Bar wypełniał gwar rozmów jego przyjaciół z drużyny, a alkohol powoli zaczynał rozluźniać Regulusa. Mięśnie nie były już tak słabe, jak zaraz po treningu i czuł tylko mrowienie w udach, kiedy wstawał z kanapy, żeby iść po kolejną kolejkę. Tego wieczora nawet ciągłe zaczepki Williama i jego próby wyprowadzenia Regulusa z równowagi nie mogły popsuć mu humoru. Kiedy siedział przy barze, czekając na piwo, jego wzrok padł na rozgrywającego zespołu, tkwiącego samotnie przy stole do bilardu. Nie był to niecodzienny widok. Remus od zawsze najlepiej odnajdywał się w zaciszu własnych myśli i analiz. Może dlatego on i Regulus – as drużyny – tak dobrze się dogadywali. Praktycznie bez słów.
Regulus zmarszczył brwi. Coś w posturze jego rozgrywającego odbiegało od perfekcji, tak bardzo typowej dla niego podczas treningów i meczy. Po tym, jak chłopak posłał białą bilę na drugą stronę stołu bez dotknięcia żadnej innej, Regulus postanowił z bliska przyjrzeć się temu niecodziennemu zjawisku.
– Pomogę ci. – Postawił butelkę na brzegu stołu i wziął drugi kij, stając obok skrzywionego z niezadowoleniem Remusa.
– Słucham? – Rozgrywający podskoczył, wyraźnie wyrwany z zamyślenia.
– Rozłóż szerzej ramiona, kiedy łapiesz kij. Jeśli niewygodnie ci opierać go między tymi palcami, spróbuj tak. – Regulus zaprezentował, pochylając się i wbijając szare oczy w białą bilę. Wziął głęboki wdech i krótkim, silnym pchnięciem posłał zieloną połówkę do środkowego dołka. – Przecież wiesz, jak nie spuszczać oka z piłki.
Kiedy sięgnął po piwo, dostrzegł, że Remus wpatruje się w niego w skupieniu. Dopiero kiedy ich spojrzenia się spotkały, rozgrywający skinął krótko głową i przeszedł na drugi koniec stołu. Pochylił się z pewną dozą tak bardzo do niego niepodobnej niepewności. Regulus znowu zmarszczył brwi. Remus jakiego znał był bardzo opanowany, a każdy jego ruch przemyślany. Ten z kolei niemal trząsł się z przejęcia.
– Rozstaw szerzej nogi. – Regulus pokręcił głową i stanął za chłopakiem, stukając lekko podeszwą w prawą kostkę Remusa. Chłopak z zaskoczeniem obejrzał się na niego i z wahaniem przesunął prawą nogę w tył. – Zejdź niżej.
Regulus bez zastanowienia oparł dłoń na prostych plecach Remusa i zmusił go do głębszego pochylenia się. Regulus poczuł, jak Remus drży pod jego dotykiem i przez chwilę zastanawiał się, czy powinien się odsunąć. Jego rozgrywający zachowywał się… co najmniej dziwnie. Z grzeczności postanowił jednak to zignorować. Pociągnął jeszcze jednego łyka z butelki, a Remus po kilku sekundach posłał bilę w głąb stołu. Zaklął pod nosem, wyraźnie zirytowany.
– Przepraszam – mruknął z niezadowoleniem, prostując się.
– Czekaj. – Regulus płynnie przejechał dłonią po łopatce chłopaka i otoczył go ramionami, przyciskając dłonie Remusa do kija swoimi. Rozgrywający zadrżał znowu i odruchowo odchylił w tył, wtulając się tym samym w pierś Blacka. – Pokażę ci.
Razem pochylili się do przodu. Regulus przyłożył policzek do skroni Remusa, starając się nakierować jego wzrok pod właściwym kątem.
– Rozluźnij się. To prawie jak siatka. Wyobraź sobie, że przebijasz piłkę na drugą połowę boiska. Poprowadzę cię, jak na treningach.
Remus był przedziwnie cichy, a jego policzek gorący. Regulus po raz kolejny miał wrażenie, że powinien się odsunąć. Zamiast tego jednak poczekał, aż rozgrywający rozluźni ramię i uderzył w bilę.
– Widzisz?
– A-acha.
– Myślisz, że załapałeś? – Kiedy Remus skinął krótko głową, Regulus przeszedł na drugą stronę stołu i w skupieniu wpatrzył się w posturę chłopaka. Była nieco lepsza, ale Remusowi stanowczo wciąż brakowało opanowania.
***
– Zachowywał się dziwnie – wytłumaczył Regulus, leżąc z ramieniem podłożonym pod głowę. – Rozumiem, że bilard jest zupełnie inny od siatkówki, ale nie wiem dlaczego był taki spięty.
Parskając krótko, William ułożył głowę na wyciągniętym ramieniu mężczyzny i kilka razy postukał palcem wskazującym w jego pierś.
– Czasem jesteś kompletnym idiotą – skwitował, rozbawiony.
– Już mi to mówiłeś. Nie wiem tylko, jak odnosi się to do sytuacji.
William westchnął. Jego żółte oczy zatoczyły koło, a kciuk przejechał po torsie w kierunku sutka kochanka, ocierając się o niego bezrefleksyjnie.
– Lubi cię, Regi.
Regulus przesunął się niespokojnie, uciekając od drażniącego dotyku.
– Mam na myśli lubi-lubi. Odkąd byliśmy w liceum ma cię za przykład, idealizuje cię. Nigdy nie spuszcza z ciebie wzroku.
– I co z tego?
– To, że chce się z tobą przespać. – William uniósł złote oczy na Regulusa i złożył krótki pocałunek na jego obojczyku.
Regulus zmarszczył brwi, rozważając słowa partnera. Nie chciał od razu ich spławiać, wiedząc jak bardzo wnikliwy jest jego chłopak. Zdolności Williama do czytania z ludzi jak z książek zawsze zaskakiwały Regulusa. W wielu sytuacjach okazały się również niezwykle przydatne. I Black nauczył się im ufać. Tak było prościej.
– Być może… – mruknął zaintrygowany. – Nie przeszkadza ci to?
William przez chwilę milczał. W końcu podniósł się na łokciach i zajrzał wyższemu mężczyźnie w twarz z zagadkowym wyrazem. Powoli przejechał językiem po wargach i wsunął nogę między uda partnera.
– A tobie by przeszkadzało? – Spytał. – Załóżmy na chwilę, że twój kochany rozgrywający będzie chciał spróbować. Co czujesz?
Regulus przypomniał sobie ciepłe, brązowe oczy, wpatrzone w niego podczas treningów – zawsze pełne skupienia i uporu – i drżenie mięśni Remusa, kiedy przylgnął do jego ciała nad stołem do bilardu. Jego ramiona pokryła gęsia skórka. William mruknął z uciechy i odnalazł dłonią wyraźnie nieobojętny na te myśli wzwód Regulusa.
– Uśmiechasz się – szepnął mu do ucha.
– Tak? – Regulus ze zdziwieniem zauważył, że to prawda. Wydało mu się to bardzo interesujące. William zachichotał nisko i powolnymi ruchami wywołał dobrze znany mu przyspieszony oddech kochanka.
– Myślę, że jeśli już do czegoś dojdzie, powinieneś się ze mną podzielić. – William niespiesznie usiadł na umięśnionych udach Regulusa i oparł wolną rękę na jego opalonej klatce piersiowej.
– Jesteś zachłanny. – Black oparł dłoń na boku drugiego mężczyzny, z zadowoleniem zauważając, że biodra Williama rolują się w rytm jego przyspieszonego oddechu.
– Tak. – William przejechał paznokciami po jego piersi. – Jestem.
***
Po czwartkowym treningu większość drużyny zdecydowała się na wspólne wyjście na uniwersytecki basen. Późnym wieczorem zwykle nie był gęsto uczęszczany, ale tym razem nie zastali wręcz nikogo innego. Pływali przez kolejną godzinę i pod koniec Regulus był trochę rozdrażniony z głodu i zmęczenia.
Siedząc na brzegu i wylewając wodę z uszu, nawet nie zauważył, że drużyna stoi w wejściu do szatni. Kiedy William posłał mu chytry uśmieszek, Regulus tylko zwrócił wzrok na płynącego kraulem dwa tory dalej Remusa. Chłopak wynurzył się znad tafli wody i chwycił kafelków, zdyszany. Regulus policzył do pięciu, czując jak serce mocniej bije mu z jakiejś ekscytacji, której by się po sobie nie spodziewał.
– Hej, Lupin! – Zawołał, a kiedy mężczyzna zwrócił na niego wzrok, przywołał go gestem. Remus przepłynął między torami, oparł ramiona na brzegu basenu i ułożył na nich policzek, wpatrując się w Regulusa zaciekawiony.
– Wszyscy już wyszli? – Spytał nieco przyduszonym od wysiłku głosem.
– Podobasz mi się – Regulus zupełnie zignorował pytanie. Remus zamarł i niemal usunął się do wody, w ostatniej chwili zaciskając palce na fugach między kafelkami. Przez chwilę milczeli. W oczach rozgrywającego Regulus zauważył namiastkę zimnych kalkulacji, jakie zachodziły zwykle na boisku podczas meczu.
– Mówisz poważnie – zawyrokował wreszcie, bo jego ton wcale nie wskazywał na pytanie, a zupełną pewność. – Oczywiście nie wiem, dlaczego miałbyś kłamać, ale…
– Podobasz mi się – powtórzył Regulus, a Remus z trudem przełknął swoje niewypowiedziane słowa. – Chcę cię.
Po tym wyznaniu Black poczuł swoje podniecenie. Przyznając się do swoich uczuć na głos, to pragnienie, o którym mówił, zagotowało krew w jego żyłach. Remus wpatrywał się w niego. Jego oddech nagle ucichł, a na twarzy pojawił się apetyczny rumieniec. Regulus wsunął dłoń w mokre włosy mężczyzny i przejechał paznokciami po jego głowie, odgarniając grzywkę z zaczerwienionej twarzy. Remus wziął świszczący wdech i szybkim ruchem oparł dłonie po dwóch stronach ciała swojego asa, by podciągnąć się na nich i wpić w bezczelne usta Regulusa.
Ich wargi smakowały chlorem, ale obaj nie czuli niczego poza ogarniającą ich gorączką. Regulus znowu odnalazł dłonią słomiane loki Remusa i zacisnął na nich palce tuż przy skórze. Młodszy chłopak pogłębił pocałunek, wydając z siebie smakowity jęk. Po chwili ich usta były mokre od namiętności.
