
odwracając do basisty. Wbił palce w kamienny blat za sobą.
– Po prostu już parę razy widziałem frustratów takich jak
ty. Małych, zagubionych chłopców, którzy uznawali, że są ponad zabawę kutasami
i zazdrościli tym, którzy byli bezpośredni.
– Bezpośredni jak ty? – Black uniósł brew, zaciskając zęby.
Albinos udał, że się zastanawia, po czym pchnął drzwi kabiny.
– Miałem zamiar sobie zwalić. Chcesz popatrzeć?
– Co? – Regulus zamrugał, nie dowierzając. Ręce opadły mu wzdłuż ciała, a głowa przechyliła się na bok.
– No, wiesz. – William zbił rękę w pięść i machnął nią parę
razy na wysokości swojego krocza.
– Wiem, ale czemu miałbym…
– No, nie wiem. Może obaj sobie zwalimy? To odstresowuje, a
ty wiecznie chodzisz jak na szpilkach.
Obaj mierzyli się spojrzeniami: Regulus cały spięty i
zaczerwieniony, a William uśmiechnięty chytrze od ucha do ucha. Black nie był
pewien, czy to efekt hipnotyzującego uroku osobistego albinosa, czy może jego własnej ciekawości, ale podszedł bliżej i dał wciągnąć się do kabiny.
Oparł się o ściankę naprzeciw basisty i czekał na pierwszy ruch. Białowłosy właściwie od razu przeszedł do rzeczy. Przymknął
oczy, odchylając głowę w tył, i zaczął wodzić dłonią po swojej klatce
piersiowej i kroczu. Po chwili wsunął jedną rękę pod koszulkę, ściskając
w palcach sutek, drugą wciąż stymulując wypukłość w spodniach.
W pierwszej chwili Regulus był bardzo zawstydzony i zaczunał
powoli żałować, że dał się na to namówić. Jednak w miarę jak blada twarz
starszego chłopaka nabierała kolorów, usta rozchylały się, a spodnie – wreszcie
– zostały rozpięte, brunet złapał się na tym, że nie może oderwać wzroku od zgrabnych
dłoni i żółtych ślepi, błyskających spomiędzy rzęs.
Ciemnowłosy złapał się za kark, kiedy William wyciągnął
erekcję ze swojej bielizny i przesunął po niej parę razy dłonią. Gitarzysta uniósł
wzrok na twarz albinosa, a ten uśmiechnął się lekko, rozrywając zębami jednorazowe
opakowanie z lubrykantem. Żółte oczy przeszywały sylwetkę Blacka na wskroś,
kiedy albinos rozprowadzał olejek na całej swojej długości, dychając
niespokojnie.
– Czy ty… – Regulus nie wiedział, jak dokończyć zdanie.
– Już nawet nie muszę sobie niczego wyobrażać, skoro jesteś
tutaj i dokładnie cię widzę.
– Ty… uch. – Ciemnowłosy pokręcił głową, przejeżdżając dłonią
po swoim policzku. Wsparł się o ścianę i wypchnął biodra do przodu, czując
ucisk w dolnych partiach ciała. Nie uszło to uwadze Williama. Oczywiście.
– Jeśli chcesz mam drugą. Ulżyj sobie.
Po kilku sekundach tępego wpatrywania się w oferowane mu
opakowanie, Black złapał je, odwracając wzrok. Z ulgą odetchnął głęboko po rozpięciu rozporka. Przesunął dłonią po wzwodzie i
złapał się za jądra, ściskając je lekko. Po łazience potoczył się cichy jęk,
którego nie zdołał powstrzymać. William oblizał się, wygłodniały, ciesząc się
wewnętrznie, że udało mu się wciągnąć słodkiego gitarzystę w zabawę. Tym
bardziej, gdy młodszy chłopak bez wahania rozdarł paczuszkę i wyćwiczonym
gestem rozprowadził olejek wzdłuż erekcji.
Albinos śledził pewne, ale delikatne ruchy palców Regulusa i
kciuk, który masował główkę jego penisa. Brunet może i był prawiczkiem, ale na
pewno miał jakiś stopień naukowy w waleniu konia. Po chwili gitarzysta zmienił
chwyt tak, by palcami trącać swoje jądra. William zauważył, że mały Black oblizuje
wargi, wpatrując się wprost w jego krocze. Białowłosy uśmiechnął się do siebie,
przymykając oczy i walcząc ze zbliżającym się spełnieniem. Słysząc kolejny
stłumiony jęk chłopaka przed sobą, basista uchylił powiekę i poczuł, jak podniecenie
ściska jego wnętrzności.
Brunet używał teraz dwóch rąk: jedną wciąż piszcząc swoją erekcję, drugą jednak sięgając za siebie. Wyobraźnia Willa natychmiast
podsunęła mu pewne fakty i chłopak niemal od razu doszedł w swoją dłoń,
zaciskając zęby na wardze. Chwilę rozkoszował się orgazmem rozchodzącym się po
jego członkach. Przymrużył oczy i skupił się na głębokich oddechach. Gdy po
paru sekundach pozbierał myśli, uniósł wzrok na Regulusa, którego kolana
odmawiały posłuszeństwa, wyginając się pod śmiesznym kątem. Albinos z przyjemnością
wysłuchiwał jego głośnych wzdychań i stłumionych przez zaciśniętą szczękę
jęków. Gitarzysta spojrzał spod przymkniętych powiek w żółte oczy Williama.
Albinos odbił się od ściany kabiny i pochylił się w przód,
przylegając do ust drugiego chłopaka. Brunet nie protestował, przylegając
zachłannie do oferowanych mu warg. Ich języki splotły się w pożądliwym tańcu, a
oddechy zmieszały w słodką adrenalinę, buzującą w ich krwi. William połknął
przeciągły jęk Blacka, czując ciepły płyn plamiący mu podbrzusze. Prychnął z
rozbawieniem, przedłużając kolejny pocałunek.
– Chyba sobie żartujesz – powiedział, wpatrzony w szare
ślepia, zamroczone odrętwieniem.
– Przepraszam – sapnął ciemnowłosy, walcząc z letargiem.
Zerknął na plamę na koszulce basisty i przygryzł wargę. – Pomogę ci to zmyć.
– Możemy pomóc sobie nawzajem. Jeśli chcesz oczywiście. –
William oblizał wargi i przejechał dłońmi wzdłuż ciała Regulusa, zaciskając
palce na jego biodrach.
– A co z metodą małych kroczków? – szepnął niepewnie Black,
wycierając dłonie w papier toaletowy.
– Zamierzam bardzo małymi kroczkami doprowadzić cię do
kolejnego orgazmu, co ty na to? – Albinos jak zwykle miał przygotowaną
odpowiedź. Przechylił głowę, uśmiechając się pod nosem.
Regulus zastanawiał się całe
dziesięć sekund.
– Czyli zamierzasz…
William nie czekał ani chwili dłużej, kucając przed drugim
chłopakiem i opuszczając jego spodnie wraz z bielizną do kolan. Brunet wcisnął się
mocniej w ścianę kabiny, jego oczy z wyczekiwaniem śledziły twarz basisty.
Białowłosy uśmiechnął się do siebie i złapał penisa Blacka w dłoń. Przesunął po
nim językiem, czując słodki smak truskawkowego lubrykantu z ledwo rozpoznawalną,
słoną nutą spermy i potu. Przyssał się do miejsca tuż przy nasadzie prącia
Regulusa, wywołując gęsią skórkę na ramionach gitarzysty.
Black przeżywał swoje prywatne déjà vu. Ten sam przystojny,
nie mniej tajemniczy chłopak znowu klęczał przed nim, biegle posługując się
dłońmi, językiem i ustami, podczas kiedy on nie mógł skupić się na niczym innym
poza nieznaną mu sensacją i błyskami w żółtych oczach. Znowu przez głowę
przeszła mu myśl, że na filmach, które oglądał za zamkniętymi drzwiami pokoju,
rzadko kiedy ktoś potrafił obciągać drugiej osobie z taką gracją. Nie mówiąc
już o tym, że połowa chłopaków, przy których Regulus sobie walił, nie była aż
tak ładna.
