Rating: Explicit++++++
Alternatywne tytuły: Wydaje mi się, że kiedyś napisałam coś bardzo podobnego albo Jeszcze nigdy nie napisałam tyle smutu w smucie albo Turbo smut
Muzyka, przy której pisałam:
To znowu ja, napisałam coś co jest właściwie porno zmieszanym z porno w sosie z porno w polewie porno. Mam nadzieję, że o to chodzi w pisaniu miniaturek na zamówienie. Opowiadanie nawiązuje do Wbrew Grawitacyjnego au.
Emilio, mam nadzieję, że spodoba ci się twoje zamówienie. Ja w sumie poszłam zupełnie na żywioł i może nie jest bardzo ambitnie, ale słodko i erotycznie. Pod pewnymi względami to taki fluffo-smut?
❤️ ❤️ ❤️
Remus Lupin siedział przy kuchennym stole, stukając nerwowo
palcem w drewniany blat. Wpatrywał się w śnieg padający spokojnie za oknem. Te
święta były chyba jednymi z piękniejszych, bo śnieżyć zaczęło już tydzień
wcześniej i nie przestało aż do Wigilii. Chłopak bardzo lubił zimę, mimo że jak
był mały zawsze narzekał na wszechobecne ciemność i zimno. Może rzeczywiście w
Hogwarcie kamienne ściany zawsze ziały chłodem, ale teraz, po przeprowadzce do
rodzinnego domu Remus nie musiał już dłużej martwić się o swoje zmarznięte
dłonie i nos.
Tym razem jednak czoło chłopaka było chmurne, a wzrok
nieobecny. Po chwili do tiku nerwowego dłoni dołączył także ten w nodze. Wilkołak
musiał zmierzyć się z rzeczywistością. W szkole, a nawet rok po jej ukończeniu,
wciąż był dzieciakiem, może trochę bardziej dojrzałym, ale dalej zupełnie
niepoważnym, beztroskim – w jakimś stopniu – dzieckiem. Oczywiście już wtedy
głośno było o Voldemorcie i jego sprzymierzeńcach, ale zarówno on, jak i
Syriusz ignorowali myśl o tym, że trwa wojna, ciesząc się sobą jak szczeniaki.
Wszystko zmieniło się, kiedy Dumbledore wtajemniczył ich w
istnienie Zakonu Feniksa. Obaj od razu postanowili dołączyć, pełni wigoru i
dziecięcej naiwności. Teraz już żadna z tych dwóch rzeczy nie pozostała w
Remusie, a chłopak przeklinał dzień, w którym zamiast myśleć o przyszłości przy
boku najważniejsze osoby w jego życiu, postanowił zgrywać bohatera. Ale nie
mógł przeciwstawiać się swojej naturze. Kiedyś zwykł to robić i nie wyniknęło z
tego nic dobrego.
Syriusz wyjechał na jedną ze ściśle tajnych misji razem z
Peterem, Lily i Jamesem parę tygodni przed świętami i Remus nie mógł zrobić nic
poza zamartwianiem się. Stokroć bardziej wolałby być tam z nimi, narażać swoje
życie, pilnować, by żadnej z tak ważnych – najważniejszych – dla niego osób nic
się nie stało. Zamiast tego mógł jedynie siedzieć i wpatrywać się w wirujący na
porywistym wietrze śnieg.
Wstał z westchnieniem i nastawił wodę na herbatę, obejmując
się ramionami. Musiał się uspokoić, bo jego serce znów biło szybko, a oddech
stał się płytki. Nie znosił paniki, która wkradała się do jego głowy zawsze,
gdy Syriusz był poza domem. Ale ludzie wokół umierali, o czym regularnie
donosił Prorok Codzienny. Remus nie chciał sobie wyobrażać, co stałoby się,
gdyby pewnego dnia doszła do niego wiadomość o śmierci jego Łapy, jego
najukochańszego, ciepłego i troskliwego Łapy, który pomimo wielu zmartwień i
szaleństwa wpisanego w krew, pozostał beztroski i kochający.
Remus zamknął oczy i przypomniał sobie, jak wyglądały święta,
gdy Syriusz zwykł przyjeżdżać z nim do domu podczas ferii. Pamiętał pierwsze
odwiedziny chłopaka, na trzecim roku, kiedy obaj byli przerażeni, że jego
rodzice dowiedzą się, że Black nie jest jedynie jego bliskim przyjacielem. Gdy
mijały lata, stawali się jednak coraz bardziej wylewni w swojej afekcji i wkrótce
Remus przekonał się, że matka zawsze stała po jego stronie. W przeciwieństwie
do ojca, któremu oswojenie się z wychowywaniem wilkołaka i pedała zajęło kilka
bardzo cichych, pełnych pasywnej agresji lat.
Lupin złapał się za kark i uchylił powieki, zalewając
wrzątkiem torebkę herbaty. Cieszył się, że udało mu się pogodzić z tatą. Dobrze
rozumiał motywy mężczyzny, któremu przysporzył w życiu tyle problemów.
Oczywiście Lyall nigdy nie dał synowi tego odczuć, ale Remus był pewny, że
życie jego rodziców byłoby znacznie szczęśliwsze, gdyby nie mieli tak wadliwego
dziecka. Chłopak potrząsnął głową, chcąc wyrzucić z niej wszystkie te negatywne
myśli. Nie potrzebował teraz martwić się także ojcem.
Oparł się o blat kuchenny pośladkami i zaczął mieszać w
kubku z osłodzoną herbatą, nieobecny myślami. Przynajmniej nie w tym pokoju.
Postarał się przywołać do siebie jakieś pozytywne wspomnienia związane ze
świętami. Nagle przed oczami stanęły mu ferie z 1976 roku. To podziałało od
razu i Remus nie mógł zwalczyć szerokiego uśmiechu wpełzającego mu na usta.
Zasłonił je dłonią, jakby się bał, że ktoś zobaczy go głupio cieszącego się z
zimowego wieczoru sprzed ponad pięciu lat.