– Ja też cię chcę – szepnął w przestrzeń między nimi Remus, zaglądając w szare oczy, wpatrzone w niego z pożądaniem. Z tęsknoty za wargami mężczyzny, przywarł do nich znowu na krótki moment, by później zacząć tworzyć ścieżkę z pocałunków biegnącą poprzez szczękę, szyję i obojczyk Regulusa w dół.
– Jak długo? – Wychrypiał Regulus, jego gardło ściśnięte przez podniecenie.
– Latami – przyznał między pieszczotami Remus. Oparł oba ramiona na udach Blacka i uniósł na niego ufne spojrzenie swoich ciepłych oczu. Regulus poczuł coś dziwnego. Satysfakcję? Może nawet dumę? Fakt, że był obiektem westchnień swojego rozgrywającego zapewne od lat licealnych, przyjemnie połaskotał jego ego. Widok Remusa stojącego między jego nogami, spoglądającego na niego z wysokości pasa, wywołał jeszcze inną sensację, która skumulowała się już nie w piersi, a w niższych partiach jego ciała. W tym momencie dziwnym wydało mu się, że nigdy nie fantazjował o sprowadzeniu swojego rozgrywającego do tego poziomu. Z pewnością był to widok wart zapamiętania.
Remus złożył krótki pocałunek na zewnętrznej stronie jego uda, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Jego palce wsunęły się za gumkę kąpielówek Regulusa. As powoli oblizał usta, czując na nich wciąż słodki smak drugiego chłopaka. Kiedy Remus pochylił głowę, by zacząć obsypywać uda i brzuch Blacka pocałunkami, ten chwycił go silnie za ramię i pomógł mu wyjść z wody. Pocałowali się znowu, bardziej zachłannie. Remus wbił też krótko przycięte paznokcie w klatkę piersiową Regulusa, co tylko dodatkowo rozogniło asa. Nim zdążyli spostrzec, stali pod ścianą ocierając się o siebie rozgorączkowani. Regulus zsunął otwartą dłoń po smakowicie wyrzeźbionym brzuchu Remusa. Po chwili ręka zniknęła pod materiałem spodenek młodszego mężczyzny, wyciskając z niego zduszony jęk wprost w chętne usta Blacka. Kiedy Regulus stymulował jego członka, Remus wgryzł się w śniadą skórę na piersi swojego asa i zaczął zostawiać łakome plamy wzdłuż jego mostka. Czując coraz większe podniecenie chłopaka, Regulus wypchnął biodra do przodu, ocierając się o drugie ciało.
– Lupin…
– Remus – przerwał mu rozgrywający, unosząc wzrok. Jego wargi były rozkosznie zaczerwienione i opuchnięte od zawziętości pieszczot. – Proszę, jeśli mamy to zrobić, mów mi… Znaczy…
– Remus – powtórzył Regulus, patrząc ze ściśniętym gardłem, jak wywołany mężczyzna przed nim klęka. Rozgrywający przesunął gorącymi ustami po wypukłości w kąpielówkach Blacka i pieczołowicie przyssał się do niej przez mokry materiał. Jego brązowe oczy były wycelowane w Regulusa w geście wdzięczności. As wsunął kciuk pokryty ejakulatem drugiego mężczyzny do ust i przejechał po nim językiem. Z udawaną cierpliwością czekał aż Remus rozepnie dwa guziki jego kąpielówek. W końcu ponownie oparł wolną dłoń na tyle głowy Remusa i odchylił ją nieco w tył. Ich spojrzenia spotkały się znowu, a rozgrywający oddał się woli swojego asa. A przynajmniej w większości, bo jego dłonie wciąż żyły własnym życiem i wyciągnęły wzwód z kąpielówek Blacka.
Regulus oblizał wargi, czując jak przyjemność rozlewa się po jego ciele, nadchodząc falami, zgodnymi z tempem ruchów Remusa. Nie mogąc się powstrzymać, przesunął kciukiem najpierw po górnej, a później dolnej wardze chłopaka, naciskając na nią aż zaróżowione usta wpuściły go do środka. Remus przyssał się do oferowanego mu palca i zmrużył lekko oczy. Na jego policzkach wykwitł kolejny rumieniec, kiedy Regulus na powrót rozchylił jego usta i przesunął kciukiem wzdłuż ułożonego płasko języka. Dopiero po chwili zauważył, że uśmiecha się lekko na widok czarnych z pragnienia oczu swojego rozgrywającego. Remus wyglądał sprośnie z przymkniętymi do połowy powiekami, rozwartymi ustami i śliną ciągnącą się od jego drgającego z niecierpliwości języka do palca Regulusa. Black przez chwilę nie mógł oderwać od niego wzroku, ale stymulacja rękami, choćby nawet tak staranna jak ta, którą oferował mu w danym momencie chłopak, przestała wystarczać, kiedy miał przed sobą taką sensację. Przesunął kciukiem po policzku mężczyzny i chwycił go za włosy z tyłu głowy, zachęcająco przyciągając jego twarz bliżej swojego pasa.
Remus powoli przeniósł zamroczony wzrok na wzwód w swoich dłoniach i bez wahania przyssał się do jego boku. Z ust Regulusa uciekł jęk, kiedy zobaczył zapalczywość z jaką rozgrywający przejeżdża wargami i językiem wzdłuż całej jego długości tylko po to, by płynnie przejść do pieszczot drugiej strony. Regulus mógłby zamknąć oczy i poddać się falom przyjemności, gdyby nie to, jaki spektakl miał przed sobą. Zamiast tego chłonął więc całym sobą każdy ruch, drgniecie i dźwięk wydobywający się z ust Remusa. Z pewnego rodzaju zaborczością przytrzymał głowę mężczyzny w miejscu, kiedy ten przesuwał językiem po końcu jego penisa. Rozgrywający zamarł, wspierając się dłonią na biodrze Regulusa. Nie czując sprzeciwu, Black przyciągnął Remusa bliżej, a gorące usta stanęły przed nim otworem. W danym momencie nic nie liczyło się bardziej niż te wargi zamknięte wokół niego i język drażniący nadwrażliwą skórę. Nigdy nie był fanem uprawiania seksu w miejscach publicznych – był to raczej konik Williama – ale tym razem stracił zupełnie poczucie, gdzie się znajduje. Liczył się tylko Remus i jego ciche kwilenie, które topiło części Regulusa, z kolei inne fragmenty pozostawiając twardymi i napiętymi do bólu.
Remus był piękny i czuły w każdym najmniejszym geście i odgłosie, jaki z siebie wydawał. Ręce Regulsa chciały opleść go całego. Wiedział, że jeśli drugi mężczyzna się zgodzi, zabierze go do mieszkania i zbada tam każdy skrawek jego ciała, pozna każdy odgłos i melodyjny ton, jaki rozgrywający jest w stanie z siebie wydusić.
Chciał posiąść go całego.
Oczywiście usta chłopaka były również dobre, a wręcz grzesznie rozkoszne. Remus ssał, ocierał językiem i popychał jego członka na swoje podniebienie, pieszcząc go w najbardziej wyczulonych na stymulację miejscach. Regulus wypchnął biodra do przodu, wprawiając tym rozgrywającego w lekką panikę, którą przełknął zadziwiająco szybko i z gracją, wbijając paznokcie w pośladki Blacka. Wycelował swoje piękne oczy w Regulusa, skręcając jego wnętrzności w supeł. Chciał wciąż więcej. Każdy moment, który przeżył z Remusem podczas lat dorastania, prowadził teraz w jego głowie do tej chwili.
Jego rozgrywający. Zawsze popychał go do pokonywania słabości i stawiania sobie coraz wyższych celów. Zawsze dawał z siebie wszystko, by dopracować najmniejszy szczegół, rozpracować każdy problem. Regulus zauważył, że w jakiś sposób Remus zawsze mu się oddawał, nawet na początku ich znajomości. Najpierw jako rozgrywający na boisku, następnie jako przyjaciel wspierając go w decyzjach, a teraz jako kochanek, klęcząc przed nim. Ale Regulus nie pozostawał mu dłużny. Morfował wraz z oczekiwaniami brązowych oczu i każdą uwagą z pełnych ust. Zmienił styl gry, przekraczał granice swojej wytrzymałości i z wdzięcznością brał to, co Remus mu oferował. Pozwolił dławiącej potrzebie pochłonąć się w całości.
Był to w końcu ich pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni.
Remus wyczuł zmianę tempa. Nigdy nie miał z tym problemów na boisku, więc i tym razem zareagował natychmiastowo. Wydał z siebie serię niskich pomruków, wytwarzając wibracje obejmujące z wolna całe ciało Regulusa, a przynajmniej tak mu się wydawało. Black chwycił głowę chłopaka obiema dłońmi. Potrzebował jeszcze więcej i wziął to od razu, poruszając się szybciej i głębiej penetrując chętne usta Remusa. Szukał swojego spełnienia, które wydawało się być na wyciągnięcie ręki, ocierać się o opuszki jego palców.
– Remus, ja… – chciał ostrzec chłopaka, ale rozgrywający uniósł na niego wzrok bez strachu, a jedynie z wyrazem ekscytacji i satysfakcji, której Regulus się po nim nie spodziewał. Na ułamek sekundy Black zacisnął powieki, czując jak podniecenie sięga w nim zenitu, ale pospiesznie otworzył oczy, chcąc połączyć moment swojego spełnienia z widokiem zaczerwienionej podnieceniem twarzy swojego rozgrywającego.
Bezceremonialnie spuścił się w gardło chłopaka, w ostatniej chwili wycofując biodra, by naznaczyć wystawiony łakomie język, wargi, policzki i nos Remusa. Ten przez chwilę tkwił w tej samej pozycji, przelewając spermę na języku, by ostatecznie połknąć wszystko. Regulus wydał z siebie serię ciężkich wydechów i przejechał kciukiem po policzku Remusa, wcierając w niego pozostałości po swoim orgazmie. Nie wiedział dlaczego to zrobił. Zazwyczaj nie lubił być taki niechlujny. Z Remusem zupełnie mu to nie przeszkadzało, a wręcz jakaś wewnętrzna potrzeba kazała mu to zrobić, by zobaczyć zwykle opanowaną, a teraz uległą wobec każdego uczucia twarz jego rozgrywającego. Przyciągnął usta chłopaka do swoich. Pozwolił, by Remus zdominował ten pełen napięcia pocałunek. Wypukłość w kąpielówkach chłopaka ocierała się o jego udo.
– Muszę się czegoś napić – odezwał się po dłuższej chwili Remus. Jego głos był chrapliwy i zduszony; Regulusa ukłuło poczucia winy, które wkrótce zmieszało się z kiełkującą w piersi satysfakcją.
– Nie dostałeś ode mnie wystarczająco dużo?