William miał delikatną urodę, może nawet trochę kobiecą, z
tymi łagodnymi rysami twarzy i wąską talią. Black bardzo lubił na niego
patrzeć, ale ta satysfakcja była dla niego samego trochę dziwna, więc
niechętnie o niej myślał. Teraz, kiedy albinos wyjątkowo nie patrzył na niego z
góry, gitarzysta znowu dał się przytłoczyć temu wrażeniu. Fakt, że przekłuty
język białowłosego skutecznie zlizywał z niego lubrykant, wcale nie pomagał.
Basista powoli przesunął się niżej, trącając językiem i trąc
ustami także jądra Regulusa. Brunet niepewnie oparł dłoń na głowie Williama,
ale czując miękkie włosy, zacisnął na nich palce. Westchnął i
zakrył usta drugą ręką, próbując uspokoić płytki oddech. Oczywiście wiedział,
że to zupełnie mija się z celem.
– Odwróć się.
– Co? – wydusił z siebie ciemnowłosy, zerkając w dół.
Albinos uśmiechnął się, oblizując, i złapał talię drugiego chłopaka,
odwracając go. Regulus uniósł brwi, zaskoczony, ale chwilę później wypchnął
biodra w tył, czując gorący język między pośladkami. Zacisnął powieki i wbił
paznokcie w ścianę kabiny, zawstydzony.
– Ale…
– Nie mów mi, że tylna część ciebie nie potrzebuje odrobiny
uwagi. No, chyba że wolisz, żebym przestał. – William ścisnął tyłek Blacka w
dłoniach. Młodszy chłopak wtulił twarz w swoje ramię.
– Nie przestawaj.
– No, widzisz, grzeczny chłopiec. – Albinos uśmiechnął się
wesoło i nacisnął kciukiem na śliskie wejście ciemnowłosego. Ustąpiło niemal
natychmiast, wpuszczając go do środka. Basista nie tłumił nawet pomruku
zadowolenia, który wydostał się spomiędzy jego warg. Przesunął językiem parę
razy wokół napiętych mięśni i wepchnął go zamiast palca w chłopaka. Regulus
wgryzł się w swoje kłykcie, czując nieznane ciepło, przechodzące płynnie w
namacalne podniecenie. Kiedy albinos siłą zmusił go do większego wypięcia się,
gitarzysta zobaczył gwiazdy przed oczami.
Dopiero teraz Black docenił długi język Willa. Młodszy
chłopak nawet nie przypuszczał, że to, co sam ma w ustach, może się wić w
podobny sposób, wyginając na wszystkie strony. Miał ochotę złapać się czegoś,
bo kolana zaczęły mu drżeć. Nie mówiąc o tym, że powoli znowu stawał się twardy.
Jak do tego wszystkiego doszło? Już nawet nie pamiętał, bo świadomość, że
basista jakimś sposobem skradł mu kolejny pierwszy raz, zupełnie wypełniła jego
myśli.
Gdy Regulus był znowu rozgrzany do granic, albinos chwycił
jego drgającą z podniecenia erekcję i rozmasowywał ją do momentu, w którym brunet
znowu zwijał się z rozkoszy, wydając z siebie rwane jęki, tłumione przez swoją dłoń
przyciśniętą do ust. William przez chwilę zastanawiał się, jak by to było,
gdyby owe różowe wargi zamknęły się na jego wzwodzie, który w tamtej chwili
bolał tępo, domagając się uwagi. Nie mógł jednak dać się ponieść tej myśli, bo
mimo wygranej bitwy, nie mógł jeszcze przewidzieć wyniku całej wojny. A jego
rosnące podniecenie wcale nie pomogłoby mu zgrywać czarującego i opanowanego.
Tylko, że ten chłopak był tak cudownie naiwny w swoich
reakcjach na choćby najmniejszą pieszczotę, że albinos nie mógł przestać się
nakręcać. Wszyscy faceci, z którymi do tej pory sypiał, starali się pozować na
znacznie bardziej cool niż byli w
rzeczywistości. Basista lubił korumpować, ale pomysł o przeciągnięciu młodszego
brata Syriusza na ciemną stronę gejowskiej Mocy, stała się w tamtym momencie wręcz pokusą nie do odrzucenia.
Same rozważania o tym, jak byłoby zaciągnąć Regulusa do swojego małego
mieszkania i pieprzyć go nieprzytomnie do momentu, w którym ten nie byłby w
stanie prosić o więcej, sprawiały, że William strasznie się nakręcał.
Nim basista się zorientował, Black doszedł drugi raz w jego
dłoń, wydając z siebie przeciągły, niezduszony niczym jęk. Albinos otrząsnął
się z własnych myśli i przywołał na twarz uśmiech, całując lędźwie drugiego
chłopaka. Podniósł się z klęczek i obrócił ciemnowłosego do siebie, patrząc na jego zaczerwienione policzki i nieobecny wzrok.
William uniósł dłoń z nasieniem Regulusa i podsunął ją pod
nos gitarzysty. Nie wiedział, czy brunet odczytał jego intencje, czy może sam
wpadł na podobny pomysł, ale już wkrótce język i usta młodszego chłopaka
zataczały kółka na ręce albinosa, zlizując z niej spermę. Widząc zapalczywość, z
jaką mały Black ssał jego palce, basista doszedł do wniosku, że pieprzenie go
nieprzytomnie to zaledwie początek tego, co chciałby z nim zrobić.
Niespodziewanie ciemnowłosy podciągnął spodnie z bielizną i
zapiął pasek. Wytarł kącik swoich ust ze śliny i uśmiechnął się lekko, poprawiając
okulary na nosie.
– Miałeś rację, od razu mi lepiej. – Regulus starał się
brzmieć nonszalancko, co nie wyszło mu tak dobrze. Niezrażony tym, poklepał
Willa po ramieniu i wyszedł z kabiny. Albinos słyszał jeszcze, jak młodszy
chłopak myje ręce i płucze usta, a następnie wychodzi z łazienki.
Basista oparł się z powrotem o ścianę z lekkim uśmiechem i
sięgnął do kieszeni po kolejną paczkę lubrykantu. Może kto inny przestraszyłby
się, że został wykorzystany i nagle oddalił się od nagrody głównej, ale nie
William. On wiedział, że ryba łyknęła przynętę.
Teraz należało tylko czekać na właściwy moment.
* * *
Cierpliwość nie była domeną Williama. Zawsze jednak, gdy
zaczynał się irytować, myśląc o tym, że minął kolejny tydzień, a cwany Black
nie wrócił do niego po więcej, przypominał sobie głód w spojrzeniu młodego i całe
jego zdenerwowanie rozpływało się we wspomnieniu słodkich ust Regulusa.
Zresztą wiedząc, jak duże zamieszanie ich ostatnie spotkanie wywołało w
zaciśniętym w pięść mózgu chłopaka, zyskałby pewność, że brunet prędzej czy
później do niego wróci.
W głowie Blacka juniora panował mętlik. Myśli splatały się
ze sobą w losowe frazy, które nie miały więcej sensu niż same zapewnienia jego
wprowadzonej w obłęd jaźni, że wciąż panuje nad sytuacją i może owinąć sobie
basistę wokół palca. Tylko wieczorami, przy zgaszonym świetle, widząc oczami
wyobraźni żółte oczy błyskające na niego zadziornie, Regulus otwarcie
przyznawał się do tego, że przepadł na zawsze i że nic go już nie uratuje.
Po dwóch tygodniach i czternastu nocach, podczas których
wymawiał w ciemność to samo imię, przestał się oszukiwać. William miał
większego kutasa, co brunet zauważył od razu. W końcu młody Black musiał wylądować w
sklepie z gadżetami erotycznymi, porównując rozmiary i szukając tego najbardziej
odpowiadającego jego wspomnieniom. Już nawet przestał się wstydzić, a
przynajmniej starał się ignorować nieprzyjemne uczucie, spychając je gdzieś w głąb
świadomości.