Spali wtedy w jednym
pokoju. Pierwotnie Syriuszowi został przyniesiony materac z łóżka na strychu i
chłopak spał na podłodze, przed posłaniem Remusa. Trzeciej nocy wyjazdu obaj
zdjęli jednak drugi materac, bo niewygodnie im było razem na jednym. Pani Lupin
nawet się nad tym nie zastanawiała. Uznała, że sama będąc nastolatką, nocując u
znajomych, spała w łóżku, z kim tylko udało jej się zasnąć. Zresztą, nic
specjalnego nie działo się nocami w pokoju jej syna.
Drugiego dnia świąt
Lupinowie i Syriusz spotkali się z ciotką Percy oraz jej mężem i dwoma małymi
córeczkami na koncercie świątecznym, odbywającym się w miasteczku. Po występach
wszyscy goście zostali poczęstowani świetnym, grzanym winem.
A wiadomo, jaka jest
młodzież: kiedy tylko zwęszy coś ciepłego i względnie słodkiego, przestaje
pamiętać o umiarze i dobrych manierach. Przynajmniej tak było z Remusem i
Syriuszem, którzy już po trzydziestu minutach śmiali się głośno i gadali o okropnych
głupotach. Pani Lupin od razu to zauważyła, więc wysłała chłopców do domu.
– Remus, będziemy
później. Idziemy jeszcze na kolację do Jane.
Remus, lekko
zaczerwieniony z błyszczącymi, wesołymi oczami, przytaknął mamie i złapał
Syriusza pod ramię, wyprowadzając go z budynku. Zimne powietrze tylko na chwilę
ostudziło ich zapał do śmiechu i głupich żarcików. Mimo że od ratusza do domu Lupinów
było zaledwie pięć minut drogi, oni dotarli tam w kwadrans, na dodatek w
przemokniętych do suchej nitki kurtkach.
Opadli na swoje
posłanie, uśmiechnięci zupełnie nierozsądnie. Remus złapał dłoń Syriusza,
chichocząc cicho. Ten zwrócił na niego wzrok, wpatrując się w błyszczące,
wilcze oczy równie rozbawiony. Odwrócił się na bok, widząc, że drugi chłopak
robi to samo. Pocałował wciąż roześmiane remusowe usta i na chwilę zamarł w tej
pozie. Wpatrzył się w twarz kochanka i przez chwilę pomyślał, że właśnie z taką
właśnie miną on sam musi obserwować teraz blondynka. Obu zebrało się na amory.
Syriusz przylgnął do
ust Remusa łapczywie, wsuwając dłoń na tył jego głowy i przyciągając go do
siebie. Poczuł, jak chłopak wczepia się dłońmi w jego koszulę. Wilkołak całował
bardzo słodko. Kiedyś tak nie potrafił, ale Black często dawał mu okazje do ćwiczeń.
Syriusz kochał jego pocałunki, zwłaszcza te od których im obu zaczynało
brakować tchu.
Remus poczuł na
sobie dużą, ciepłą dłoń, która przesunęła się po jego boku na plecy. Ciemnowłosy
ssał teraz jego język, bo wilczek zawsze mu mówił, że bardzo to lubi. Gorące
powietrze przelewało się przez jego płuca, a normalne oddechy przestały
dostarczać wystarczającej ilości tlenu. Usłyszał także głośne sapanie Syriusza.
Przycisnął dłonie do jego szczęki, wydobywając z siebie cichy jęk.
Black lubił, jak
Remus to robił. Był właściwie przekonany, że reakcje jego wilczka przenigdy mu
się nie znudzą. Poczuł, jak mięśnie Lupina napinają się pod jego dotykiem,
pozostawiając jednak jego ciało niezwykle gibkim. Przysunął się nieco bliżej i
wpił głęboko w jego wargi, nie pozostawiając maluchowi już zbyt wiele oddechu.
Przesunął ręką po jego brzuchu niżej, wsuwając otwartą dłoń między jego nogi.
Usłyszał, jak wilkołak zachłystuje się powietrzem i poczuł, jak zaciska dłonie
na tymże ramieniu.
– Syriusz… – udało
mu się tylko wydusić, bo właściciel imienia, wyraźnie zainteresowany nową
zabawką, zamknął mu usta zachłannym pocałunkiem. Przez minutę obaj wyginali się
to w przód, to w tył, tocząc ze sobą małą bitwę. Black jednak od razu wiedział,
że wygrana leży po jego stronie. Dowody widać było, można tak powiedzieć, jak
na dłoni. Masował spokojnie krocze Remusa, nie pozwalając mu uciec od swoich
pocałunków. Dłonie blondyna na zmianę zaciskały się i rozluźniały, a ich
właściciel wydawał z siebie coraz bardziej rozkoszne odgłosy.
Kiedy opór zmalał
już zupełnie, a jedynie mięśnie Lupina zaciskały się i rozluźniały na zmianę,
Syriusz postanowił iść o krok dalej i rozpiął spodnie chłopca, bez zbędnych
ceregieli, wciskając dłoń w najbardziej intrygujące go miejsce. Bezwstydnie
zaczął poruszać ręką na członku kochanka, wywołując serię głośniejszych jęków.
Remus już nawet nie
próbował się bronić, będąc całkowicie wciągniętym w nowy psikus partnera. Jego
wzrok stawał się coraz bardziej nieobecny, a głos zaczynał się łamać. Syriusz
pomyślał, że ten głos zmiękł jak masło i z każdym przeciągnięciem którejś z
sylab rozpływał się coraz bardziej. Black lekko popchnął wilczka, by jego ciało
samo opadło na plecy. Wpatrzył się w oczy chłopca i jego uroczo zaczerwienione
policzki, po czym zaczął scałowywać słodycz z jego twarzy. Remus złapał go
mocno za ramiona, podczas gdy syriuszowa ręka wsunęła się pod remusowy sweter,
podwijając go. Ciemnowłosy wyciągnął drugą dłoń – z zawartością – z majtek
chłopaka i wsunął mu kolano między uda. Lupin uniósł lekko biodra, a gdy opuścił
je znowu, kręgosłup zaczął wyginać się we wszystkie strony, a nogi rozsunęły
się.