Remus posłał mu najbardziej zniecierpliwione spojrzenie, na jakie było go w tamtym momencie stać i w Blacku odżyła nagła ekscytacja, podobna do tej, którą czuł, kiedy rozgrywający patrzył na niego zirytowany złym zagraniem podczas treningów.
– Więc to taki jesteś, jak więcej się odzywasz?
– Czasem. – Regulus odgarnął grzywkę Remusa z czoła. – Nie stanę się nagle kimś innym.
Rozgrywający uśmiechnął się lekko, przygryzł wargę i wypchnął biodra do przodu ze zniecierpliwieniem. Regulus złożył na jego słodkich ustach jeszcze jeden pocałunek, nim pociągnął go w stronę szatni. Remus szedł tuż obok, przywierając do jego boku. Jego serce biło niespokojnie, uderzając o żebra Regulusa. Uczucie było bardzo pocieszające, ale nastrój młodszego mężczyzny zaczął powoli udzielać się również Blackowi i przebijać przez odrętwienie umysłu. Obserwował, jak Remus przysysa się do napoju izotonicznego, wyjętego z szafki. Później wszystko stało się szybko. Bez uprzedzenia Regulus wepchnął drugiego chłopaka we wnękę. Przycisnął go do ściany i złożył na jego ustach serię pocałunków, na oślep szukając gałki. Uruchomił prysznic i poczuł jak lodowate krople uderzają w jego plecy, cucąc. Woda szybko jednak podgrzewała się w miarę, jak ich ciała przylegały do siebie z nową porcją zawziętości. Regulus zsunął spodenki Remusa sprawnym ruchem i zamknął dłoń na wzwodzie chłopaka.
Remus rozpływał się pod jego dotykiem, wydając z siebie wdzięczne pojękiwania i stękanie. Z rozpaczliwości reakcji mężczyzny, Regulus wywnioskował, że rosnące w nim naglące podniecenie już jakiś czas temu przybrało bolesny wymiar. Bez wahania ukucnął przed chłopakiem i wziął członka do ust. W reakcji Remus zgiął się w pół, wspierając drżącymi dłońmi na silnych ramionach Blacka. Regulus z nieukrywanym zadowoleniem przyjął chłopaka w swoim gardle, mimo jego frenetycznych ruchów. William go do nich przyzwyczaił, chociaż Black nigdy by się przed nim do tego nie przyznał. Spełnienie ogarnęło Remusa dość szybko. Regulus starł resztkę spermy z kącika swoich ust i zlizał ją szybkim ruchem języka, unosząc wzrok na wciąż wspartego na nim Remusa. Jego skóra była zaczerwieniona w miejscach, które całował, a oczy wpatrzone w niego z bezkresną radością. Regulus poczuł, że się uśmiecha. Nie zrywając kontaktu wzrokowego, przesunął palcami lewej ręki po udzie Remusa, między jego nogami i oparł dłoń na jego pośladkach.
– Mogę? – spytał, jego głos zdradzający ekscytację. Rwany wdech, jaki wziął jego rozgrywający, był odpowiedzią samą w sobie, ale Regulus postanowił poczekać na jednoznaczny sygnał. Remus potwierdził więc w końcu skinięciem głowy. Black przyglądał się, jak na drżących nogach mężczyzna odwraca się. Rozgrywający oparł dłonie na kafelkach i przytknął do nich czoło, nadal starając się uspokoić pędzący oddech. Regulus koniecznie musiał przekonać się, jak to jest znaleźć się w drugim chłopaku. Nawet jeśli na moment, krótką chwilę. Przynajmniej na razie.
Podniósł się, by rozluźnić zmęczone kucaniem uda i pochylił nad Remusem. Ucałował jego ramię, przejechał dłonią wzdłuż kręgosłupa młodszego mężczyzny i przycisnął odcinek lędźwiowy, zmuszając go do wypchnięcia bioder w tył. Poczuł, że Remus drży w reakcji na jego pewne ruchy. Black dobrze wiedział, że obaj cenili otwarte okazywanie swoich oczekiwań. Nie domyślał się za to, jak bardzo uległy Remus bywa podczas zbliżeń.
– Wstydzisz się? – spytał. Remus milczał, ale Regulusowi wydawało się, że mocniej przycisnął łokcie do swoich boków. Uważał, że było to urocze. – Ufam ci, Remus.
– Ja też ci ufam – potwierdził po chwili ciszy rozgrywający. Zdobył się na zwrócenie twarzy w kierunku Regulusa. Jego oczy błyszczały podnieceniem i ukontentowaniem. Black pochylił się, żeby pocałować chłopaka pocieszająco. Połączył również ten ruch z drugim; płynnym zsunięciem dłoni między pośladki chłopaka.
– Jeśli chcesz kontynuować, możemy iść do mnie. Ale nie chcę cię przestraszyć – wyszeptał Regulus. Słowa odbiły się od ust Remusa wraz z jego oddechem. Na skręcającą wnętrzności sensację w okolicach podbrzusza, młodszy mężczyzna wpił się zachłannie w wargi swojego asa.
– Nie jesteś straszny – Remus zachłysnął się swoimi słowami i rozwarł usta w przeciągłym jęku, kiedy Regulus wsunął w niego opuszek palca. Chwycił bliższe mu ramię starszego chłopaka, wbijając w nie paznokcie. Ogień w jego oczach odżył nowym płomieniem. – Chcę pójść z tobą.
Regulus przez chwilę z zainteresowaniem przyglądał się palecie emocji na twarzy swojego rozgrywającego. Część z nich z pewnością widział już wcześniej. Remus bywał podekscytowany i uparty podczas meczy. Jego oczy błyszczały w podobny sposób, kiedy grali przeciwko dobrej drużynie, stanowiącej dla nich wyzwanie. Z siłą Blacka, jako asa, i całkowitym poświęceniem Lupina, jako rozgrywającego, tworzyli zgrany duet, jednak byli jedynie ułamkiem najsilniejszej drużyny wśród okolicznych szkół. Remus od zawsze dążył do ideału. Lubił, kiedy jego zespół pracował ciężko i poruszał się w idealnej harmonii, jak dobrze naoliwiona maszyna. Kiedy wszyscy jego członkowie wczuwali się w grę w równym stopniu, a walka zaczynała być naprawdę zacięta, dopiero wtedy w czujnych oczach Remusa pojawiały się ekscytacja i swego rodzaju satysfakcja, niezwykle zresztą podobne do wyrazu jaki miał na twarzy tuż przed osiągnięciem orgazmu, jak zauważył Regulus.
Teraz jego oczy płonęły, jak wtedy kiedy Remus widział potencjał. Potencjał na dobrą grę.
Regulus odruchowo oblizał wargi i przylgnął do pleców chłopaka. Jego rozgrywający naparł na niego z zadowoleniem, wpasowując się idealnie między ramionami starszego kolegi. Siatkówka była sportem walki na wysokości i żaden z graczy w ich drużynie nie był niski. Ale Regulus i William mieli blisko dwa metry, do których Remusowi brakowało ponad dziesięciu centymetrów.
Black wsunął wolną dłoń na pierś chłopaka i zatoczył kilka kółek wokół jego sutka, całując ucho. Ciało rozgrywającego było nadwrażliwe i mężczyzna drżał w jego ramionach. Nie odsuwał się jednak, nie opierał w żaden sposób, a wręcz podążał za każdym ruchem Regulusa. Black czuł jak ciało Remusa zaciska się na jego palcu, ale nie śmiałby spróbować czegokolwiek więcej bez lubrykantu. Nie był jeszcze aż tak napalony, chociaż wiedział, że letarg, w jakim się znajdował, nie będzie trwał wiecznie. Kiedy złapał szyję Remusa w pewnym uścisku i odchylił jego głowę w tył, by zobaczyć ciemne z podekscytowania oczy, po jego plecach przeszedł przyjemny dreszcz, łaskoczący go od karku po samą kość ogonową. Pochylił głowę, wpijając się w odsłoniętą skórę na szyi mężczyzny. Krtań rozgrywającego drżała lekko w rytm pompującego krew w żyłach serca, kiedy zaskakująco czułe, według rozgrywającego, palce asa pieściły go we wrażliwych miejscach.
Kiedy Regulus powolnym, niechętnym wręcz ruchem odsunął się od ciała niższego chłopaka, ten wydał z siebie zniecierpliwione westchnięcie. Składając pocałunek na kości ogonowej Remusa, Black z satysfakcją zauważył, że chłopak zaciska mięśnie pośladków i zamiera.
– Nie masz nic przeciwko? – upewnił się, spoglądając w górę. Remus chwilę milczał z odwróconą twarzą. Regulus zmarszczył brwi, zastanawiając się, co może to oznaczać. – Jesteś prawiczkiem?
– Nie! – Chłopak wymierzył w niego poirytowane spojrzenie, które zdradziło jego zdenerwowanie. – Nie, po prostu jakoś wcześniej nikt nie chciał…
– A czego ty chcesz?
Remus drgnął lekko pod wpływem poważnego spojrzenia Regulusa. Wyglądał, jakby się nad czymś mocno zastanawiał. W końcu przygryzł wargę i pochylił się, opierając przedramiona na kafelkach. Black zrozumiał to jako zaproszenie. Ścisnął pośladek chłopaka i przejechał dłonią po swoich włosach, odlepiając je od czoła. Czując na sobie ciepły język, Remus zadrżał i odruchowo wypchnął biodra do tyłu, dając Regulusowi pole do manewru. Mężczyzna nie zwlekając złapał oba uda swojego rozgrywającego i zmusił go do pogłębienia skłonu. Językiem odnalazł spięte wejście chłopaka i wciąż pewnie trzymając go w miejscu, natchnął Remusa do wydania z siebie zaskoczonego okrzyku. Regulus oddał się pieszczeniu chłopaka z wielką pieczołowitością. Co prawda William nigdy na niego nie narzekał, ale Black nie mógł wiedzieć, jak zareaguje Remus. Szybko przekonał się, że ciało chłopaka drży całe w jego rękach. Dłoń rozgrywającego wślizgnęła się w krótko przycięte włosy Regulusa i ścisnęła je z przejęciem. Black uniósł wzrok i zauważył, że Remus wbił w niego swoje czekoladowe oczy. Przymknął na powrót powieki i wsunął w chłopaka język. Mocniej chwycił Remusa, czując jak pod mężczyzną nogi się uginają.