Tego dnia wstał jednak z łóżka lewą nogą i wiedział, że
nie wróży to nic dobrego. Syriusz wyszedł wcześniej i mimo że nie podał
konkretnego powodu, Regulus był pewien, że wszystko przez tego małego, słodkiego fotografa, z niesamowicie dużymi, czekoladowymi tęczówkami i szerokimi – jak na
chłopca – biodrami. To tylko dodatkowo go rozdrażniło.
Przed wejściem za kulisy wypalił połowę paczki papierosów
przed budynkiem, rozmawiając z koleżanką ze studiów, która jako jedyna – no,
poza Williamem, ale o nim chłopak starał się zapomnieć – wiedziała o orientacji
Blacka i starała się go wesprzeć, słuchając pikantnych historii z wypiekami na
twarzy (o czym raczej mu nie wspominała). W końcu jednak zaczęło się robić
późno, więc wszedł do środka i przeszedł przez oświetlony bladym światłem
korytarz, przygryzając zawzięcie wargę. Nagle zatrzymał się, marszcząc brwi.
Zerknął w prawo na uchylone drzwi, wiedziony jakimś dziwnym
przeczuciem. Przez chwilę chciał je zignorować, ale w końcu pchnął drzwi,
otwierając na tyle, by móc wślizgnąć się do środka. W pomieszczeniu panowała
zupełna ciemność. Regulus domyślił się, że pewnie nie miało żadnych okien.
Przeszedł po omacku parę kroków i nagle zamarł, bo ktoś wszedł do pokoju zaraz za nim.
– Syriusz?
Szept należał do słodkiego fotografa, tego gitarzysta był
pewny. Pewnie umówił się tutaj z jego bratem. Wystarczyło tylko zaprzeczyć i
wyjść, by sytuacja nie zrobiła się niezręczna. Ale nagle w głowie młodszego
Blacka zrodził się niepokojąco podły plan, który połechtał jego sponiewierane
ego.
Brunet bezszelestnie się odwrócił i w sekundę dopadł chłopca, przyciskając
jego drobną klatkę piersiową do drzwi. Przylgnął kroczem do krągłych pośladków
fotografa, wsuwając dłoń pod jego sweter. Skóra blondynka była gładka i gorąca:
aż prosiła się o pieszczoty. Kiedy Regulus ścisnął mocniej jego sutek, chłopiec
jęknął, łapiąc go przez materiał za dłoń.
– Syriusz, czekaj…
Nagle drzwi otworzyły się, odpychając ich na metr w tył.
Młodszy Black wciąż trzymał w ramionach spragnione dotyku ciałko fotografa, któremu
kolana zmiękły już kompletnie. W oświetlonym wejściu stanął nie Syriusz jednak,
a William, wpatrzony w całą scenę z wściekłością palącą żółte tęczówki.
– H-hej! – Blondynek nagle odzyskał władzę w członkach i
wyrwał się z uścisku gitarzysty, przerażony. – Kim ty, u diabła, jesteś?! Czemu
wyglądasz jak…
Czekoladowe oczy wpatrzyły się w Regulusa z wyrzutem, kiedy
fotograf obciągał zawzięcie swój sweter. Gitarzysta wzruszył ramionami,
wsuwając dłonie w kieszenie, i odwrócił twarz.
– Nie wspominaj o tym Syriuszowi, Remus. Coś mi mówi, że
bracia powinni załatwić to między sobą – odezwał się w końcu William, opierając
dłoń na chudym ramieniu chłopca. Oczy blondyna otworzyły się szerzej, kiedy
zerknął na bruneta zaskoczony. Bez słowa jednak wyszedł, postanawiając
najwyraźniej spytać o to później. Po korytarzu potoczyły się jego ciche
kroczki.
Drzwi zatrzasnęły się głośno i zapanowała zupełna cisza.
Black zaczął się zastanawiać, czy basista przypadkiem nie wyszedł za
fotografem. Ośmielony tą wizją, uniósł wzrok. Pod wpływem spojrzenia szarych
oczu, albinos zacisnął wargi i w sekundę pokonał dzielącą ich odległość,
chwytając mocno koszulkę młodszego chłopaka.
– Posrało cię do reszty? Kutas ci w mózg wrósł czy jak? –
William potrząsnął mocno ciemnowłosym, nie pozwalając mu odwrócić twarzy. – Aż
tak cię łapy świerzbią i w tyłku kręci?
– Odwal się, czemu się tak wściekasz? – wycedził przez zęby
Regulus, ściskając nadgarstki basisty.
– Chciałeś wykorzystać tego dzieciaka, przecież widziałem.
– Och, no popatrz, kto mi prawi kazania a propos
wykorzystywania małych chłopców. – Gitarzysta chwycił teraz także koszulkę
Williama, postępując z nim krok w przód. Jego oczy błyskały groźnie. – Od
początku planujesz skorzystać z tego, że jestem sfrustrowanym pedałem! I teraz
chcesz robić mi wyrzuty kwestionując moją
moralność?! Cha! Śmiechu warte!
– Nie zgrywaj takiego niewiniątka, słodziaku. Jakoś nie
narzekałeś, machając mi dupą przed twarzą. – Białowłosy płonął ze złości.
– Ty… – Black przygotował się do uderzenia, celując wprost w nos drugiego
chłopaka. Ten jednak uchylił się, wykręcając ciało giatzrysty. Przycisnął Regulusa
do jednej z półek, zrzucając z niej sprzęt elektroniczny, który rozsypał się po
podłodze. Ciemnowłosy zamachnął się, trafiając Williama łokciem w bok, jednak
ten tylko złapał mocno oba przeguby młodszego chłopaka i przyszpilił go do
regału. – Puszczaj, zboczeńcu!
– Przestań mnie już wkurwiać! Dobrze wiesz, że kompletnie
odbiło mi na twoim punkcie, a teraz odwalasz akcję z tym małym blondynkiem.
Przestań się mną bawić!
– Ja się bawię tobą?! To ty wyszedłeś wprost z propozycją, której
nie mogę przyjąć, dupku! – Ciemnowłosy wyszarpnął jedno z ramion z uścisku
albinosa i uderzył nim w bok jego głowy, odtrącając go od siebie. Basista
złapał się za twarz, natychmiast unosząc wzrok na szare ślepia, błyskające w
słabym świetle płynącym z korytarza.
– Dlaczego niby nie? – William przesunął dłonią po swoim
policzku, zrezygnowany.
– A jak myślisz? – prychnął Regulus, poprawiając okulary,
które zsunęły mu się z nosa. Albinos przewrócił oczami zniecierpliwiony. –
Jesteś dla mnie za bardzo doświadczony. Robisz ze mną co chcesz i nie mam
szansy przejąć inicjatywy. Ba, nawet nie mam ochoty jej przejmować, bo to, co
ty robisz, w zupełności wystarcza, żebym doszedł co najmniej raz. Urgh! –
Ciemnowłosy ukrył twarz w dłoniach zażenowany i zirytowany do czerwoności.
William uniósł brwi. Zakrył usta dłonią, powstrzymując
śmiech. Czyli dzieciak nawet nie domyślał się, przez jakie piekło basista
przechodził, patrząc na przygryzaną z uporem maniaka wargę młodego Blacka,
kiedy ten się skupiał, albo na jego ramiona, które często unosił, by się
przeciągnąć. Albinos oblizał usta i nim ciemnowłosy uniósł twarz, przylgnął do
jego boku, tuląc twarz Regulusa do swojego policzka.
– Ale z ciebie głupiutka cynamonowa bułeczka, Regi. –
Ucałował czubek głowy niższego chłopaka i zachichotał. – Mówiłem przecież, że
do wszystkiego dojdziemy metodą małych kroczków.
– Powiedziałeś to kwadrans przed tym, jak wetknąłeś język w
mój tyłek, wiesz? – Regulus uniósł wzrok, walcząc z ciepłym uczuciem w klatce
piersiowej, które powoli przeważało szalę jego złości.