Syriusz polizał ucho
kochanka i sięgnął do paczki chusteczek, leżącej parę centymetrów od materacy.
Wsłuchiwał się w słodkie stękanie i patrzył na usta otwierające się i
zamykające w pośpiechu. Jednocześnie starał się nad sobą zapanować. W końcu
usłyszał to, o czym zdarzało mu się czasami śnić. Ucałował napięte ramię Remusa
i posłał chusteczkę w kierunku kosza. Znowu przylgnął do ust kochanka.
Wilkołak wcale nie
czuł się jednak ospały, mimo oddechu, który świadczył o zaawansowanym zmęczeniu.
Wbił palce w plecy Syriusza i przyciągnął go do siebie, całując zachłannie.
Podkulił pod siebie nogi, czując przez materiał lekko zsuniętych spodni
pulsującą wypukłość. Black tarmosił go za włosy, wyraźnie starając się
zachowywać odpowiedzialnie. Właśnie kiedy Remus już zupełnie przestał tego
chcieć.
Blondynek zacisnął
nogi na pasie kochanka i zaczął się nieco wiercić, wprawiając tym Syriusza w
coraz bardziej popędliwy nastrój. Już wkrótce obaj wili się w żółtym świetle
latarni padającym na nich zza okna, przy akompaniamencie przeciągniętych sylab
i pojedynczych głosek.
Brunet się zapomniał
i Remus mu to uświadomił, kiedy ściągnął z niego koszulę. Starszy chłopak już
miał coś powiedzieć, ale dosłownie w tym samym momencie wilczek wpadł na własny
pomysł i przewrócił kochanka na plecy, siadając gwałtownie. Z niespotykaną siłą
oparł dłoń na mostku Syriusza, przyciskając go do materaca, i pochylił się nad
wypukłością w jego spodniach. Zaraz mimo urywanych sprzeciwów, Black został
otoczony miękkimi ustami, za którymi tak szalał.
Był tak zaskoczony
tą sytuacją, że mimo fal przyjemności i ciepła, które rozpływały się po jego
ciele, wciąż nie był pewien, czy to nie sen. Dłonie wczepił w materac,
jakby chwytając się rzeczywistości i sprawdzając jej autentyczność. Do jego
uszu dochodziły urocze mlaskanie i pomruki, które odebrały mu już zupełnie
jasność widzenia i możliwość oddechu. Otrząśnięcie się z szoku i wyrwanie z
ramion przyjemności zajęło mu dobrą chwilę. Gdy już był bliski końca
ostatecznego (jak mniemał), odepchnął Remusa i, chwytając go wpół, znowu położył
go na materacu. „Jego oczy płoną”, pomyśleli obaj i rzucili się na siebie,
topiąc w morzu pocałunków.
Zaczęli ściągać z
siebie ubrania, rozsądek i jakiekolwiek wątpliwości, które dręczyły ich przez
lata. Mieli wrażenie, że wybuchną, jeśli coś zaraz się nie stanie. Albo że
wybuchną na pewno, obojętnie co się stanie. Syriusz pomyślał, że blondyn
bardzo bezwstydnie rozkłada przed nim nogi i, pobudzony tą myślą, zaczął
ocierać swoim członkiem o jego.
Black wyciągnął
jedną rękę za głowę wilczka, sięgając do kieszeni swojej kurtki. Po chwili
wyciągnął z niej różdżkę i przywołał się do porządku na tyle, by móc użyć
zaklęcia. Zaraz w jego ręce znalazł się lubrykant, który przywędrował z jego
plecaka. Remus zupełnie nie zwróciłby na to uwagi, zbyt zaabsorbowany paletą
emocji, które wstrząsały jego ciałem, gdyby nie nagłe zimno i wilgoć
wślizgujące się między jego pośladki.
Ich pocałunki nie
miały końca. Wilczka bolały już usta, a mimo to wciąż było mu mało. Chciał
wchłonąć partnera w siebie, stać się nim przez chwilę, bo czuł, że inaczej się
nie da, że inaczej nie doświadczy już nigdy spokoju. Przesuwał dłońmi po jego
plecach, ciesząc się każdym mięśniem napiętym teraz brutalnie. Poczuł jak
Syriusz wbiła mu zęby w wargę niemal do krwi, ciągnąc za nią. Widział jego
wzrok i wiedział, że obaj nie mają już na co czekać. Przyciągnął go jeszcze do
siebie, chcąc zatkać sobie usta pocałunkiem.
Po prostu się
połączyli, niemal parując od ogarniającego ich gorąca. Remus ucieszył się, że
jego jęk i kolejne, mniejsze jęczki, zostały częściowo zagłuszone ich
pocałunkiem. Właściwie wcale nie bolało tak bardzo i chłopak zaczął się
zastanawiać, czy to przez wino, czy przez podniecenie, które tkwiło w nim
ogromne, nie do zniesienia. Zaraz jednak ocknął się, razem z pierwszymi ruchami
Syriusza. Zachłysnął się powietrzem i wstrzymał je, odchylając głowę w tył i
wczuwając się w to dziwne zjawisko.
Tylko że napięcie
wcale nie zmalało, a rosło z każdą chwilą, i wilkołak w maratonie szaleństwa
przez chwilę zastanawiał się, czy nie robią czegoś źle. Kiedy spojrzał znowu na
Blacka, ten wpatrywał się w niego z odsłoniętymi po prawej stronie kłami, ledwo
go widząc przez ogarniającą go euforię i katharsis. Obaj uważali się za
pięknych w tamtym momencie. Nie wstydzili się nawet jęczeć trochę głośniej,
obojętni na wszystko, co ich otaczało. Topili się w pocałunkach, kąsali językami
i nie było tamtego wieczora siły, żeby ich od siebie odciągnąć.