Dłoń w jego włosach zacisnęła się boleśnie, a głowa jego rozgrywającego pochyliła się znowu, by zawisnąć między ramionami. Remus zdusił przeciągły jęk, wgryzając się w swoje knykcie. Regulus poczuł jak chłopak wypycha biodra jeszcze bardziej, stając na palcach i chwiejąc się lekko przy każdym kolejnym ruchu jego języka. Jego wnętrzności zacisnęły się, powoli formując znane wrażenie biegnące w dół ciała. Przez chwilę rozmyślał nad tym, czy jeśli zostaną pod prysznicami jeszcze jakiś czas, Remus da się namówić na powtórkę z programu nad basenem. Wsunął lewą dłoń między nogi chłopaka i z zadowoleniem zauważył, że jego pieszczoty nie obeszły się bez echa. Rozgrywający wydał z siebie zaskoczone czknięcie i niespodziewanie uniósł nogę, natychmiast tracąc równowagę. Regulus, zdołał szybkim ruchem ochronić tył głowy mężczyzny dłonią, kiedy ten wylądował na tyłku na śliskich kafelkach, zaplątany we własne kąpielówki.
– Przepraszam. – Remus ukrył twarz w dłoniach, cały zaczerwieniony, teraz także z zawstydzenia. Regulus starł ślinę ze swoich ust i pochylił się nad chłopakiem, stając na czworaka.
– Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. Wszystko w porządku?
– Tak. – Remus skinął głową i niepewnie zerknął na mężczyznę spomiędzy długich palców.
– Chcesz iść do mnie? – Regulus mrugnął powoli, oczekując odpowiedzi ze stoickim spokojem. Jego rozgrywający dobrze znał tę minę; do złudzenia przypominała tę, kiedy as pytał go o następne zagranie, które będą razem przeprowadzać na boisku. Może dla kogoś innego to spostrzeżenie wydałoby się obraźliwe, ale w oczach młodszego mężczyzny Black zobaczył jedynie rosnące podniecenie.
***
Po wpuszczeniu Remusa do pokoju, Regulus zamknął drzwi. Rzucił telefon i portfel na szafkę nocną i natychmiast ściągnął z siebie koszulkę. Obejrzał się na swojego rozgrywającego, który badał pomieszczenie zaciekawionym spojrzeniem, ściskając w dłoniach pasek torby. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, Remus kompletnie zamarł. Regulus po raz kolejny zaczął zastanawiać się, co mogło to oznaczać. Wypuścił koszulkę z dłoni, pozwalając jej opaść na podłogę i zwrócił ciało w stronę młodszego chłopaka, przechylając głowę z nienachalnym zainteresowaniem.
– Na pewno chcesz tu być? – upewnił się. Remus spuścił wzrok na tors kolegi z zespołu i przełknął ciężko. Przez jego uchylone usta, Regulus zauważył, że rozgrywający stara się uformować zdanie.
– Chciałem o coś spytać – wydusił z siebie w końcu, zbierając się na rzeczowy ton, jak podczas treningów. Regulus odruchowo bardziej się wyprostował, jak na zbiórce, po czym wydał z siebie pomruk, świadczący o tym że słucha. – Czy Reagan wie, że tu jestem?
– Na to chyba trochę za późno – zauważył odruchowo Regulus. Wyraźnie nie była to odpowiedź, na jaką drugi chłopak liczył i Black zmarszczył brwi. – Tak, wszystko wie.
Ramiona Remusa rozluźniły się, kiedy uniósł na Regulusa spuszczony wcześniej ze wstydem wzrok. Na jego policzkach wykwitł rumieniec.
– Czyli to taki żart? – spytał oskarżycielsko, nieco głośniejszym od emocji głosem.
– Żart?
– Będziecie się ze mnie śmiać, bo obciągnąłem ci na basenie? – Rozgrywający wydawał się bardzo wzburzony. Regulus kompletnie nie wiedział, co z tym zrobić. To William zwykle radził sobie w tego typu sytuacjach. Dla Blacka powód, przez który dostawał właśnie kazanie, był zupełnie nie do pojęcia.
– O czym ty mówisz?
– Idiota z ciebie, wiesz?! – wypalił Remus, jego ręce zadrżały, zaciśnięte na pasku torby do stopnia, w którym pobielały mu palce. Regulus zauważył, że ostatnio zbyt często ludzie go tak nazywają. – Zaplanowaliście to z Reaganem, żeby mnie upokorzyć!
Regulus zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Jego rozgrywający zachowywał się nielogicznie. Jak ktoś zupełnie inny. Usilnie starał się przypomnieć sobie jakąś podobną sytuację, z której wybawił go William i sposób w jaki to zrobił. Z wysiłku zmarszczył czoło i ugryzł się z zawziętością w język.
– Chciałem się z tobą przespać. William się zgodził – wyjaśnił powoli. – Nie śmieszy mnie to, że ci się podobam. Lubię cię.
Kiedy otworzył oczy z zaskoczeniem zauważył, że Remus stał przy drzwiach jego sypialni, trzymając za klamkę. Zamiast ją jednak nacisnąć, rozgrywający zwrócił na niego swój zdziwiony wzrok.
– Przespać? – powtórzył powoli z większym opanowaniem w głosie. Regulus przyjął to za dobry znak.
– Jeśli nie miałbyś nic przeciwko, spotykałbym się z tobą częściej.
– A co z Reaganem?
– Co z nim? – Regulus zmarszczył brwi. Remus zacisnął usta w cienką linię i Black wiedział, że był to pierwszy znak, ze jego rozgrywający traci cierpliwość. – Chciałbyś, żeby dołączył?
Po przyjrzeniu się szeroko otwartym oczom młodszego chłopaka i rękom, które opadły bezwładnie wzdłuż jego ciała, Regulus domyślił się, że nie o to chodziło. W zamyśleniu przygryzł wargę i złapał się za kark.
– Sypiacie z kimś innym… z drużyny? – w głosie Remusa słychać było niepewność. Znowu dziwne uczucie przebiegło po plecach Blacka. Zachowanie było tak niepodobne do jego rozgrywającego. Oglądanie go skulonego, wspartego bezsilnie o drzwi i błądzącego wzrokiem po wykładzinie, było zupełnie nowym doświadczeniem.
– Nie.
– Z kimś innym?
– Czasem William. Ale z nikim na stałe.
Remus znienacka uniósł wzrok. Jego oczy znowu były ciężkie od emocji. Regulus czekał cierpliwie, aż rozgrywający ubierze je w słowa. Młodszy mężczyzna odgarnął wilgotne wciąż włosy z czoła bezrefleksyjnym ruchem.
– Ze mną… – zawahał się przez chwilę, mimo że wyraźnie starał się brzmieć pewnie – Czy ze mną chciałbyś spotykać się na stałe?
Regulus skinął od razu. Wydawało mu się to oczywiste.
– Nie dlatego tu jesteś? – spytał, a brwi jego rozgrywającego ściągnęły się znowu w zniecierpliwieniu.
– Czyli będziesz spotykał się ze mną i z Reaganem? Jednocześnie?
– To mój partner – wyjaśnił Regulus, nie będąc już pewnym, czy Remus przypadkiem o tym nie zapomniał.
– Wiem i… – Remus westchnął, zsunął torbę z ramienia i pokonał odległość między nimi. – Cieszę się, że nie zrobiłem dzisiaj głupstwa.
– To znaczy?
– Cieszę się, że Reagan wie. Inaczej byłoby… dziwnie – wyjaśnił. Regulusowi na samą myśl dreszcz przeszedł po plecach. Potwierdził skinieniem głowy i poczuł, jak dłonie Remusa wślizgują się na jego nagą klatkę piersiową. – Też chciałbym spotykać się z tobą. Tak na stałe.
Regulus poczuł, jak jego rozgrywający rozluźnia się wreszcie w jego ramionach. Zaczynał rozumieć, dlaczego William tak często namawiał go do bycia bardziej responsywnym, do mówienia więcej, nawet podczas seksu. Udało mu się zgadnąć, o co tak martwił się jego zwykle opanowany rozgrywający, który jeszcze przed chwilą miał trudności z choćby spojrzeniem mu w oczy. Teraz chłopak uczepił się jego szyi i z czułością wspinał na palce, żeby złożyć pocałunek na jego ustach. Smakowite wargi Remusa poddały się mu natychmiast i Regulus znowu poczuł jak emocje stają mu w gardle. Znowu chciał brać i brać, wszystko, co jego rozgrywający chciał mu dać. Całując go namiętnie, Black zsunął dresową kurtkę drużynową z umięśnionych ramion mężczyzny i płynnym ruchem zacisnął palce na jego pośladkach. Remus niecierpliwie objął nogą jego lewe kolano, przyciągając go bliżej za kark. Ręce Regulusa odruchowo naparły na chłopaka i uniosły go. Remus przez chwilę wyglądał na przestraszonego, jakby nie był pewny, czy jego as zdoła go utrzymać. Zdając sobie sprawę, że nie grozi mu kolejny upadek, oblizał usta. W jego oczach pojawiła się nowa głębia, a Regulus poczuł napierającą na jego brzuch wypukłość w spodniach mężczyzny.
Składając kolejny przeciągły pocałunek na ustach Remusa, Black przeszedł kilka kroków, by miękko opaść na łóżko pod oknem, z którego widać było bramę kampusu. Pewnym ruchem zasunął zasłony. Dźwięk wywołał gęsią skórkę na ramionach Remusa, która wzmogła się, kiedy Regulus podwinął jego koszulkę do szyi i przesunął językiem po jego brzuchu. Jak zwykle bez wahania Black opuścił spodnie i bieliznę swojego rozgrywającego na tyle, by móc wyciągnąć z nich penisa. Zamknął go w dłoni i przesunął otwartymi ustami i językiem po jego boku, zostawiając po sobie mokry ślad. Kiedy uniósł wzrok znad swojego nowego zajęcia, zobaczył ciepłe brązowe oczy, wpatrzone w niego z zacięciem. Kiełkujące w jego brzuchu podekscytowanie wzmogło się. Od zawsze Remus tak na niego działał. Nawzajem się napędzali, jak na boisku, tak i teraz. Każdy ruch języka Regulusa powodował nowy pożar w spojrzeniu i ciele rozgrywającego, a każdy jęk, stęknięcie i pomruk zachęcał asa, by próbować nowych pieszczot. Remus był głośny i dość szybko Regulus zaczął wiercić się w poszukiwaniu wygodniejszej pozycji nienapierającej na wypukłość w jego spodniach. Kiedy włożył całego członka Remusa do ust, dając chłopakowi wypchnąć biodra do przodu i uderzyć o tył swojego gardła, rozgrywający wpadł w popłoch.
– Poczekaj, Regulus, czekaj – poprosił, łapiąc go za włosy w panice. Kiedy Regulus uniósł się na łokciach, marszcząc brwi, Remus usiadł, spuszczając głowę luźno między ramiona. Starał się uspokoić oddech. Wreszcie uniósł wzrok na Regulusa i oblizał usta. – Chcę znowu ci obciągnąć.