– Być może. Ale robiłem się niecierpliwy. To twoja wina. –
William wzruszył ramionami, doprowadzając gitarzystę do białej gorączki.
– Więc… – Black przygryzł policzek od środka, biorąc głębszy
wdech. Odwrócił wzrok. – Co byśmy zrobili, gdybym powiedział ci, że chcę seksu?
Albinos bardzo nieskutecznie walczył z nagłym uśmiechem
wpełzającym mu na twarz.
– Na początku nauczyłbym cię robić loda. Nie patrz tak,
widzę w tobie spory potencjał. Pewnie zaszedłbym cię od tyłu i znowu pokazał
parę gwiazd. – Basista ścisnął pośladek, przytulonego do niego chłopaka,
wywołując dreszcz na karku Regulusa. – Później pewnie rozczarowałbym cię, bo
zabawki, którymi się zwykle raczysz, są pewnie sto razy fajniejsze niż mój
kutas, ale uwierz mi, bardzo starałbym się im dorównać.
Słowa Williama powoli przechodziły w szept, kiedy zaczął
składać czułe pocałunki na skroni i szczęce drugiego chłopaka. Black przymknął
oczy, nie wierząc zupełnie w to, że jakiekolwiek jego prywatne sesje mogłyby
równać się z byciem posuwanym przez kogoś tak nieziemskiego jak basista. Nagle zdał sobie sprawę, że zdążył zesztywnieć w spodniach. Wypuścił głośny oddech z
ust i wsunął dłoń na krocze albinosa, wyczuwając od razu także i jego wzwód.
Uniósł wzrok, spotykając spojrzenie Willa.
– Idziemy stąd? – odbiło się echem w jego głowie.
Regulus oblizał usta i skinął głową nieśmiało.
* * *
Niewielka kawalerka Williama była usytuowana w samym centrum
miasta. Na ulicy grała głośna muzyka na żywo, płynącą z włoskiej restauracji i zagłuszana co jakiś czas przez przejeżdżające z furkotem samochody. W drzwiach do stóp gitarzysty rzuciły
się cztery koty: łaciaty, czarny, rudy i szarobury. William rzucił swoją torbę
na ziemię i przeszedł do pokoju, którego ściany były zburzone. Tworzyło to dość
przestronne pomieszczenie. W północnej części stał niewielki aneks kuchenny, do
którego od razu skierował się albinos. Z jednej z szafek albinos wyciągnął puszkę z
kocim żarciem.
Od salonu kuchnię oddzielała łazienka, a właściwie kwadrat
trzy na trzy wyłożony biało-czarnymi kafelkami, odgrodzony od reszty składanym
parawanem. Regulus rozejrzał się zaciekawiony po wysokich ścianach, na których
wisiały nijakie obrazy przedstawiające ludzkie sylwetki. Poczuł dziwny czar
mieszkania, który wślizgnął się pod jego koszulkę wraz z dużą dłonią Williama.
Black przygryzł wargę, podekscytowany nagłym ciepłem emanującym od
miejsca, gdzie skóra ich dwóch się stykała. Chwilę później rozpoznał wzwód
basisty, przyciśnięty do swojego pośladka. Ciemnowłosy obejrzał się za siebie i
został od razu złapany w pocałunek bladych warg.
– Ładnie tu.
– Podobają ci się obrazy? – Ręka albinosa leniwie błądziła
po brzuchu chłopaka.
– Tak. To twoje?
– Moja siostra je namalowała. Co jeszcze ci się podoba? –
William pochylił się, przysysając się do szyi młodszego Blacka.
– Łazienka. I te ściany. I… I łóżko. Ach! – Regulus drgnął,
kiedy basista ścisnął jego sutek, wgryzając się w jego ramię. Zaraz usłyszał
chichot starszego chłopaka.
– Łóżko wyglądałoby znacznie lepiej z tobą na nim,
słodziaku. – Białowłosy pozwolił gitarzyście odwrócić się i spojrzeć sobie w
twarz.
– Nie wiedziałem, że masz koty – stwierdził oskarżycielsko
brunet, zezując w stronę pałaszujących z zapałem zwierzaków. Albinos parsknął
śmiechem, kręcąc głową.
– Moje koty nie będą problemem. Nawet ich nie zauważysz.
– Dobra. – Black ukrył twarz w dłoniach i westchnął głośno.
William przezwyciężył rozczulenie wkradające się w jego
spojrzenie. Zaczął całować wierzch rąk Regulusa, paliczek po paliczku.
Ciemnowłosy przez chwilę nie drgnął nawet, jednak gdy basista wsunął jego kciuk
do swoich ust, opuścił dłonie i wpatrzył się w błyszczące spokojnie żółte oczy.
Albinos ujął rękę gitarzysty w swoją i ucałował jego nadgarstek dokładnie w
miejscu, gdzie żyły nerwowo pompowały krew do członków.
Młodszy Black przechylił się w przód, przylegając do ust
basisty. Małymi kroczkami, takimi, jakie obiecał Will, przeszli przez pokój,
dochodząc do brzegu dużego łóżka. Starszy chłopak przesunął dłońmi po
pośladkach gitarzysty, pogłębiając rozgorączkowane pocałunki. Czuł wyraźnie,
jak puls Blacka przyspiesza, a jego serce bije coraz mocniej, jak jego ciało z
każdą sekundą stawje się gorętsze.
To Regulus pierwszy ściągnął koszulkę drugiego chłopaka i
przejechał językiem po jego bladym obojczyku. Basistę to nieco zaskoczyło, ale
ostatecznie wcale nie miał na co narzekać, więc jedynie ścisnął mocniej
pośladki Blacka i także pozbył się górnej części garderoby chłopaka.
Obaj opadli na materac, stykając klatki piersiowe i
wsuwając kolana między swoje nogi. William zauważył, że gitarzysta bardzo
szybko stał się twardy, a jego biodra poruszały się miarowo, ocierając o udo
albinosa. Starszy chłopak uśmiechnął się pod nosem i zaczął składać mokre
pocałunki na szyi i piersi Regulusa. Językiem okrążył jego prawy sutek, podrażnił
go kulką kolczyka i w końcu przyssał się do niego. Oparł dłonie na biodrach
ciemnowłosego, które uniosły się lekko. Widząc, jak ciało Blacka reaguje na
najmniejszą pieszczotę, Will postanowił wydusić z chłopaka pierwszy jęk jeszcze
zanim sięgnie do dolnych partii jego ciała.
Brunet dziwnie dobrze się jednak trzymał, przygryzając wargę
z przymkniętymi oczami. Dopiero, gdy albinos przesunął zębami po piersi
gitarzysty, ten znienacka wbił paznokcie w kołdrę i podniósł głowę z materaca,
spoglądając na Williama. Basista zaśmiał się cicho, unosząc brew.
– Lubisz trochę ostrzej? – spytał, wprawiając Blacka w
zakłopotanie.
Rozbiegany wzrok ciemnowłosego był wystarczającą
odpowiedzią. Albinos zaczął zostawiać małe ślady po zębach na torsie Regulusa,
rozkoszując się jego sapnięciami i pomrukami. Po drodze rozpiął spodnie bruneta,
zsuwając je najniżej, jak mu się udało. Sam pozbył się swoich, kręcąc językiem
kółka wokół pępka chłopaka i wgryzając się w jego biodro. Gitarzysta jęknął,
zaciskając powieki. Zaraz zasłonił dłonią usta i zerknął na Williama
zawstydzony. Basista usiadł w klęczkach nad Regulusem i oparł dłonie na swoich
udach.
– To jak? Chcesz spróbować swoich sił? – Rozpiął spodnie i
zdjął je zgrabnie. Black podniósł się do pozycji siedzącej, ściągając
okulary. Sięgnął do szafki nocnej, odkładając je, i westchnął. – Jeśli nie
chcesz, nie będę cię zmuszał. Będzie jeszcze parę okazji.
– Nie, chcę. – W głosie Regulusa słychać było stuprocentową
pewność, która tak samo jak zdziwiła, od razu podnieciła basistę.