Remus westchnął z uśmiechem, czując, jak czerwienieją mu
policzki. Wspomnienie ich pierwszego razu wydało mu się bardzo śmieszne, ale
jednocześnie idealne. Po tym, jak skradali się do siebie tyle lat, po tak wielu
rozmowach, w których dowiadywali się, że obaj tego chcą, ale zbyt się boją, po
niezliczonej ilości niezręcznych wzwodów i mokrych snów, wreszcie odpuścili. A
na drugi dzień nie żałowali ani sekundy, śmiejąc się ze swojej naiwności.
Lupin zamarł, słysząc głośne kroki na ganku. Przez chwilę
wydawało mu się, że jego serce stanęło, ale sekundę później zaczęło bić w
niezdrowym tempie. Chłopak wyjął różdżkę z kieszeni. Jego uścisk był nieco zbyt
mocny, ale to może lepiej, bo ręce mu drżały. Stanął plecami do ściany, biorąc
parę głębszych wdechów, i wpatrzył się w zegar, wskazujący dziewiątą
trzydzieści. Przez myśl przeszło mu, że to najnudniejszy czas zgonu, o jakim
mógł pomyśleć, ale szybko pozbierał się, słysząc otwierane z rozmachem drzwi. W
następnej sekundzie odwrócił się, wskakując do holu, i mierząc bronią w
intruza.
Nim jednak wymówił zaklęcie, różdżka wyleciała mu z ręki.
Remus uśmiechnął się blado, mając nadzieję na szybką i bezbolesną śmierć.
Niespodziewanie jego zamglona ze strachu wizja rozjaśniła się. Chłopak
przysiadł na schodach za sobą z wrażenia.
– Dziecinko, nie wyskakuj na mnie w ten sposób. Podejrzewałem
najgorsze.
Syriusz dopadł do niego, obejmując go ściśle ramionami. Do
nozdrzy Remusa wdarła się słodka lawenda, a uczucie bezwzględnego
bezpieczeństwa rozlało się w jego klatce piersiowej. Chwycił poły płaszcza
Blacka i wtulił twarz w jego szyję.
– To jednak ty.
– Oczywiście, że tak. Zabiłbym samego Voldemorta, żeby móc
spędzić z tobą święta. – Syriusz jak zwykle żartował, jakby jeszcze parę chwil
temu obaj nie myśleli o śmierci.
Remus poczuł dreszcz skradający się wzdłuż jego kręgosłupa.
Ubrania Syriusza były zimne i mokre, a drzwi do domu wciąż otwarte. Chłopak
zadrżał. Black obejrzał się za siebie i spróbował wstać. Blondyn nie wypuścił
go jednak z ramion, więc mężczyzna spróbował znowu, podnosząc się ze swoim
chłopakiem wczepionym w płaszcz, i zamknął drzwi wejściowe.
– Tęskniłeś, co?
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo Remus znienacka wpił
się w jego wargi, wsuwając swoje palce pod gruby płaszcz i wyciągając koszulę
chłopaka z jego spodni. Syriusz zaśmiał się lekko w usta kochanka, obejmując go
ściślej. Nie był w domu od paru tygodni i musiał przyznać, że taka wylewność ze
strony jego dziecinki zupełnie mu nie przeszkadzała.
– Myślałem, że nie uda ci się wrócić na święta – przyznał Remus
po chwili mlaskania w usta swojego chłopaka. – Na dodatek wydajesz się być w
jednym kawałku.
– To przecież ja, jeden z lepszych czarodziejów, a na pewno
najlepszy auror w świecie magicznym. Nie mów Jamesowi – dodał szybko Syriusz,
uśmiechając się do roześmianego wilczka. Obaj przeszli do kuchni, a blondyn od
razu wstawił wodę na kawę. Black nie pił herbaty, upierając się, że jest tak
samo niezdrowa, i że może przy tych okolicznościach wybrać, co chce wprowadzać
do swojego organizmu, a czego nie.
Syriusz w zamyśleniu obserwował, jak jego chłopak krząta się
po kuchni. Wyczuł, że blondynek znowu się zamartwiał, ale sam był tak
wykończony, że nie chciał nawet myśleć o problemach. Skupił wzrok na płynnych
ruchach wilczka i znajomych czterech ścianach, czując przyjemne ciepło, płynące
z kominka w salonie, przenikające jego kości. Gdy Remus postawił przed nim
kubek czarnej kawy, Syriusz ściągnął płaszcz i chwycił dłoń chłopaka,
przyciągając go na swoje kolana. Zobaczył na jego ustach figlarny uśmiech,
który bardzo mu się spodobał.
– Z czego się śmiejesz? – spytał, upijając łyk kawy, który
spłynął rozgrzewającą ścieżką wzdłuż jego przełyku.
– Zanim wszedłeś, wspominałem nasz pierwszy raz.
W odpowiedzi Syriusz zaśmiał się głośno, z trudem
przełykając płyn w ustach. Pokręcił głową, całując skroń swojego partnera.
– To były czasy, co?
– Dobre czasy. – Remus wtulił się w Blacka, oddychając
głęboko. – Kiedy wszystko było lepsze.
– Nie wszystko. Myślę, że nasze życie łóżkowe nabrało wigoru
dopiero w siódmej klasie. Muszę przyznać, że wtedy dopiero doceniłem twój
wrodzony głód wiedzy…
– Wystarczy. – Remus przyłożył palec do ust chłopaka, kręcąc
głową z dezaprobatą.
Syriusz uśmiechnął się tylko i przesunął dłonią po biodrze
młodszego chłopca. Upił jeszcze jeden łyk z kubka i odstawił go na stół.