– Hm – mruknął Black, z ciekawością obserwując podekscytowanie w oczach swojego rozgrywającego. Stanął obok łóżka i rozpiął guzik dżinsów. Remus złapał jego dłonie, przytrzymując je. Sam zszedł z materaca i uklęknął przed Regulusem, pogłębiając ekscytację ich obu. Pieczołowitym ruchem rozsunął rozporek spodni.
– Nie zdejmuj ich – poprosił i niepewnie zerknął na twarz starszego kolegi. Ten po chwili zastanowienia, skinął głową. Regulus patrzył, jak jego rozgrywający chwilę mocuje się z warstwami materiału, by wreszcie wyciągnąć spod nich wzwód. Ręce chłopaka drżały z przejęcia, kiedy starannie przesuwał długimi palcami wzdłuż całej długości. Między falami przyjemności, rozchodzącymi się po ciele, Regulus zauważył, jak bardzo podniecenie Remusa rosło z każdą kolejną sekundą. Starał się domyślić skąd się ono bierze, jednak każdy kolejny ruch dłoni jego rozgrywającego skutecznie wymiatał mu z głowy logiczne myśli. Młodszy mężczyzna oblizał łakomie usta i niespodziewanie wsunął członka Regulusa do ust tak głęboko, że jego oczy przeszkliły się od nagłego nacisku na przełyk. Czując ciepłe wnętrze ust swojego rozgrywającego, Black wreszcie stracił nad sobą kontrolę. Chwycił włosy chłopaka i przyciągnął go do siebie najbliżej jak tylko mógł. Do tej pory jedyną osobą, która umiała tak go przyjmować był William. Ale William był rozwiązły, więc Regulus wcale nie był tym zdziwiony. Rozgrywający był inny, przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Z ust asa uleciało siarczyste przekleństwo zmieszane z jękiem. Rozgorączkowany wypuścił głowę Remusa z rąk, patrząc jak chłopak odsuwa się cały czerwony na twarzy.
– Zrób to jeszcze raz – rozkazał Remus niespodziewanie, natychmiast zbierając oddech. Jego czarne od pożądania oczy były wbite w asa. Regulus przełknął ślinę, która zebrała się w jego ustach w reakcji na pewny ton i obezwładniające zdeterminowanie jego rozgrywającego. Na zachętę Remus przylgnął językiem od spodu jego wzwodu, wpatrując się uroczo w drugiego mężczyznę. Regulus nie mógł odmówić, a co ważniejsze, wcale nie chciał.
Na pewny ruch jego bioder, ciało Remusa zareagowało samo, drżąc gwałtownie. Regulus znowu wydał z siebie jęk, czując wibrację towarzyszące zdesperowanemu stęknięciu, rozchodzącemu się po penisie tkwiącym w gardle chłopaka. Black przejechał dłonią po policzku mężczyzny i oparł dłoń na jego karku, wycofując się z chętnych ust tylko po, to by chwilę później w nie wrócić. Po kilku intensywnych ruchach, Remus cały już drżał, a po jego brodzie cienkimi strużkami spływała ślina. Obu napędzał ślepy apetyt na więcej i Regulus tracił ostrość widzenia, znajdując się raz po raz w łapczywych ustach Remusa. Przez w zupełności pochłoniętą chwilą świadomość coś wreszcie zaczęło się przebijać. Pulsujące ciepło, jak ogień, objęło jego umięśnione uda, w które młodszy chłopak wbił paznokcie. Palący ból rozlał się po jego ciele, ale zamiast drażnić splótł się z falami przyjemności, pogłębiając pragnienie i popychając go jeszcze bliżej końca.
Ostatkiem trzeźwego umysłu odsunął się i potykając o łóżko, usiadł na materacu. Poczuł jak wraca mu rozsądek. Remus dopadł do niego natychmiast i wpił się w jego usta zachłannie. Nie wystarczyło mu jednak oddechu na wiele pocałunków. Chłopak wymawiał jego imię jak mantrę. Jego głos wybrzmiewał zachrypnięty i niechlujny. Regulus zupełnie stracił głowę na widok czerwonych ust i zamroczonych pożądaniem ciemnych oczu. Złapał ramiona chłopaka i powalił go na materac, napierając na niego całym ciałem. Nie dał mu uciec od swoich pożądliwych pocałunków, mimo że mężczyzna wił się, szukając nowych punktów tarcia dla obolałego ciała. Regulus rozłożył kolana Remusa i ułożył się między nimi, by złapać w pewny chwyt oba mokre od ejakulatu i śliny wzwody. Ocierał się o mężczyznę pełnymi ruchami, symulując stosunek i nie spuszczając wzroku z brązowych oczu. Czuł zdesperowany oddech Remusa na swoich ustach. Pokój tonął w melodii ich jęków i tuż przed szczytowaniem Regulus mógłby przysiąc, że rozgrywający kilka razy wykrzyczał w przestrzeń jego imię. Starszy chłopak mógłby przysiąc, że jego usta też ułożyły się w jakieś słowo, ale nie był pewien, jakie. Obaj poruszali się jeszcze przez kilka kolejnych oddechów, starając się przypomnieć sobie, gdzie się znajdują. Wszystko co czuł Regulus wydawało mu się zbyt wielkim, zbyt intensywnym, zbyt emocjonalnym. Przecież on taki nie był. Nigdy do tego stopnia.
Remus zetknął ich czoła, wywołując Regulusa z imienia. Szare oczy odnalazły go powoli we mgle otumanienia. Pocałowali się, ale Black stał się tego świadom dopiero po kilku sekundach. Nie wiedział czy to on, czy drugi mężczyzna zainicjował pieszczotę.
– Przydałby się prysznic.
Regulus zamknął oczy, rozkoszując się dreszczem przebiegającym mu po plecach – reakcją na dźwięk zduszonego głosu Remusa.
– I coś do jedzenia. – Black odgonił od siebie bezwstydne myśli i powoli usiadł na brzegu łóżka, przeciągając się. Podniósł z podłogi swoją sportową koszulkę i sprawnymi ruchami starł z brzucha drugiego mężczyzny pozostałość po ich orgazmie. Po oporządzeniu też siebie, wstał i wyciągnął dłoń do Remusa, przerzucając koszulkę przez ramię. – Chodź.
Black znowu zmarszczył brwi. Wyraz twarzy jego rozgrywającego wyrażał nieznaną mu emocję. Jego czerwone usta były uchylone, a mokre oczy ciężkie od czułości. Kiedy Remus włożył dłoń w uścisk Regulusa, wyraźnie drżała.
– Wszystko w porządku? – spytał, jak zauważył, już drugi raz tego wieczora. Remus skinął pospiesznie głową, jednak jego twarz pozostała niezmieniona. Zaintrygowany, Regulus przesunął dłonią po piersi młodszego chłopaka i ostrożnie chwycił jego szczękę w rękę, odchylając głowę chłopaka w tył. – Nie boli?
W skupieniu przejechał kciukiem po krtani Remusa, niespodziewanie dla siebie samego unosząc kącik ust z satysfakcją. Rozgrywający to zauważył i sam się uśmiechnął, opierając ciepłe dłonie na ramieniu mężczyzny.
– Może trochę drażni – poprawił Regulusa, w skupieniu czekając na jego kolejny ruch. – Podobało ci się?
– Acha – Regulus skinął głową krótko. Wpatrywał się w mężczyznę spod przymkniętych w zamyśleniu powiek, dalej badając palcami ostre krawędzie jego szczęki. – Chcę więcej.
– Nie będę mógł jutro mówić. – Remus nerwowo poruszył się pod jego dotykiem, oblizując górną wargę. Rozgrywający zauważył, że jego as wcale się tym nie przejął, a zamiast tego kiedy przytaknął pomrukiem, satysfakcja w jego głosie pogłębiła się.
Wchodząc do łazienki, Regulus dorzucił koszulkę i spodnie do sterty brudnych ubrań w pralce. Wkrótce obaj stali w kabinie prysznicowej, masując swoje ciała i scałowując z siebie kolejne emocje. Historia lubi się najwyraźniej powtarzać. Remus nie przestawał pieścić uszu swojego asa słodkimi odgłosami, ulatującymi w eter przy najmniejszym dotyku. Regulus zauważył, że jęki rozgrywającego stają się coraz bardziej bezwstydne.
– A ty? – spytał, składając pocałunki na poznaczonej, bladej szyi mężczyzny. – Sypiasz z kimś?
– Na to chyba trochę za późno – odgryzł się Remus, chichocząc cicho. Z kolejnym nieskromnym stęknięciem, przesunął dłońmi po szerokich ramionach swojego asa, rozkoszując się oporem jaki stawiały mu twarde mięśnie. – Nie mam partnera. Chyba że nie o to pytasz.
– Bardziej o doświadczenie – wyjaśnił Regulus, a na pytające spojrzenie mężczyzny, wsunął dwa palce w jego usta. Oczy Remusa na chwilę zniknęły z tyłu jego głowy z upojenia. – Nie zadławiłeś się ani razu.
Rozgrywający z błogością pozwolił jeszcze przez chwilę Blackowi badać swoją jamę ustną. Ostatecznie odepchnął jego dłoń i starł ślinę z policzka.
– Nie mogę. Nie mam odruchu wymiotnego. – Pokręcił głową i sięgnął do koszyczka z żelem pod prysznic, który trzymał się ściany chyba tylko na słowo honoru. Regulus wydał z siebie pomruk zrozumienia. Remus wziął do ręki jedną z butelek i zmarszczył brwi. – Trzymasz lubrykant pod prysznicem?
– Zastanawiałem się, gdzie jest.
Remus w zamyśleniu przekładał butelkę w ręce. Regulus znowu się uśmiechał. Kiedy zdał sobie z tego sprawę, od razu spoważniał. William dokuczałby mu przez to niemiłosiernie. Starszy mężczyzna nabrał w dłonie żelu do mycia i zajął się skutecznym zmywaniem z ciała Remusa śladów po stosunku. Przynajmniej tych, które dały się usunąć. Na całej szyi, dekolcie i ramionach chłopaka odciśnięte były czerwone siniaki pozostawione przez zachłanne usta Regulusa, a na skroni widniało pojedyncze zadrapanie. Zauważając je, Black od razu przeprosił, ale jego rozgrywający wzruszył tylko ramionami, twierdząc że nawet go nie poczuł. Po wyjściu spod prysznica, Regulus zaoferował młodszemu koledze jedyny czysty ręcznik z szafki.