Przez chwilę przyglądał się umięśnionemu ciału
ciemnowłosego, który zdejmował spodnie i skarpetki. Kiedy młodszy chłopak zdał
sobie sprawę z tego, że jest uważnie obserwowany, podrapał się po karku.
– Daję ci wolną rękę.
– Jakieś wskazówki? – Black podsunął się do partnera, zerkając z ukosa na jego bieliznę.
– Dobrze zakryj zęby. – William złapał policzek bruneta, a
kiedy ten wreszcie się skupił, wsunął mu do ust kciuk. Policzki gitarzysty od
razu oblały się szkarłatem. Regulus nieśmiało trącił palec basisty.
Odwracając wzrok, zamknął na nim usta i przyssał się do niego, układając go na
złożonym w rulonik języku. Albinos oblizał się, zabierając kciuk.
– Poczekaj – powiedział, podnosząc się i sięgając do
szuflady, z której wyciągnął lubrykant. – Mam nadzieję, że lubisz gruszki. –
Widząc nietęgą minę Blacka, William stanął nad nim na czworaka, całując jego
zaróżowiony policzek. – Zaczniemy jak ostatnio, co ty na to?
Gitarzysta skinął głową, wpatrzony w wargi starszego
chłopaka spod przymrużonych powiek. Traktując to jako pozwolenie, Will ułożył
dłoń na wypukłości w bokserkach ciemnowłosego, masując ją. Black przylgnął do
ust albinosa, chcąc ukryć swoje zawstydzenie. Sam sięgnął do bielizny albinosa. Gdy poczuł pod opuszkami gorąco erekcji basisty, ekscytacja wkradła
się w jego myśli i dodała mu odwagi, by od razu wsunąć palce za materiał i
odszukać wzwód białowłosego. Na samą myśl o tym, że wreszcie dotyka nieznanego
mu ciała, wydał z siebie stłumiony jęk.
William miał zamiar cierpliwie znosić pieszczoty młodszego
chłopaka, jednak okazały się one dziwnie przemyślane i skuteczne. Właściwie
albinos mógł się tego spodziewać, skoro widział już raz Regulusa w akcji. Dzieciak z
pewnością potrafił zaskakiwać. Will skupił się więc na obcałowywaniu szyi
Blacka, oddychając coraz ciężej i głośniej. Zaczepił kciukiem o swoje bokserki
i zsunął je, rozkładając szerzej kolana. Podał chłopcu butelkę lubrykantu,
tworząc na opalonym ramieniu rządek sinych znamion.
Gitarzysta przez chwilę się wahał, rozprowadzając olejek na
swoich palcach, ale czując dłoń przyciskającą jego jądra, przypomniał sobie,
jak bardzo niecierpliwy bywa William. Ciemnowłosy złapał erekcję drugiego
chłopaka i przesunął po niej ręką, na początku nieśmiało, jakby zapomniał, jak
należy to robić. Czując gorący oddech na swoim obojczyku, zmarszczył brwi i
otrząsnął się z zamyślenia, koncentrując się na przyciśniętym do niego
ciele. Tym razem nie chodziło o niego. Tym razem jego zadaniem było
sprawienie, by ktoś inny czuł się dobrze.
Na samą myśl o zobaczeniu żółtych tęczówek aroganckiego
albinosa znikających pod powiekami z wszechogarniającej rozkoszy, Regulus
oblizał wargi. Przechylił lekko głowę, by widzieć krocze Williama. Zastanawiał
się, czy ssanie prawdziwego kutasa bardzo różnił się od tego, co wyprawiał ze
swoimi zabawkami w domu i, co ważniejsze, jak bardzo jego wyobrażenia mijały
się z rzeczywistością.
Młodszy Black zacisnął mocniej dłoń na udzie białowłosego,
czując długi palec wślizgujący się między pośladki. Idąc za przykładem
bardziej doświadczonego chłopaka, zmienił pozycję, siadając na swoich piętach.
W końcu zdecydował się jednak wgramolić na kolana Willa i przygryźć płatek jego
ucha, gdy basista, korzystając z ułatwionego dostępu, zaczął masować wymagające
uwagi wejście Regulusa.
Już po chwili wszystko w okolicach kroczy obu mężczyzn
lepiło się od potu, olejku i preejakulantu. Gitarzysta sapał w szyję drugiego
chłopaka, znacząc bladą skórę czerwonymi plamami. Jego wizja coraz bardziej
mgliła się od pożądania i kłębiących się grzesznych myśli.
– William – imię wybrzmiało dziwnie obco w ustach
ciemnowłosego. Wcześniej wielokrotnie słyszał jego echo, odbijające się od
ścian ciemnego pokoju, ale teraz, gdy zostało wypowiedziane w obecności swojego
właściciela, zdradziło całe napięcie i podekscytowanie chłopaka. – Pozwól mi.
Albinos podniósł wzrok, odrywając się od znaczenia piersi
Blacka, w pierwszej chwili nie rozumiejąc znaczenia słów. Gdy
Regulus zsunął się z jego kolan, nagłe olśnienie zbiegło się z ciepłymi ustami,
które miękko opadły wprost na penisa basisty. William przygryzł wierzch swojej
dłoni, przymykając jedno oko, i zerknął w dół na pochylone nad nim ciało
bruneta. Wsparty na łokciach i siedzący na kolanach przed białowłosym chłopak
trzymał jego penisa oburącz i eksperymentalnie ssał główkę, wyglądając na nieco
zaintrygowanego.
W innych okolicznościach Will zapewne nieźle by się uśmiał i
rzucił komentarz na temat tego, jak sprośnie słodki jest Regulus, ale różowe
usta, otaczające go z taką dbałością, wycisnęły z niego jęk, a nie chichot.
Kiedy na dodatek młody Black wkrótce zaczął sprawdzać, jak głęboko jest w
stanie wcisnąć wzwód do ust bez dławienia się, na bladych ramionach albinosa
pojawiła się gęsia skórka. Basista zaczął być już poważnie zniecierpliwiony. Wsunął dłoń w
krótkie włosy na czubku głowy bruneta i przeczesał je paznokciami. Kiedy
spojrzenia obu chłopaków spotkały się, gitarzysta zrozumiał ukryte
przesłanie.
Z pewną dozą nieśmiałości Regulus zaczął rytmicznie poruszać
głową, masując erekcję białowłosego u jej nasady. Will syknął, kiedy górne zęby
drugiego chłopaka przejechały po jego skórze, ale zaraz roztopił się w kolejnym
jęku, gdy brunet przepraszająco przyssał się do końcówki penisa.
Albinos uniósł się na kolanach, pochylając, i złapał
pośladki Blacka. Przysunął się bliżej ciemnowłosego i ściągnął jego bieliznę.
Wycisnął więcej lubrykantu na dłoń, zaraz powracając do pieszczot zaróżowionego wejścia
chłopaka. Kiedy jego palec wreszcie pokonał opór mięśni, gitarzysta wypchnął
nieskromnie biodra, wydając z siebie stłumiony jęk. William tęsknił za
pulsującym ciepłem wąskiego wnętrza młodego Blacka i z ekscytacji przysunął się
jeszcze bliżej, wciskając swojego penisa głębiej w usta bruneta.
Regulus jęknął, coraz mniej nieśmiały, a bardziej
rozochocony. Mocno przyssał się do oferowanego mu członka, masując dłonią
jądra basisty i ściskając jego pośladek. Białowłosy uśmiechnął się, a natępnie przesunął
językiem po lędźwiach chłopaka, nim sięgnął po jego wzwód, by zwiększyć nieco
tempo zbliżenia. Podziałało całkiem nieźle, bo rozluźniające się z każdą
sekundą mięśnie Blacka wkrótce zostały rozciągnięte przez kolejny palec, a sam
gitarzysta otworzył usta w przeciągłym skowycie.
William wykorzystał sytuację i wysunął erekcję z
ociekających śliną ust chłopaka, przyciskając jego tors do materaca. Przejechał językiem pomiędzy pośladkami bruneta, z satysfakcją wsłuchując się w jego kwilenie.