Pochylił się i ucałował kącik ust kochanka, przymykając oczy. Ciepło drugiego
ciała przyciśniętego do jego, uspokoiło go nieco. Na misji było jak zwykle
mrocznie i niebezpiecznie. Po paru tygodniach nieobecności w domu i niewidzeniu
spokojnego uśmiechu Remusa, Syriusz zawsze popadał w swego rodzaju depresję,
która przemieniała się szybko w szaleństwo. Tylko powrót do domku, który Lupin
odziedziczył po rodzicach, sprawiał, że wszystko znowu zdawało się być na swoim
miejscu.
– Remus… Kocham cię.
Te słowa od zawsze wprowadzały mętlik do głowy wilkołaka. Tym
razem także. Już od trzeciego roku, kiedy Syriusz wrócił po dwuletniej
nieobecności do Hogwartu, Remus dostawał palpitacji, kiedy kosmiczne oczy
Blacka spotykały jego. Z latami cały entuzjazm i pobudzenie nie zniknęły, ale
stały się wręcz bardziej intensywne. Serce wilczka znowu zabiło w radosnym
tempie.
– Ja ciebie też, pieseczku.
– Ty znowu swoje. – Ciemnowłosy prychnął rozbawiony i
chwycił obie dłonie chłopaka w swoje. – Chodźmy na kanapę. Trochę zmarzłem.
Wstali i powoli przeszli do salonu, wkrótce zatrzymując się
zamiast na miękkiej sofie, na puszystym dywanie, przypalonym lekko od strony
kominka. Remus nałożył na niego zaklęcie przeciwzapalne dopiero po kilku
niemiłych incydentach.
Syriusz usiadł za chłopakiem, opierając się o mebel i
przyciskając wilczka do swojej piersi. Wpatrzył się w ogień, a jego powieki
same zaczęły opadać pod wpływem wykończenia. Remus wpatrywał się w twarz
kochanka, uśmiechnięty lekko pod nosem. Głaskał też powoli pierś Blacka, widząc,
jak ten przysypia. Znienacka Remus poczuł, że coś wbija się w jego kość ogonową.
Syriusz parsknął śmiechem w pachnące czekoladą włosy
chłopaka i przymknął oczy. Wilkołak uśmiechnął się i ucałował kanciastą szczękę
swojego partnera, odwracając się do niego i stając na kolanach miedzy jego
nogami. Chwycił twarz Blacka i zaczął składać na niej lekkie pocałunki. Wreszcie
przylgnął do jego ust, napierając na nie zapamiętale.
Syriusz uchylił powoli powieki. Jego tęczówki były czarne
jak węgiel, twarz nieprzystępna. Złapał ramiona Remusa i przyciągnął go bliżej
siebie, usadzając na swoich kolanach. Podwinął jego sweter i pozwolił swoim
dłoniom przylgnąć do pokrytych bliznami pleców ze swego rodzaju głodem. Lawenda
przywodziła pod powieki Lupina najsłodsze obrazy, upajając go dotykiem
kochanka, za którym chłopak tak strasznie tęsknił. Wreszcie ogarnęły go spokój
i bezpieczeństwo, o których słuch zaginął w ciągu ostatnich paru tygodni.
– Remus? – Syriusz szepnął mu wprost do ucha, składając na
nim pocałunek. Chłopak jęknął, zaciskając chwilę później usta i ukrywając twarz
w szyi kochanka. Black nie lubił tego, że jego partner wciąż jeszcze wstydził
się patrzeć mu w oczy i głośno reagować na jego pieszczoty. Obojętnie, jak
często brunet chwalił go i zachęcał do wydawania z siebie wszystkich tych
diabelnie uroczych dźwięków, Remus ciągle zasłaniał dłońmi twarz i przygryzał
wargę do krwi, trzymając usta w ryzach.
– Tęskniłem. – Blondynek zaparł się piętami o dywan i
poruszył lekko biodrami. Wkrótce powtórzył to raz, potem kolejny, w końcu
świadomie stymulując erekcję splecionego z nim mężczyzny. – Martwiłem się o
ciebie.
– Nic tak mnie nie nakręca, jak wizje śmierci z rąk
śmierciożerców, Remus, dziękuję.
Chłopak zmieszał się, odwracając twarz i wstrzymując ruchy
bioder. Syriusz wpatrywał się w czekoladowe oczy kochanka. W końcu westchnął i
ułożył go na dywanie, pochylając się i umiejscawiając między jego nogami.
Ucałował blade usta chłopaka i przytknął czoło do jego.
– Ale poza tym szło ci całkiem nieźle. Sam popatrz. – Ciemnowłosy
chwycił dłoń wilkołaka, splatając ich palce, po czym przeniósł ją na swoje
krocze. Oczywiście policzki Remusa zaróżowiły się, a usta wygięły w łagodnym
uśmiechu. Mocny uścisk ręki blondyna wprawił ciało Syriusza w drżenie, a jego
oczy otworzyły się szeroko.
– Tylko spróbowałbyś narzekać na moje sposoby uwodzenia – powiedział
chłopak, przymykając jedno oko. Rozluźnił dłoń i rozmasował krocze drugiego
mężczyzny, rozpinając jego spodnie.
– Jak dziwne by nie były, na mnie zawsze działają.
Black przymknął oczy, wczuwając się w sensację, którą
powodował dotyk Remusa. Z racji tego, że nie lubił czekać biernie, gdy jego
kochanek się tak dobrze bawił, dopadł do jego gładkiej szyi i ucałował
wszystkie znamiona w pobliżu karku, szczęki i ucha chłopaka. Wkrótce przyssał
się do zagłębienia przy obojczyku, wyciskając z wilkołaka sapnięcie.
– Syriusz, znowu to robisz. Zawsze to robisz – poprawił się
blondyn, oddychając płytko. Odpowiedział mu tylko figlarny uśmiech Syriusz,
kiedy ten podwijał remusowy sweter, torując sobie całuśną drogę w dół po remusowym
brzuchu. Kolejne czerwone ślady na ciele Remus przypłacił małymi jękami, które
zostały stłumione przez dłonie, przyciśnięte w panice do ust.