– Zrób pranie – skarcił gospodarza Remus i, zabierając ze sobą lubrykant, wrócił do sypialni. Regulus przez chwilę zastanawiał się, czy to żart. William zawsze śmiał się z niego, że nie ma za grosz poczucia humoru. Ostatecznie stwierdził, że nie zaszkodzi posłuchać dobrej rady i dopiero po włączeniu pralki, dołączył do drugiego chłopaka.
Remus leżał na brzuchu na materacu i przeglądał coś na ekranie smartfona.
– Na jakie jedzenie masz ochotę? – spytał, kiedy Regulus stanął nad łóżkiem. W odpowiedzi starszy chłopak pochylił się i wgryzł w jego pośladek. Remus podskoczył i parsknął śmiechem. – Nie sądziłem, że jesteś takim żartownisiem.
– Cokolwiek – odparł Black, układając się obok drugiego mężczyzny i obejmując jego ciało ramieniem. Zaczął składać ciepłe pocałunki na łopatce Remusa. – Chcę mięsa.
Rozgrywający przymknął oczy i poczuł, jak jego żołądek zaciska się, bynajmniej nie z głodu. Ze zdziwieniem zauważył, że po chwili Regulus sam przeskakuje zakładki w jego telefonie, wybierając danie dla siebie. Moment był intymny. Nie w seksualnym znaczeniu. Nawet Black to zauważył i wtulił policzek w jego ramię. Po ciele Remusa przeszedł dreszcz.
– Chcę uprawiać z tobą seks – oznajmił rzeczowym tonem rozgrywający. Ich spojrzenia się spotkały. Wreszcie Regulus usłyszał logiczny ton Remusa. Ogarniający go spokój zdołał na chwilę przebić się przez narastające podniecenie. Rozgrywający odłożył telefon na boczną szafkę i przewrócił się na plecy, przyciągając starszego mężczyznę do pocałunku. As posłusznie oddał się miękkim ustom. Żal po odroczonym posiłku uciekł gdzieś na szary koniec jego myśli. Zamknął ciało Remusa między swoimi ramionami, z entuzjazmem przyjmując znajomą namiętność wywołaną przez ich ocierające się o siebie ciała. Rozentuzjazmowany, wsunął długie palce na szyję Remusa, ale ten uniósł brew, przerywając pocałunki. Po tej brwi właśnie Regulus wiedział, że wpadł w tarapaty.
– Chyba sobie żartujesz.
Black westchnął z niechęcią, jak wtedy kiedy dostawał od swojego rozrywającego reprymendę na boisku, po czym złożył łagodny pocałunek na krtani drugiego chłopaka. Młodszy mężczyzna uśmiechnął się z rozbawieniem. Regulus zsunął się niżej jego ciała, zostawiając po drodze kolejne intymne ślady na bladej skórze. Przez dłuższy czas pieścił sutek chłopaka, wywołując drażniąco-ekscytujące fale poruszenia. As kontynuował swoją wędrówkę, za następny cel obierając pełną kość biodrową Remusa. Po zostawieniu na niej śladu po zębach, naznaczył go kolejna czerwoną plamą, podziwiając swoje dzieło
przez moment. Jego rozgrywający wił się pod nim, wykręcając palce u stóp i próbując powstrzymać impulsywne kwilenie. Regulus z przyjemnością wsłuchiwał się w tę muzykę, a na niski jęk, który nadszedł po zamknięciu swoich ust na członku kolegi z zespołu, poczuł że sam znowu jest twardy. Westchnął i kilka razy poruszył głową, przełykając. Biodra Remusa machinalnie dopasowały się do tempa partnera, a palce z chciwością wsunęły w ciemne włosy jego asa. Po chwili oddania i czułości Regulus odchylił głowę w tył, wydając z siebie bezwstydne mlaśnięcie. Między podkładaniem dłoni pod kolano Remusa i unoszeniem jego nogi do góry, Black zauważył zamroczone pragnieniem spojrzenie swojego rozgrywającego. Jednocześnie niespiesznie stymulując wzwód chłopaka i przesuwając językiem między jego pośladkami, Regulus oddał się wysłuchiwaniu kolejnych urzekających komplementów. Remus wydawał się reagować silniej na pieszczoty, im dalej Black posuwał się w głąb niego językiem. Regulus oparł stopę swojego rozgrywającego na ramieniu i sięgnął po butelkę lubrykantu. Drugi mężczyzna nawet tego nie zauważył, więc kiedy palce pokryte śliskim olejkiem zaczęły zataczać koło wokół jego zaciśniętych mięśni, wydał z siebie zduszony okrzyk.
– Mogę kontynuować? – Regulus ucałował udo chłopaka i uniósł na niego szare oczy.
– Przestań głupio pytać – Remus brzmiał na trochę zirytowanego, ale przez przyspieszony oddech jego słowa wydobyły się z ust w formie szeptu. Black poczuł dreszcz przebiegający mu po karku. Ton rozgrywającego bardzo mu się spodobał.
By go jednak trochę udobruchać, znowu zamknął usta na penisie mężczyzny, ssąc jego koniec. Pomagając sobie rękami doprowadził Remusa do gorączki, na zmianę wsuwając i wysuwając z niego palec. Pod Regulusem na pościeli także tworzyła się powoli mokra plama i coraz ciężej przychodziło mu skupianie się na cierpliwości. Zaczynała się mu ona wyślizgiwać. Usiadł na materacu w klęczkach, z nogą Remusa wciąż zaczepioną o ramię i nadał ruchom dłoni pełni i siły. Chłopak pod nim zacisnął powieki, dając impetowi poruszać całym swoim ciałem.
To wszystko ciągnęło się dla Regulusa w nieskończoność. Stało się istną męką, która szarpała nim między bólem a upojeniem.
Zdał sobie sprawę, że od jakiegoś czasu zapewne napiera już tylko na swoją dłoń w równym tempie, wywracając oczy chłopaka za każdym mocnym pchnięciem. Zacisnął zęby na twardej łydce Remusa, a ten pod wpływem impulsu sięgnął za siebie i zacisnął palce na ramie łóżka, aż pobielały mu knykcie. Członek rozgrywającego ociekał ejakulatem, mieszając się ze śliną Regulusa i lubrykantem.
– Chcesz skończyć? – wydyszał Black, wciąż ocierając się o uniesione udo mężczyzny. Remus przez chwilę nie mówił nic poza wydawaniem z siebie jęków i stękaniem.
– Tak, nie, mmmch… – Chłopak wydawał się rozpływać z każdym głębszym pchnięciem. Regulusa doprowadziło to niemal do szału. Drżąc z bolesnej namiętności, ostrożnym ruchem wyciągnął palce i stanął nad Remusem na czworaka. Nim rozgrywający zdążył nawet spostrzec, że coś się stało, chwycił jego wzwód u podstawy i ścisnął umiejętnie, wyduszając z drugiego chłopaka lament. Remus złapał jego ramiona mocno i skulił się, starając uspokoić.
– W porządku? – wydusił z siebie Black. Młodszy mężczyzna pokiwał tylko głową, wciąż walcząc z samym sobą. Po kilku głębszych oddechach, Regulus wypuścił członka chłopaka z ręki. Dopiero wtedy ich spojrzenia znowu się spotkały. Przez ciało Remusa przeszedł spazm, kiedy zdał sobie sprawę, że jego as zaczyna napierać na niego swoimi biodrami. Całą siłą upojonej woli postarał się rozluźnić, ale jego paznokcie wciąż wbijały się głęboko w skórę na ramionach Blacka. Dopiero kiedy na jego ustach zaczęły pojawiać się czułe pocałunki, chłopak na nowo złapał kontakt z partnerem.
Regulus powoli bujał biodrami, wprawiając łóżko w lekkie chybotanie, pobudzając ich ciała do wydawania wyuzdanych, lepkich dźwięków. Remus znienacka wymówił imię kochanka, otulone zmysłowym tonem, który nadał mu nowego znaczenia. Na porozumiewawcze spojrzenie swojego rozgrywającego, Black wsparł się pewniej na kolanach.
Kiedy ich ciała połączyły się, wpił się w wargi mężczyzny, połykając jego donośny jęk. Regulus przyłożył dłoń do policzka Remusa, zmuszając go do spojrzenia sobie w twarz. To trochę ocuciło chłopaka i uspokoiło jego asa, upewniając, że może kontynuować. Biodra rozgrywającego poruszyły się w odpowiedzi na płynne pchnięcie i wykończyły ruch, zaokrąglając go. Black zobaczył czarne mroczki przed oczami. Powtórzył czynność jeszcze raz, upewniając się, że jego partner mimo zaciskania palców na jego ramionach i kolan po obu jego bokach, nie toleruje bólu tylko na rzecz starszego mężczyzny. Pod wpływem jego kolejnego ruchu – pełniejszego i bardziej zdecydowanego – Remus odchylił głowę w tył, wyginając plecy w łuk. Wydał z siebie stęknięcie, które obiło się kilka razy między uszami Regulusa, nim uleciało w powietrze. Black przyssał się do odsłoniętej szyi, a jego biodra zaczęły poruszać się miarowo. Z przymkniętymi oczami rozkoszował się bliskością swojego rozgrywającego. Chłonął całym sobą wyszeptane przekleństwa, jęki i płytkie oddechy. Czuł jak w miarę wzrostu tempa, Remus coraz bardziej roluje biodra w odpowiedzi na ich jedność. Jego paznokcie zostawiały czerwone ślady, tańcząc na plecach Regulusa. Po chwili ich usta znowu połączyły się, tworząc harmoniczną muzykę rozgorączkowanych reakcji. Raz po raz czuli, że dają i pochłaniają coś w zamian. Spomiędzy zaciśniętych zębów Remusa uciekło kolejne przekleństwo. Tempo, jakie narzucił Regulus sprawiało, że mężczyzna powoli gubił siebie, czując już jedynie ucisk wyzwalający fale spełnienia, spychające go coraz dalej i dalej w morze. Regulus zauważył jak dotychczas zaciśnięte powieki drugiego mężczyzny otwierają się. Źrenice Remusa rozszerzyły się nagle, a ruchy bioder stały bardziej chaotyczne. Na policzki jego rozgrywającego wlał się rumieniec. Regulus naparł mocniej na kolana i łokcie, by jego ruchy zyskały na sile. Widział, jak blisko obaj byli i nagle przestało mu zależeć na przedłużeniu tej chwili. Przypomniał sobie, że przecież to nie ostatni raz, kiedy ma okazję posiąść swojego rozgrywającego.
O nie, Regulus wiedział, że będzie to robić w kółko, kiedy tylko Remus go zechce.