Uderzył otwartą dłonią w tyłek Regulusa, co wycisnęło z niego pełen
zaskoczenia okrzyk.
– Mam w planach pieprzenie cię do nieprzytomności. Może być?
– spytał, ocierając bezwstydnie prąciem o policzek Blacka.
Ten wymruczał coś niewyraźnie w pościel, zaraz się
reflektując:
– Zamknij się i bierz się do roboty – jego głos był
przeciągły i zmęczony, ale pełny zuchwałości, która zaskoczyła Williama. Prawie
tak bardzo, jak go nakręciła. Albinos znowu zaczął trącać wzwodem twarz
młodego Blacka, skupiając się jednak na intensywniejszym rozluźnianiu mięśni
Regulusa. Gitarzysta także uległ namowom białowłosego i zaczął ssać bok penisa
mężczyzny i jego jądra.
Wszystko w Blacku zdawało się pulsować w jednym, zgodnym
rytmie, który powoli doprowadzał go do słodkiego obłędu. Kiedy w ciągu minut
basista rozciągał go już trzema palcami, wciąż dołączając do zabawy także
język, Regulus postękiwał, rozerwany między bólem a przyjemnością. Granica
między tymi dwoma odczuciami zaczęła się zacierać i ciemnowłosy nie zauważył
nawet, jak blisko jest już szczytowania. Oczywiście William z chęcią mu o tym
przypomniał, chwytając śliski członek gitarzysty wolną ręką i doprowadzając go
do orgazmu kilkoma mocnymi pociągnięciami.
Kolana Blacka zadrżały, a jego głos rozbrzmiał w pokoju
głośniej, strasząc koty przysypiające na kaloryferze w kuchni. Albinos zszedł
z chłopaka, zlizując z kciuka jego nasienie, i uśmiechnął się, widząc zamglony
wzrok, wbity w niego nieprzytomnie. Regulus naprawdę był po prostu słodki i
William wciąż nie mógł się temu nadziwić. Sięgnął do szuflady po paczkę
prezerwatyw i ułożył ją obok nich.
Basista pomógł brunetowi przewrócić się na plecy i opadł na
jego klatkę piersiową, całując jego usta namiętnie. Gorące ciało drugiego
chłopaka topiło się pod jego dotykiem, drgając przy każdym nowym bodźcu.
Białowłosy nie wiedział, ile jeszcze da radę wytrzymać, ale jednocześnie nie
chciał zacząć pieprzyć młodego Blacka w tym stanie, kiedy ten był nieobecny
myślami, wciąż przeżywając ostatni orgazm.
Im więcej jednak pocałunków William składał na czerwonych wargach
chłopca, tym głośniej ten zdawał się odpowiadać. W końcu dłonie Regulusa
zaczęły wodzić po bladych plecach albinosa, a jego nogi zacisnęły się na
biodrach bruneta. Ciemnowłosy odpowiedział na kolejny pełen pasji
pocałunek, wbijając palce w łopatki basisty. William przygryzł wargę Blacka,
wywołując kolejny dreszcz, który na chwilę wykręcił Regulusowi palce u stóp.
Gitarzysta zerknął w dół, odnajdując wzrokiem wzwód
białowłosego, na którym tkwił już kondom obficie pokryty lubrykantem. Brunet
wydał z siebie głośne sapnięcie.
– To nie wyjdzie – obwieścił w pełni pewny swoich słów. – To
nie będzie pasować.
– Myślę, że w twój spragniony uwagi tyłeczek przy odrobinie
wysiłku weszłyby nawet dwa takie, słodziaku. – William wgryzł się delikatnie w
linię szczęki Blacka, roześmiany. Zastanawiał się, czy gdyby policzki
gitarzysty nie były tak zaróżowione, ten zaczerwieniłyby się mocniej pod wpływem słów.
W końcu jednak, przymykając oczy, Will nakierował swoją erekcję
na wejście chłopaka i naparł na nie, czując, jak całe ciało ciemnowłosego spina
się w drżącą masę napiętych mięśni.
– Nie mogę, to za dużo. Wszystko jest takie… – Regulus nie
mógł się wysłowić, nie wiedząc jak określić uczucie rozognienia w miejscach,
które drażnił pieszczotami William. Przeszywało go ono na wskroś, jak impuls rozchodzący się w mgnieniu oka po jego ciele. Pamiętał ten
tępy ból z łazienki w studiu, kiedy basista zaraz po pierwszym orgazmie zabrał
się za wywołanie kolejnego.
– Rozluźnij się, oszaleję, jeśli cię teraz nie wypróbuje,
Reg. – Albinos pokręcił głową, wpatrzony w stalowe tęczówki Blacka. W głowie
bruneta odżyło wspomnienie sprzed dwóch tygodni, kiedy te dziwne emocje dręczące całe jego ciało zaczęły płynnie przechodzić w ekstazę. Zastanawiał
się, jak będzie tym razem.
Nagle główka penisa Williama niespodziewanie wsunęła się w
gitarzystę, powodując nagły ból, rozchodzący się po jego pachwinach. Regulus
wstrzymał oddech, odchylając głowę w tył i zaciskając dłonie na ramionach
albinosa.
– Spokojnie – basista szepnął mu do ucha, całując je czule. –
Jesteś taki słodki, Reg.
Z ust młodszego chłopaka uciekł zdesperowany jęk. Black
chwycił białe włosy Willa w mocny uścisk.
– Irytuje cię to, że nazywam cię słodkim? To też słodkie. – W
głosie albinosa słychać było uśmiech, gdy całował smukłą szczękę gitarzysty.
Ciało bruneta drgnęło niespokojnie, kiedy białowłosy zaczął
minimalnie poruszać biodrami, bujając nimi w przód i tył. William przygryzł wargę, czując
jak gorąca ciasnota ssie końcówkę jego członka, wysyłając serię przyjemnych
dreszczy wzdłuż kręgosłupa.
Centymetr po centymetrze basista wsuwał się w ciało niższego
chłopaka, którego bezwstydne jęczenie sprawiało, że albinos już chciał znaleźć
się cały wewnątrz Tak naprawdę
powstrzymywał się resztkami sił i w tamtym momencie już sobie nie ufał. W jego
głowie wirowały sceny, w których nieziemskie szare oczy Blacka błyszczały desperacko, prosząc o więcej, a krótko przycięte paznokcie Bruneta wbijały się głęboko w skórę na plecach basisty, zostawiając długie, czerwone
szramy.
Wchodząc w całości w drżące ciało gitarzysty, William
pozwolił sobie na mocniejsze wypchnięcie bioder w przód. To wywołało kolejny
jęk, który wyższy mężczyzna szybko złapał w usta, przyciskając je do warg
słodkiego Regulusa.
Albinos czuł się znowu jak niedoświadczony dzieciak,
zachwycając się ciasnotą i delikatnością wnętrza gitarzysty. Przez chwilę
pomyślał, jak obłędne byłoby wsadzenie Blackowi bez włożonej prezerwatywy, ale
szybko odegnał tę myśl, karcąc się za zuchwałość.
– Poczekaj chwilę, jesteś… Większy niż myślałem. – Ciemnowłosy
wtulił twarz w szyję starszego chłopaka, przełykając wstyd wywołany tymi głupimi słowami.
Zaraz stęknął pod wpływem niespokojnego ruchu bioder Williama, bardzo
subtelnego i z pewnością spowodowanego bardziej odruchem aniżeli wolą basisty.
Albinos był do granic podniecony, a naiwność słów Regulusa
na pewno nie pomagała mu się uspokoić. Brunet oparł swoje uniesione w powietrze
stopy na plecach starszego chłopaka, obejmując go nimi wkrótce. Wymówił imię
białowłosego, zauważając, że ten od dłuższego czasu opiera przerwane pojedynczą
zmarszczką czoło na jego ramieniu.
– Umrę. Umrę, bo mnie zabijesz – odpowiedział mu niski głos Willa,
kiedy ten zaczął powoli wycofywać się z ciała Blacka. Nie mógł już dłużej
wytrzymać i liczył na to, że drugi chłopak jest już gotowy na tyle, by nie
zacząć płakać z bólu. Wraz z pierwszym ruchem starszy
mężczyzna uniósł wzrok, by móc spojrzeć na smukłą buzię bruneta pod nim.