Black rozpiął już spodnie chłopca i wsunął palce za gumkę
jego majtek, opuszczając je do ud. Ucałował podbrzusze blondyna i uniósł wzrok
rozbawiony.
– Uwielbiam, jak się tak cieszysz na mój widok. – Sięgnął
dłonią do małej szafeczki przy kanapie i zaczął macać na oślep, przetrząsając
zawartość szuflady. Nagle jego palce zacisnęły się na czymś zimnym i podłużnym.
Uniósł brew, spoglądając na Remusa pytająco. Ten zaczerwienił się jeszcze
mocniej, zaciskając palce na swojej górnej wardze. Nie mogąc znieść presji
bycia przyciśniętym kosmicznymi oczami partnera, odwrócił wzrok.
– Bardzo tęskniłem – przyznał w końcu, zażenowany.
Po pokoju potoczył się chichot Syriusza. Brunet wymacał
pomiędzy przedmiotami drugą rzecz o podobnym rozmiarze, której szukał. Usiadł
na swoich piętach, wyciskając z tuby trochę przezroczystego żelu, i ogrzał go w
dłoniach, wpatrzony w wilkołaka z figlarnym uśmiechem.
– Powiedz mi, dziecinko, o czym myślałeś? – spytał,
pokładając się między nogami blondyna. Zaczął składać pocałunki na jego piersi,
przesuwając językiem wzdłuż bardziej wypukłych blizn i po sutkach kochanka,
ssąc je, gdy stwardniały tak, jak spojrzenie wilczka. Złapał w dłoń uniesiony
wzwód chłopaka i przesunął po nim parę razy, rozprowadzając lubrykant.
– O tym, jak mnie
pieprzysz. – Remus przymknął oczy, czując jak głos wibruje mu z podniecenia.
Słowa wyrwały się z niego, nim zostały przetrawione przez głowę, jednak lata, w
których wilkołak bał się używać tego typu określeń w towarzystwie Syriusza
dawno minęły. Zresztą, właśnie to określenie wirowało mu w głowie, kiedy
zabawiał się sobą przez ostatnie parę tygodni.
– Ja też o tobie myślałem. – Black znowu sapał mu do ucha,
wyraźnie nakręcony przez te kilka prawie niewinnych słówek. – O twojej
rozkrzyczanej buzi, na przykład.
Dłoń Syriusza poruszała się coraz szybciej i Remus nie
omieszkał tego zauważyć. Co ważniejsze, jego ciało zaczęło odpowiadać,
wypychając parokrotnie biodra do przodu i wyginając kręgosłup do tego stopnia,
że szyja chłopca zmuszona była dołączyć do łuku i odchylić głowę w tył. Brunet
uśmiechnął się półgębkiem i zsunął znów w dół ciała swojego chłopaka, zamykając
usta na boku jego członka i oblizując go z każdej strony.
Syriusz wiedział, jak używać swojej głowy, ale tym razem
Remusowi nie chodziło o standardowe pojęcie tego sformułowania. Jego dłonie
zaciskały się na długim włosiu dywanu, a stopy przesuwały po żebrach kochanka,
drżąc z wszechogarniającej przyjemności. Nim brunet wreszcie włożył erekcję
wilkołaka do ust, upewnił się, że cała ociekała nie tylko winogronowym
lubrykantem, ale także jego śliną.
Wreszcie spomiędzy warg Remusa uciekł jęk, którego jego pobudzona
jaźń nie zdołała zatrzymać. Zachęcony tym Black, postawił sobie za punkt honoru
wycisnąć z kochanka kolejne śliczne arie, więc po przyssaniu się do jego
członka zsunął dłoń między pośladki chłopaka, masując napięte mięśnie
wzbraniające mu wejście w ciało partnera. Syriusz przymknął oczy, rozluźniając
gardło, by przytknąć usta do nasady wzwodu wilkołaka. Wolnym ramieniem
przycisnął biodra chłopca do ziemi, bo dobrze pamiętał, że spuszczony ze smyczy
Remus może i wydaje najbardziej słodkie odgłosy na ziemi, ale nie potrafi też
panować nad wierzgającymi biodrami.
Kiedy zaczęło mu brakować oddechu, wycofał się tak, by móc
swobodnie poruszać głową. Do tego czasu jego palec swobodnie penetrował już
ciało wilkołaka, rozpychając go na boki. Syriusz miał ogromne ręce i blondyn
przekonywał się o tym zwłaszcza w momentach takich, jak ten. Na szczęście przez
lata zdążyli poznać się na tyle, by wiedzieć, jakie narzucić tempo. Poza tym
ciało Remusa wydawało się tak stęsknione, że pozwalało Blackowi robić ze sobą,
co tylko wpadło mu do głowy.
Intensywność pieszczot na erekcji Lupina malała, bo Syriusz
skupił się bardziej na rozciąganiu chłopca, nie mogąc się już doczekać dalszej
części zabawy. Wsunął w wilkołaka kolejny palec, ssąc główkę jego penisa i
uśmiechając się do kochanka zadziornie. Łokciem uniósł jedną z nóg Remusa, by
mieć do niego lepszy dostęp. Podniósł się w klęczki, puszczając penisa partnera
i poruszył palcami w chłopcu na boki, obserwując drobne ciało, zwijające się na
dywanie. Sięgnął do szuflady. Przez pokój przeszło ciche bzyczenie.
– Syriusz! – Oczy wilkołaka rozwarły się szeroko, a łopatki
oderwały od dywanu. – To takie żenujące, proszę, nie!
– Czego się wstydzisz? Przecież sam to robiłeś – drażnił się
z nim chłopak, przesuwając wibratorem po błyszczącym od lubrykantu udzie
Remusa.