Wpatrzony w jego oczy z pragnieniem satysfakcji, Remus niekontrolowanie wyrzucał z siebie już tylko jedno przekleństwo, narastające na sile z każdą sekundą. Regulus też nie potrafił zachować typowej dla siebie stoickiej ciszy. W gorączce łapali się siebie, próbując prześcignąć się nawzajem, iść o krok dalej, pokonać kolejną granicę bliskości. Czując zbliżające się spełnienie, Black sięgnął do wzwodu swojego rozgrywającego, ocierającego się dotychczas o jego brzuch. Nie był przygotowany na kłębowisko doznań, które zupełnie zabieliło jego jasność widzenia. Jego żołądek skurczył się do śmiesznych rozmiarów, wprawiając jego całe ciało w drżenie. Przytłaczająca przyjemność eksplodowała z jego dolnych partii i rozlała się po wszystkich członkach. Uczucie podobne było do omdlenia, ale jednocześnie intensywne i zupełnie oślepiające. Kiedy odzyskał panowanie nad ciałem, uchylił powieki. Pod nim leżał Remus, jego ciało drżało lekko, zupełnie poza tym rozluźnione i rozsypane na materacu. Chłopak także otworzył oczy i spojrzał na niego skrajnie wyczerpany. Mimo to na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Regulus zarejestrował, że w kącikach oczu chłopaka pojawiają się łzy. Uniósł brwi w popłochu i oparł dłoń na policzku swojego rozgrywającego.
– Coś cię boli? – spytał niepewnie. Jego głos był niższy niż zwykle.
– Przytłoczony emocjami. Przepraszam. – Remus sięgnął do twarzy, chcąc zetrzeć z niej łzy, ale Regulus troskliwym ruchem przejechał kciukami wzdłuż jego policzków, uprzedzając go.
– Dobrze. – Black westchnął z ulgą i na chwilę oparł policzek na ramieniu chłopaka. Znowu opanował go uskrzydlający wręcz spokój. Jego mięśnie przyjemnie mrowiły, a ciało sprawiało wrażenie lekkiego jak piórko.
– Jest mi tak dobrze – szepnął Remus, gładząc krótkie włosy swojego asa. Regulus uśmiechnął się lekko. Zebrał w sobie całą siłę i powoli wstał z łóżka. Wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza przy biurku i przeciągnął się wyćwiczonym, spokojnym ruchem, skupiając na rozruszaniu spiętych orgazmem mięśni.
– Potrzebujesz czegoś? – spytał, odwracając się w końcu z powrotem do Remusa.
– Pójdę tylko zaraz… coś z tym zrobić. – Młodszy chłopak przesunął dłonią w okolicy swojego brzucha. Następnie jego ręka opadła bez sił na materac.
– Jedzenie na mój koszt.
– No ba – zgodził się rozgrywający, zamykając oczy. Na jego twarzy wykwitł błogi uśmiech. Regulus przez chwilę się mu przyglądał, badając uczucia, jakie ta chwila wywołała. Całe jego ciało wciąż było zawładnięte euforią, więc zrzucił winę właśnie na nią. Powoli podszedł do chłopaka i złapał jego dłonie. – Nie, proszę, jeszcze chwilka…
– Chodź, pomogę ci – zachęcił Black, w końcu namawiając swojego rozgrywającego do wstania. Jego nogi były jak z waty, ale coś w tylnych partiach jego ciała przyjemnie paliło i wyrwało go z letargu. Kiedy znowu stali pod prysznicem, Remus zaśmiał się krótko.
– Mam deja vu.
Duże dłonie jego asa obmywały go delikatnie, a czujne szare oczy błądziły po jego ciele uważnie. Regulus zauważył ślady swoich palców na biodrze, udzie i ramieniu chłopaka. Był też pewien, że plecy palą go żywym ogniem, bo rozgrywający urządził sobie z niego drapak. To wszystko było miłe. Zupełnie inne niż z Williamem. Nie lepsze, bo tych dwóch mężczyzn według Blacka nie dało się porównać ze sobą. Ale Regulus bezsprzecznie czuł się spełniony. Tak, jak przy Willu, przy Remusie czuł się naturalnie. As zamknął oczy i oparł się o kabinę prysznicową. Dotarło do niego jaki jest wykończony.
Po zjedzeniu pizzy i serii pieszczot, które miały być zupełnie niezobowiązujące, Regulus stał za Remusem w klęczkach. Czuł jak pośladki rozgrywającego płynnie uderzają o jego ciało, dając początek przyjemnym dreszczom. Młodszy mężczyzna go zaskakiwał. Był pewien, że pójdą spać, ale po posiłku, w oczach chłopaka pojawił się błysk, który Black widział już tyle razy tej nocy, że zaczynał powoli go rozpoznawać.
– Regulus, Regulus, Regulus – powtarzały w kółko łapczywe usta Remusa, kiedy mężczyzna wypychał biodra, pogłębiając penetrację w momencie zetknięcia z ciałem za sobą. Palce Regulusa zostawiały sine plamy na biodrach rozgrywającego. Ich tempo coraz bardziej przyspieszało. Black podążał już tylko za swoim instynktem, pogrążony całkowicie w przyjemności płynącej od połączenia ich ciał. W wyniku zaczął być coraz bardziej zaborczy, coraz bardziej nachalny w swoich oczekiwaniach. Chwycił ramię chłopaka i przyciągnął go do siebie, przyciskając do swojej klatki piersiowej. Chętne ciało Remusa wciąż przyjmowało go bez zarzutu, zapraszając z zaraźliwym apetytem. Oparł dłoń na klatce piersiowej chłopaka, pozwalając mu oprzeć tył głowy na swoim ramieniu. Nie śmiałby, nie mając kontroli nad własnymi odruchami, złapać chłopaka za szyję, chociaż istniała tuż przed nim, obnażona i taka wrażliwa na jego dotyk. Zamiast tego ucałował ją kilka razy i narzucił nowy rytm, od którego głowa Remusa odbijała się miękko od jego ramienia. Regulus czuł wielki głód, który mógł zaspokoić tylko jego ukochany rozgrywający. Młodszy mężczyzna wyglądał na zupełnie zagubionego w labiryncie własnych odczuć. Przytłoczony przez mnogość bodźców, potrafił już tylko liczyć, że Regulus nie przestanie i będzie dalej oddawał mu siebie. Z jego obolałego gardła raz po raz wylatywały smakowite zachęty, jęki i stęknięcia. Kiedy jego as zwiększył tempo, tak że cały świat zaczął wirować przed oczami Remusa, wydał z siebie długi pomruk zdradzający jego desperację. Czuł jak jego głos drży pod wpływem uderzenia jednego ciała o drugie i sama świadomość tego sprawiła, że znowu wywrócił oczami z rozkoszy. Kiedy Regulus powoli wypuścił go z ramion, Remus opadł na łokcie, prosząc o więcej. Black ledwo go usłyszał, ale być może podświadomie jego umysł zrozumiał nadzieję w tonie jego kochanka. Remus był wrażliwy po godzinach pieszczot, stanowczo zbyt wrażliwy, żeby znieść wszystkie kolejne głębokie doznania, jak szpilki wbijające się w jego mózg. Znowu szczytował, tym razem ledwo wydając z siebie dźwięk. Przyjemność zdusiła jego krzyk, a ciało zaczęło zwijać się w spazmach, dalej poddane bezlitosnemu tempu bioder Regulusa. Remus odwrócił twarz, żeby móc zobaczyć satysfakcję na twarzy swojego asa podczas orgazmu. Kiedy starszy mężczyzna opadł na miejsce obok, Remusowi starczyło sił jedynie na oparcie dłoni na unoszącej się szybko piersi Blacka. Regulus chwilę odpoczywał, starając się ocknąć z letargu. Widząc zaczerwienione policzki Remusa, przełożył się na bok i wpił w wargi chłopaka. Rozgrywający mruknął z przyjemności. Odgłos przypominał trochę ten, jaki wydał z siebie, próbując pizzy i zdając sobie sprawę ze swojego wielkiego głodu.
– Chodź spać – poprosił Regulus. Dłonią przez chwilę szukał pościeli, by narzucić ją na blade ramiona. Remus znowu zamruczał, zupełnie jak kot, i wtulił się w bok swojego asa. Black nie zdążył określić uczucia, które urosło w jego piersi w momencie, jak poczuł głęboki oddech rozgrywającego na swojej skórze, bo sam zapadł w sen.
***
Regulus powoli wysunął ramię spod ciała swojego rozgrywającego. Wstał, żeby zgasić lampkę, o której zapomnieli zasypiając. Sięgnął po telefon, dochodziła dziewiąta. Szybko przejechał kciukiem po serii wiadomości, jakie otrzymał poprzedniego wieczora i z samego rana. Wszystkie były od Williama, więc bez odpowiedzi odłożył telefon na stolik nocny. Po powrocie z łazienki, znowu ułożył się obok Remusa, wpatrzony w bladą twarz chłopaka. Niespodziewanie czekoladowe oczy uchyliły się. Na widok swojego asa, młodszy mężczyzna uśmiechnął się nieśmiało.
– Hej – wydusił z siebie. Jego głos był wciąż nieco zachrypnięty, co Regulus przyjął z entuzjazmem. Odburknął tylko cicho, wsuwając dłoń w złote loki chłopaka. – Chyba nie pójdę dzisiaj na zajęcia.
Black ponownie mruknął, dając znak że słucha i wrócił do przyglądania się piegom na twarzy chłopaka. Przycisnął jeden z nich i poczuł przyjemne łaskotanie w brzuchu.
– Dobrze ci się spało?
– Musisz pytać? – Remus zaśmiał się lekko, kiedy Regulus odpowiedział, kręcąc głową.
– Możemy dzisiaj spędzić czas tutaj.
– Więc nie kłamałeś, kiedy mówiłeś, że chcesz mieć jeszcze coś ze mną wspólnego po wczorajszej nocy? – Regulus wyczuł dziwne napięcie w głosie rozgrywającego. Przyjrzał się jego uśmiechniętej twarzy i przez chwilę nie rozumiał tego dysonansu.
– Nie kłamałem – potwierdził powoli, dochodząc do wniosku, że takiego zapewnienia nie można odebrać negatywnie. Remus rozpromienił się. Regulus znów miał rację. Już prawie wiedział jak obsługiwać swojego rozgrywającego. Przynajmniej w tej jednej kwestii.
– Chciałem się upewnić – zaczął młodszy chłopak, przesuwając palcami po umięśnionym torsie drugiego mężczyzny – William nie będzie miał ci za złe, jeśli zaczniemy się spotykać?
– Nie, przynajmniej tak powiedział. – Regulus wzruszył ramionami i wtulił policzek w pierś Remusa. – Będzie chciał dołączyć.