Regulus był śliczny ze swoimi zaczerwienionymi szyją i
twarzą, po których kropelki potu zsuwały się w ciepłe zakamarki pachnącego
seksem ciała. Paznokcie ciemnowłosego wbiły się głęboko w skórę basisty,
pozostawiając ślady, które na pewno miały być widoczne jeszcze przez parę
kolejnych dni. Różowe, półotwarte usta młodego Blacka walczyły o głębsze
oddechy, podczas kiedy szare oczy tkwiły zamknięte i nieobecne.
Utrzymywanie swojego wciąż rosnącego entuzjazmu w ryzach
zaczynało już bardzo męczyć Williama, ale myśl o tym, że ignorując
potrzeby młodszego chłopaka, nie byłby lepszy od szesnastolatka wciskającego kutasa z
furią spuszczonego ze smyczy zwierzęcia w pierwszy podany mu kawałek
mięsa, niezmiernie go brzydziła. Gdy więc Regulus zaczął powoli poruszać swoimi
drżącymi biodrami, basista zamiast przyspieszyć, skupił się na okrężnych,
głębokich pchnięciach, które wkrótce wywołały serię przeciągłych, pełnych
spełnienia jęków ciemnowłosego. Nagroda przyszła także w formie błyszczących z
podniecenia oczu chłopca, które nagle się uchyliły. Ich usta były tak blisko,
że Will mógł poczuć gorący oddech gitarzysty na swoich wargach.
Mężczyźni wpatrywali się w siebie, zamknięci w głębi swoich
spojrzeń. Białowłosy nie mógł wyjść z podziwu, jak gitarzysta może tak
oszałamiająco dobrze wypadać podczas swojego pierwszego razu. Był przekonany,
że on sam, tracąc dziewictwo, bardziej przypominał wrzeszczący wniebogłosy kłębek potu i
własnej śliny. Patrząc na Blacka, wiedział, że wyglądanie tak nieziemsko w
momencie bycia pieprzonym, nie jest zgodne z prawem karnym ani tym moralnym.
William starał się rozproszyć myślami o paznokciach
ciemnowłosego, które ryły czerwone tunele w jego plecach. Nagła wylewność
Regulusa w formie powtarzającego się imienia albinosa, wymawianego przez
zaróżowione usta w sposób, który był zarówno niepoprawny jak i rozkoszny, zawiodła białowłosego na skraj obłędu.
Oddechy i nawoływania gitarzysty stawały się coraz
głośniejsze i starszy mężczyzna nagle zdał sobie sprawę, że zwiększył tempo do
tego stopnia, że tak naprawdę teraz wbijał się bezrozumnie w chętne wnętrze gitarzysty. Resztkami trzeźwego umysłu zmusił się do przypomnienia sobie o
leżącym między ich ciałami wzwodzie Blacka i sięgnął w jego kierunku, wkrótce
zamykając go w swojej dłoni. Zaledwie parę pociągnięć wystarczyło, by na jego
brzuchu pojawiła się mokra plama, a chłopak pod nim zaczął wić się i skomleć
jak pies.
William zacisnął wargi i zmusił się do wstrzymania swoich
bioder, koncentrując na drżących mięśniach ciemnowłosego, masujących jego
wzwód. Przez chwilę zastanawiał się, czy może nie powinien wreszcie sobie
ulżyć zamiast zgrywać bohatera, ale szybko zrozumiał, że nie chciał, żeby to
wszystko jeszcze się kończyło. Chciał za to, tak jak mówił wcześniej, pieprzyć
Regulusa do nieprzytomności, widząc w jego oczach prośbę o więcej, jeszcze więcej.
Wyszedł więc z ciała chłopca i usiadł na swoich piętach,
opierając dłonie na materacu i ściskając w palcach prześcieradło. Odliczał
własne głośne oddechy przez kilkanaście sekund, by wreszcie unieść twarz i
spojrzeć na rozłożonego na kołdrze gitarzystę. Znowu zbliżył się do młodego
Blacka i zetknął ich czoła razem, czekając, aż szare oczy wrócą z najdalszych
zakątków spełnienia i spotkają na swojej drodze żółte tęczówki. Kiedy brunet wreszcie na
niego spojrzał, na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
– Dobrze – powiedział Regulus, odchrząkując, gdy jego głos
się załamał. Odepchnął od siebie albinosa, siadając ostrożnie i prostując plecy
z pomrukiem, pod wpływem bardzo intensywnego uczucia kumulującego się pomiędzy
jego pośladkami.
William uważnie obserwował, jak ciemnowłosy przewraca się na
brzuch, unosząc w końcu biodra i zerkając na niego przez ramię.
– Jeszcze raz? – spytał niewinnie, ukrywając pół swojej
twarzy za barkiem. Basista zamrugał parokrotnie, nie dowierzając. – Tylko
tym razem dojdź.
Albinos uśmiechnął się szeroko, oblizując górną wargę,
i pozbył się zużytej prezerwatywy. Zaraz naciągnął na siebie nową, pokrywając
ją także tym razem szczodrą ilością lubrykantu. Sięgnął do wypiętych pośladków
chłopaka i ścisnął jeden z nich, ostatecznie łapiąc wąskie biodra w mocnym
uścisku. Cieszył się nową pozycją, bo widok ich ciał łączących się znowu w
gorącym i ciasnym uścisku sprawił, że jego erekcja drgnęła niespokojnie,
domagając się ulgi.
Ostatecznie jednak wszedł cały w ciało Regulusa jednym,
mocnym pchnięciem, które pogłębione zostało przyciągnięciem bioder
ciemnowłosego bliżej. Gitarzysta wydał z siebie najgłośniejszy tamtego wieczora
jęk, ukrywając twarz w mokrej od potu pościeli. Całe jego ciało zatrzęsło się
potężnie i William już wiedział, że odnalazł specjalne miejsce, którym
doprowadzi Blacka do szczytowania szybciej, niż ten będzie w stanie wymówić
całe jego imię w swojej przeciągłej, nieskromnej manierze.
– Tutaj, prawda?
– Tak, proszę! – Ciemnowłosy obejrzał się na partnera bez
cienia zawstydzenia w spojrzeniu i wypchnął mocniej pośladki, domagając się
kontynuacji.
Basista oblizał wargi i wbił palce w biodra bruneta, dając
sobie pozwolenie na wszystko. Dosłownie wszystko.
I tak nigdy nie wierzył w metodę małych kroczków.
AAAAAA :'D Nie wiem, może wrócę później, bo teraz mózg mi dymi i nie wiem, gdzie mam ręce, a gdzie nogi :')
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ PIĘKNIE, PROSZE O WYROZUMIAŁOŚĆ
dilau_did
Wezmę to za dobry znak i powiem: na zdrowie i dziękuję ;)
UsuńPozdrawiam,
M.P.
Więc, jak obiecałam- komentarz:
UsuńWILL ♥ Dokładnie taki, jaki siedzi w mojej głowie :) Coś czułam, przeglądając ig Lucky'ego Blue, że mógłby być dla kogoś Williamem :') Ale moja wyobraźnia już przy scenie z pociągiem do Hogwartu podsunela mi całkiem przyjemny jego obraz, którego się trzymam :) Dobra, ale treść- KOCHAM TAKIE AKCJE. Regi troszkę inaczej, niż sobie wyobrażałam, ale jestem mile zaskoczona, zgodnie z zamówieniem :)
Wkurzyłam się na niego za tę akcję z Remusem (btw tak bardzo WG ♥), ale całe szczęście się...zreflektował? :D Nie powiem, chciałabym zobaczyć, jak tłumaczy się bratu
Na końcu śmiałam się cały czas, to był śmiech typu: "heh mam już wszystko mogę umierać, anielski orszak turururu Azazelu przybywaj" :')
DOSTALAM NA ŚWIĘTA NAJLEPSZE NA ŚWIECIE PORNO Z FABUŁĄ KC BĘDĘ JE CZYTAŁA CO ROKU, już się podzieliłam z niektórymi znajomymi bo nie można takich diamentów chować przed światem, tylko jebnac w koronę jak #queen Elżbieta II i brylować na salonach :)
Nie wiem, dziękowałam ci już? Tak? Nie ważne. Teraz dziękuję x10000 razy mocniej i wysyłam ci wirtualną piątkę!
dilau_did
*płacze w swoje dłonie*
UsuńNie wyrabiam z waszymi komentarzami już. To już nie jest łechtanie mojego przerośniętego ego, tylko jakiś notoryczny masaż relaksacyjny mojego mózgu. Który wyciska ze mnie jakieś nieludzkie odgłosy.