– To było co innego. – Blondyn westchnął, wbijając palce w
dywan. Oddychał płytko, a jego spojrzenie wodziło za niedużym przedmiotem w
dłoni Blacka. Syriusz nie mógł powstrzymać chytrego uśmiechu, który wkradł się
na jego usta. Zbliżając powoli zabawkę do krocza kochanka, w końcu dotarł do
jego wzwodu, spoczywającego na płaskim brzuchu i, nie słysząc sprzeciwów, zamknął
w obu dłoniach także erekcję partnera, wydobywając z wilkołaka przeciągły jęk.
Remus znowu opadł na podłogę, przyciśnięty ciałem bruneta.
Ten z uśmiechem wpił się w wargi partnera, przyjmując do ust jego głośne
stękanie i gibki język. Po dołączeniu kolejnego palca do dwóch, tkwiących już w
wilczku, rozczapierzając je delikatnie, zaczął trącać wibratorem wejście
chłopaka. Blondyn spiął się cały, łapiąc się za włosy i zakrywając łokciami
twarz.
– Gotowy?
– Syriusz, Syriusz!
Reszta dźwięków, które wydał z siebie wilkołak była tylko
zbitkiem jęków i pomruków. Ciemnowłosy uznał to za potwierdzenie i wysunął z
chłopaka palce, natychmiast zastępując je drgającym urządzeniem. Kręgosłup
Remusa wygiął się w naprężony łuk, a z jego ust uciekł rozemocjonowany okrzyk,
od którego żołądek Syriusza zacisnął się boleśnie, przypominając mężczyźnie o
niedopieszczonej części ciała, która od paru ładnych minut chciała wydostać się
z jego bielizny.
Brunet przesunął dwa razy po wypukłości w swoich spodniach dłonią
i westchnął, pochylając się nad kwilącym z rozkoszy wilkołakiem. Chłopak
znienacka złapał go mocno, wbijając paznokcie w jego plecy. Po karku Syriusza
przeszedł przyjemny dreszcz. Black ściągnął z blondyna spodnie, które ten
skopał już niemal całkowicie w kostki. Remus znowu wylądował na jego kolanach,
pobudzony i prawie już nieobecny przez przyjemność pompowaną w jego całe ciało.
Ciemnowłosy zauważył, że jego chłopak wbił kły w kołnierzyk jego koszuli,
walcząc z bezwstydnymi prośbami o więcej.
Bez zastanowienia Syriusz złapał w dłoń erekcję kochanka i
doprowadził go do szczytowania paroma szybkimi ruchami, scałowując pot z jego
szyi. Dopiero po kilkunastu sekundach Remus zamilkł, a w powietrzu zaczął
unosić się jedynie jego płytki oddech. Black zajął się wibratorem, wyłączając
go i rzucając niedbale na puszysty dywan. I tak wszystko było w lubrykancie,
pocie, ślinie i spermie. Ciemnowłosy wrócił do całowania bladego ciała
wilkołaka, skupiając się tym razem na ramionach.
– Jestem bardzo niemądry – zawyrokował, ocierając szorstkim
policzkiem o pierś kochanka.
– Weź mnie.
Syriusz uniósł brwi, odsuwając twarz na tyle, by móc spojrzeć
partnerowi w oczy. Remus miał przymknięte powieki, ale mężczyzna mógł dojrzeć
spełnienie w jego tęczówkach. Spełnienie i słodką niemoc.
– Przecież wiem, że chcesz. No już. – Chłopak otarł swoim
wrażliwym teraz na dotyk ciałem o klatkę piersiową bruneta, składając pocałunki
na jego szczęce.
Black zastanawiał się nad tym całą sekundę, co i tak wydało
się mu wiecznością. Ściągnął z siebie zaplamioną nasieniem koszulę i ostrożnie ułożył
Remusa na dywanie, rozbierając się do naga. Rozejrzał się nerwowo wokół siebie
i nagle poczuł na swoim wzwodzie śliskie ręce wilkołaka, rozprowadzające na nim
zimny jeszcze lubrykant. Wziął świszczący wdech, przymykając oczy. Był cały
obolały i wiedział, że pewnie nie wytrzyma długo.
Złapał nadgarstki Lupina i przycisnął je do dywanu,
odwracając chłopaka na bok i podkulając jego nogi. Ułożył dłoń na pośladku
Remusa i obdarował go głośnym klapsem, nim naparł na jego wejście. Rozluźnione
mięśnie wciąż pozwoliły mu na swobodną penetrację, mimo że ciało blondyna
zesztywniało, a odcinek ogonowy kręgosłupa wygiął się lekko.
Spojrzenie wilkołaka rozpłynęło się niemal natychmiast w
uczuciu tępej rozkoszy, która bombardowała jego mózg milionem drażniących
igiełek. Syriusz zawsze o niego dbał i nawet teraz pochylił się, by ucałować wrażliwie
sutki Remusa. Jego dłoń czochrała popielate włosy kochanka, oddech był urywany,
a ruchy bioder zdesperowane.
Ale tak, jak przewidział Black, nie trwało długo nim
doszedł, pamiętając, by wyjść z ciała partnera nim to się stało. Blondyn
twierdził, że nie lubi się aż tak brudzić, w co Syriusz ani trochę nie wierzył,
nie mniej jednak zawsze szanował jego życzenie. Brunet chwilę siedział w
klęczkach nad ślicznym, bladym ciałem swojej dzieciny, łapiąc oddech. W końcu
ułożył się na miejscu obok i wpatrzył w uroczo zaczerwienioną twarz chłopca.
Wilkołak uniósł na niego wzrok i uśmiechnął się ciepło. Przysunął się do
drugiego mężczyzny i ułożył policzek na ramieniu Blacka, zamykając oczy,
wykończony. Miał wrażenie, że jest w stanie zasnąć w ciągu sekund.
– Nie wierzę, że kupiłeś takie nudne dildo. Nie widziałeś
tych magicznych? Chryste, z tego co wiem, to niektóre zmieniają rozmiary,
teksturę, grają i śpiewają. – Głos Syriusza był senny, ale wciąż słychać było,
że ciemnowłosy się uśmiecha.