Tak więc (chyba) DZIĘKUJĘ.
Bardzo dobrze, że masz swoje wyobrażenie Williama. Sama też mam własne, które jest odmienne od Lucky Blue Smitha, ale ostatnio z Piratem znalazłyśmy słodką sesję zdjęciową, w której chłopak totalnie pasował nam na Regulusa z WG ze swoją mimiką, więc spędziłyśmy chyba cały dzień poszukując więcej tego typu bodźców. To był bardzo intensywny dzień pełen wrażeń.
Jak wyobrażałaś sobie Regulusa? Ja w sumie stwierdziłam, że nie poruszyłam ukochanego przez popkulturę wątku osoby, która zaczyna oswajać się ze swoją seksualnością. Poza tym, mój Regulus w WG i pozostałych miniaturkach jest taką małą dziwką, więc stwierdziłam, że wyjątkowo zrobię z niego małą nieśmiałą dziwkę. Kreacja bohatera MOCNO. Cieszę się, że mimo wszystko ci się podobał :)
Lubię umieszczać Remusa w swoich opowiadań jako ślicznego chłopaczka. Chyba to już zboczenie zawodowe. Kurcze, odkąd napisałam Dog Walker au mam ochotę napisać miniaturkę Prewetts/Remus. Remus + poligamia = TAK.
W sumie to rzeczywiście ta scena była bardzo w stylu WG. Dopiero jak się teraz nad tym zastanowiłam to to zauważyłam xD Nie wiem, czy zachowanie Regiego można nazwać zreflektowaniem się, ale rozumiem co miałaś na myśli. Szczęście, że William wpadł przemówić mu do rozumu.
*płacze znowu*
Dziękuję ci bardzo za wszystkie miłe słowa, starałam się, żeby każdy tekst był dla was czymś fajnym, a świadomość, że dopięłam swego jest nagrodą samą w sobie.
Pozdrawiam i życzę dobrej zabawy sylwestrowej,
M.P.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuń┐(Wヮ ̄)┌
UsuńJak zawsze niezaprzeczalnie C U D O W N E!!! Will/Reg dołączyli do mojej listy niezaprzeczalnych OTP. Cieszyć się i modlić by było więcej.
OdpowiedzUsuńNiezmiernie cieszy mnie zakładka "ZAMÓWIENIA".
Awh, dziękuję :)
UsuńIm więcej piszę o Williamie, tym bardziej cieszę się, że go mam.
Zakładka zamówienia jest w dużej mierze dla was, moi mili.
Pozdrawiam,
M.P.
Są wspaniali, co nie? :') <3
UsuńO shit, nie zauważyłam, że mój komentarz się nie dodał! :o No cóż, zacznę od nowa haha
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że zacznie się od Jamesa. Co byłoby dziwne, bo nie jest głównym bohaterem, ale w sumie byłby to całkiem ciekawy zabieg. Tak czy siak, to wina tych kręconych włosów, a przede wszystkim okularów. W ten sposób przeważnie jest przedstawiany James, dlatego nigdy nie powiedziałabym, że mowa o Blackach (oni dla mnie zawsze będą mieli proste włosy, kędziorki mi nie pasują xdd), a Regulus w okularach to już w ogóle szok!
Niemniej, podobają mi się postacie. Co prawda, na początku byłam przekonana, że to Peter jest perkusistą, dlatego, kiedy okazało się, że Syriusz to bardzo się zdziwiłam. Zawsze wydawało mi się, że on jest tak ruchliwy, że musi być na pierwszym planie z gitarą lub - lepiej - z mikrofonem, skacząc, tańcząc i drąc się w niebo głosy.
William jest uroczy! Jestem nim zauroczona. Jego charakterem właściwie, bo wygląd niekoniecznie do mnie trafia, ale inne jego aspekty są cudowne. Taki kochany i czuły wobec Regulusa...
Regulus za to bardzo mnie zawiódł. Wkurzył mnie tą sytuacją z Remusem. Naprawdę, wiem, że rządziło nim pożądanie, złość i brak zrozumienia dla swoich uczuć, ale bądźmy poważni - jest na studiach. Minimum odpowiedzialności, rozsądku i dojrzałości się wymaga, bez względu na orientację.
Prócz tego, znów tekst wydaje mi się trochę urwany. Znów nie wiemy, co dalej! xD Cóż, może inni tak nie uważają, ale ja kolejny raz upieram się przy tym, by zakończyć wszystkie sprawy. Tę między Syriuszem, a Regulusem i tę między Regulusem, a Williamem. Co prawda, ci drudzy są do tego bliżej, ale chętnie dowiedziałabym się, czy kieruje nimi tylko pożądanie i czy Regi przyzna się bratu do wszystkiego.
To mieszkanie Willa... Hm, nigdy nie widziałam takiego. Masz może jakieś zdjęcie, nie wiem, z internetu, czy coś? Nie mogę sobie wyobrazić takiego bez ścian xD nie mogę tego ogarnąć umysłem xD
Szkoda trochę, że nie było okazji zobaczyć, co u Jamesa, ale to w końcu nie o nim, więc nic się nie dzieje. xD
A twarz, jak ziemniaczek Lily rozłożyła mnie na łopatki! Hahha :D
Pozdrawiam i weny życzę :*
Ania
Poszłam po bandzie jeśli chodzi o kreacje postaci w tej miniaturce. Oczywiście William wciąż jest tym samym Williamem co w WG, ale to wynika z tego, że bardzo podoba mi się on jako postać. Ostatecznie sama go stworzyłam i nie byłam niczym ograniczona, więc mogłam zrobić to, co mi się podobało.
UsuńJak tylko dostałam wyzwanie, to automatycznie usadziłam Williama na perkusji, ale po głębszej analizie zamówienia musiałam zmienić koncepcję. Ale to nie zmienia faktu, że Petera i tak widziałam na klawiszach :D A Syriusz i tak lubi napierdalać, więc perkusja ostatecznie też się dla niego nadaje. William ma w sumie bardzo narcystyczny charakter (a raczej jeszcze bardziej), więc pewnie jeszcze gorzej czułby się za perkusją.
Ten twój komentarz "bez względu na orientację" jakoś zmroził mi krew. Nie wydaje mi się, że geje mają większe prawo do molestowania seksualnego, bo właśnie to zdarzyło się w scenie między Remusem a Regulusem. Nie usprawiedliwiam postępowania Regulusa w tamtym momencie, a wręcz za pośrednictwem Williama staram się krótko skomentować, że to zagranie było absolutnie niedopuszczalne i po prostu złe. Ale ludzie robią różne rzeczy. Czasem lekkomyślne i złe rzeczy. Poza tym nie nazwałabym studentów dojrzałymi osobami. Spójrz na mnie xD
Nie mam zdjęcia tego mieszkania, bo właściwie to nigdy takiego nie widziałam. Generalnie wyobraź sobie stare mieszkania z wysokimi sufitami. Zwykle mają oddzielone pomieszczenia: salon z sypialnią, osobno małą kuchnię i małą łazienkę. W tym przypadku po prostu usunęłam wszystkie ściany. Sama chciałabym zresztą mieć takie mieszkanie. Klimat byłby niesamowity.
Dzięki za kolejny komentarz, naprawdę doceniam to, ile czasu mi poświęciłaś,
M.P.