– O tak, wiedziałem, że czegoś mi tutaj zabrakło. Wibratora
śpiewającego kolędy. – Remus uśmiechnął się pod nosem, składając lekki
pocałunek na bicepsie chłopaka.
– Czy to czas na prezenty? – spytał po chwili ciszy Black. Wilkołak
jęknął z niechęcią, ale kiedy otworzył oczy, by odnaleźć rozdrażnionym wzrokiem
twarz kochanka, jego spojrzenie napotkało na swojej drodze coś innego.
Czy jego serce wybiło właśnie pierwsze takty piątej symfonii
Beethovena, czy mu się wydawało?
– Syriusz…
– Poczekałem z tym do „po stosunku”, okej? Nie możesz mi
zarzucić, że próbuję tym coś osiągnąć.
– Chyba sobie żartujesz! – Remus usiadł, podtrzymując się na
drżących z emocji i zmęczenia ramionach. Wbił spojrzenie w przystojną twarz
Syriusza, który zdawał się nieustraszony, a wręcz zadowolony.
Mężczyzna powoli się podniósł się, chwytając pudełeczko na
swojej piersi, i przysunął się do wilkołaka, otwierając je.
– Wiem, co powiesz, ale nie chcę z tobą być przez wojnę i
dlatego, że nie wiem, co stanie się z nami jutro. Nie chcę też związać się z
tobą przez wzgląd na moją rodzinę ani na to, że cały czas ciężko mi przekonać
cię o szczerości moich uczuć. Chcę za ciebie wyjść, bo cię kocham, dławiącą i
nieznośną miłością, i jedyne czego chciałem, od kiedy cię pierwszy raz
zobaczyłem, było sprawienie, że będziesz szczęśliwy.
Syriusz odchrząknął, widząc bladość w spojrzeniu blondyna.
Nim zabrakło mu odwagi, dodał jeszcze:
– Tak więc, Remusie Johnie Lupinie, czy wyjdziesz za mnie?
Dziękuję. Dziękuję i jeszcze raz dziękuję. To był mój najlepszy prezent bożonarodzeniowy. Może mi nie uwierzysz ale czytałaś mi w myślach. Kiedy czytałam jadłam winogrona (nawiązując). XD Syriusz i Remus zachowywali się dokładnie tak jak sobie to wyobrażałam. Opisy boskie i dokładne. A co do remusowej zabawki to...Skąd wiedziałaś że myślałam o niegrzecznych zabawkach?!...I to nie raz. Na początku myślałam że będą tylko same wspomnienia. Ale cieszę się że opisałaś ich pierwszy raz na który tak czekam na głównym WG. Oczywiście że chciałam explicit. Uważam że opis powinien brzmieć raczej: [...] napisałam coś co jest właściwie porno zmieszanym z wolfstar w sosie z testosteronu w polewie ze spermy i potu. Ogólnie to nie wyśniłabym nic lepszego. Płaczę ze szczęścia.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedną prośbę. Chodzi o Magic AU. Błagam na klęczkach. Napisz miniaturkę o tym co działo się w domu Lilii po wyjściu Jamesa. Oczywiście między S/R.
Co do wydarzenia kulminacyjnego. To też sobie to wyobrażałam. Syriusz daje Remusowi połówkę serca na łańcuszku (oczywiście on ma drugą połowę) jako symbol ich miłości. Takie zaręczyny i symboliczny ślub w jednym. Hahahaha. Dziękuję po raz ostatni...Chyba.
Niech wena będzie z tobą.
~Twoja wierna fanka Emilia.
Smaki lubrykantów w opowiadaniach wymyślała Śnieżnopióra <3
UsuńHej, wibrator to nawet nie jakaś super niegrzeczna zabawka. Wiedziałam, że nawiązanie do WG ci się spodoba.
Co się działo w Magic au w szamańskim domu po wyjściu Jamesa? To co zwykle. Grzech. Zobaczę, co uda mi się zrobić.
Pod koniec stwierdziłam, że wsadzę w to fluff, bo to przecież WG au, więc musi być fluff!
Pozdrawiam,
M.P.
Dorzuciłam moje dwa grzeszne grosze do tej kałuży zwyrodnienia.
UsuńCzy Remus powiedział "tak"?
UsuńKto wie ;) A jak myślisz?
UsuńMyślę że to było ogrooomne "TAK".
UsuńCiekawe tylko czy czekał z tym do "po stosunku 2".
A tak na serio to to też było słodkie.
AHAHAH XDDD
UsuńRozbawiłaś mnie. Mam nadzieję, że czekał z tym do "po stosunku 2" xD
Pozdrawiam <3
A CO Z DZISIAJ? CZY COŚ MI SIĘ POMIESZAŁO? DZISIAJ NIE MIAŁO BYĆ? :'(
OdpowiedzUsuńMadzię złapało, niestety, choróbsko, no i są pewne trudności z dodaniem ostatniego AU, z tego co wiem :') Ale jest walczone, także nie traćmy nadziei my, którzy tu wchodzimy. ^^
UsuńTak, jak powiedziała Pirat: niestety miałam małe problemy. Przepraszam za zwłokę, ale byłam zwłokami (hehe).
UsuńPozdrawiam,
M.P.
Zauważyłam że nie skomentowałam piosenek. Skomentuje je wszystkie tu ponieważ to miniaturka dla mnie. :D
OdpowiedzUsuńZacznę od BØRNS. Zakochałam się w "Electric Love" i w ogóle w BØRNS. On tak strasznie przypomina mi Syriusza! Kiedy na niego patrzę i słucham jego piosenek to aż mi serce łomocze.
Chcę ci podziękować że pokazałaś mi Battle of Mice. Słucham heavy metalu od 3 lat ale post metalem jako takim nigdy się nie interesowałam. A teraz non stop go słucham. Battle of Mice towarzyszy mi przez cały dzień razem z innymi tak jak np Isis.
Wszystkie piosenki tak idealnie dopełniają czytanie miniaturek.