Znienacka serce rozgrywającego zadrżało pod uchem Blacka. Starszy mężczyzna zmarszczył brwi i uniósł wzrok, szukając na twarzy kolegi z drużyny odpowiedzi. Jego lekko różowe policzki świadczyły o tym, że było mu wstyd, ale w zaciśniętych w cienką linię wargach chłopaka, Regulus nie był w stanie dopatrzeć się drugiej emocji, która mogłaby w ten sposób poruszyć jego rozgrywającego. W końcu Remus odchrząknął.
– Wspominałeś o tym chyba… wczoraj. Ale myślałem, że to żart.
– Byłby dość nieśmieszny. – Black znowu stał pod ostrzałem zniecierpliwionego spojrzenia drugiego chłopaka.
– I to wszystko co powiesz? – Rozgrywający zmarszczył brwi i uniósł się na łokciach, zmuszając Regulusa do zsunięcia się na materac. Starszy chłopak z westchnieniem wtulił twarz w poduszkę. Ramieniem objął pas drugiego mężczyzny, zastanawiając się, czemu Remus znowu zachowuje się nielogicznie.
– Co chcesz żebym powiedział? – spytał w końcu, idąc na łatwiznę. Ich oczy spotkały się. Rozgrywający prychnął i odwrócił się na bok, tyłem do swojego asa. Regulus podążył za nim, przylegając do jego pleców i unosząc głowę, by zawisnąć nad jego uchem.
– Chcesz się mną dzielić? – odburknął Remus, kuląc się lekko pod wpływem ciepłego oddechu na skórze. Przesunął dłońmi po ramieniu drugiego mężczyzny, podziwiając silne mięśnie. Przez chwile leżeli wtuleni w siebie.
– Chcę tego, czego ty – odparł po namyśle Regulus.
– Hm. – Remus sięgnął do włosów drugiego chłopaka i przeczesał je troskliwie, zamyślony. Zjechał palcami na kark swojego asa i przejechał po nim paznokciami, wywołując dreszcze na ciele Regulusa. Starszy mężczyzna złożył kilka pocałunków na ramieniu Remusa, a kiedy ten odwrócił się na plecy, także na jego twarzy i ustach.
– Mogę tu dzisiaj zostać? – spytał rozgrywający, spoglądając we wbite w niego szare oczy. Kiedy Black skinął głową, młodszy chłopak przejechał kciukiem po jego dolnej wardze. – Prysznic?
Regulus zaczął się zastanawiać, czy to słowo już zawsze będzie mu się kojarzyć z ich pierwszą wspólną nocą.
Wieszając pranie, spoglądał na Remusa, zmywającego z siebie pozostałości po ostatniej nocy. Specjalnie przeciągał każdy ruch. W końcu, kiedy rozsunął kabinę, miał już pewność, że jego rozgrywający z premedytacją oczekiwał, kiedy as do niego dołączy. Skóra Remusa była zaczerwieniona od gorącej wody, a loki opadały mu na oczy. Regulus wszedł pod strumień wody i odgarnął włosy drugiego chłopaka troskliwym ruchem.
– Skończyłeś? – spytał, ale młodszy mężczyzna pokręcił głową i bezrefleksyjnie nabrał w ręce więcej mydła, by następnie zacząć krążyć nimi po torsie i ramionach Blacka. Regulus złapał biodra drugiego chłopaka i ze skupieniem podziwiał pozostawione na nich ślady poprzedniej nocy. – Jesteś obolały?
– A ty?
Starszy mężczyzna skinął głową. Wczorajszego wieczora Remus zostawił na jego plecach głębokie zadrapania i siniaki na udach i ramionach. Dopiero po tym wyznaniu, jego rozgrywający potwierdził. Regulus uniósł podbródek drugiego chłopaka, zmuszając go do spojrzenia sobie w oczy. Remus uśmiechnął się półgębkiem, a Black nagle poczuł długie, namydlone palce zaciskające się na jego członku i poruszające na nim miarowo. Wpatrywali się w siebie przez chwilę i z każdą sekundą Regulus czuł coraz większe napięcie w obolałych mięśniach. Udało mu się znaleźć kilka zadrapań, które musiał zostawić także na plecach Remusa. Przytknął usta do bladego czoła i przymknął oczy, wzdychając z podnieceniem na coraz szybsze ruchy dłoni swojego rozgrywającego. Jego ręka sama zsunęła się między pośladki drugiego chłopaka. Poczuł jak młodszy kolega drży w jego ramionach pod wpływem niespodziewanego dotyku. Regulus najchętniej ukląkłby przed nim natychmiast, gdyby nie to, że z niezadowoleniem przypomniał sobie, jak ten pomysł skończył się ostatnim razem. Remus przytknął coś zimnego do jego piersi, a kiedy Black odsunął się by spojrzeć, chłopak wsunął mu do ręki butelkę lubrykantu. Mężczyzna nie zdołał powstrzymać uniesienia brwi, ale rozgrywający ucałował tylko jego jabłko Adama, nie patrząc na niego.
– Tutaj? – spytał Remusa. Chłopak przez chwilę przestępował z nogi na nogę na antypoślizgowej macie. W końcu wskazał na metalowy uchwyt przyśrubowany do ściany kilka centymetrów nad głową Regulusa, na którym William zwykle wspierał się, ujeżdżając biodra asa.
– Co to? – Kiedy Black prychnął lekko, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, Remus zmarszczył brwi i z rozbawieniem przesunął dłonią po torsie drugiego chłopaka. – Więc?
Regulus przejechał dłonią po plecach młodszego mężczyzny i ucałował jego usta. Skinął głową, a kiedy Remus niepewnie zamknął dłonie na uchwycie i wypchnął biodra do tyłu, klęknął za nim. Czule ucałował siny ślad w kształcie kciuka, następnie ściskając oba pośladki w dłoniach. Remus westchnął głośno, czując na sobie ciepły język Regulusa. Przyjemnie znajome uczucie, które jego ciało powoli zaczęło już rozpoznawać, dało początek gęsiej skórce na jego ramionach. Spływająca po jego ciele gorąca woda, przyjemnie koiła zmęczone mięśnie, a pieszczoty asa wypełniały jego myśli centymetr po centymetrze. Regulus znowu w nim był, do tej pory jedynie palcami, ale to bez wątpienia się liczyło. Dla Remusa na pewno.
Black uniósł wzrok, wpatrzony w rozkoszny łuk pleców swojego rozgrywającego. Jego język wił się w chłopaku wokół palców, a as mógł rozkoszować się cichym stękaniem Remusa, które miejscami przeradzało się w kwilenie. Znajome dźwięki krążące między jego uszami przyjemnie łaskotały go w pierś, wywołując ekscytację. Ucałował lędźwi młodszego mężczyzny i przygryzł ostrożnie jego biodro. Mógł się tylko domyślać, że poprzedni wieczór zostawił ich obu zmęczonych. Jego rozgrywający nigdy nie przyznałby się ot tak do słabości. Nie, kiedy wiedział, że wpłynie ona na zachowanie jego asa. Ale Regulus słuchał nie tylko słów Remusa, ale także obserwował. Widział drżenie i napięcie mięśni, kiedy go dotykał i całował. Pieszcząc jednocześnie wejście i penisa swojego rozgrywającego, cierpliwie czekał, aż biodra Remusa bezwiednie zaczną poruszać się we wspólnym rytmie. Kiedy oczy Remusa znowu wypełniło podniecenie, a reakcje na pieszczoty stały się coraz bardziej przeciągłe i ciężkie od emocji, Black uniósł głowę i oblizał wargi.
– Jak się czujesz? – spytał, czekając aż mężczyzna zwróci na niego wzrok.
– Chcę cię – wymruczał głosem ociekającym słodyczą rozgrywający. Regulus wydał z siebie stęknięcie, zdradzające napięcie skumulowane w jego żołądku. Podniósł się i sięgnął do pobielałych z napięcia dłoni Remusa, wciąż zaciśniętych na metalowym uchwycie. Powoli masował je, ściągając niżej i opierając na kafelkach przed nimi. Rozgrywający z wdzięczności, a może podekscytowania, złączył ich usta na chwilę, by później pospiesznie rozprowadzić lubrykant po wzwodzie starszego chłopaka. Black przejechał kilka razy palcem po sutku Remusa i ścisnął go, wydając z siebie pomruki satysfakcji. Kiedy ręce drugiego mężczyzny znowu znalazły się na drążku, oparł jedną dłoń na ramieniu swojego rozgrywającego, by drugą ułatwić sobie penetrację.
– W porządku? – spytał wprost w ucho Remusa, kiedy ich ciała znowu się połączyły. Drugi chłopak stęknął, wspinając się na palce. W końcu obejrzał się za siebie nieprzytomnym od uniesienia wzrokiem. Regulus ucałował jego skroń i przymknął oczy, czując przyjemny ścisk w podbrzuszu. Zanim zrobił cokolwiek więcej, kilka razy przejechał dłonią wokół członka swojego rozgrywającego, czując pulsujące w nim podniecenie.
– Regulus – Remus chwycił jego dłoń i wypchnął biodra do tyłu. Black wgryzł się w jego ucho, dopełniając ruch własnym i przylegając mocniej do drugiego mężczyzny. Ich ciała zaczęły poruszać się płynnie we wspólnym tempie, ocierając się o siebie w rytm przyspieszonych oddechów. Regulus uważał, by nie dać pożądaniu przejąć nad sobą kontroli zbyt szybko. W skupieniu, ze zmarszczonymi brwiami starał się dopatrzeć każdego wahania albo oznaki bólu w najmniejszym ruchu drugiego chłopaka. Kiedy Remus powtórzył jego imię, patrząc na niego ze zmartwieniem, Black przywołał swoją twarz do porządku. Rozgrywający zmrużył rozkoszne oczy i wbił paznokcie w lewe biodro mężczyzny za nim, nadając ich ruchom bardziej gwałtownego tempa. Regulus zacisnął palce na uniesionym przez młodszego mężczyznę udzie i zobaczył, jak brązowe ślepia znikają na chwilę pod powiekami. Ten widok, w połączeniu z intensywnością pieszczot, wydusił z niego serię jęków. Paznokcie Remusa wylewnie zachęcały go do uciszenia głosu rozsądku. Black uchwycił kolejne siarczyste przekleństwo swojego rozgrywającego w usta. Ich biodra spotykały się ze sobą coraz bardziej zaciekle; ciało Remusa zaczynało drżeć ze zmęczenia niewygodną pozycją. Regulus zdołał uchwycić to resztkami przytomnego umysłu. Wypuścił lewą nogę z uścisku. Pod wpływem nagłego uczucia pustki, w miejscu, gdzie jeszcze przed sekundą gościł swojego asa, Remus wydał z siebie zaskoczone stęknięcie. Odwrócił się i zarzucił zdrętwiałe ramiona na szyję Blacka, obdarowując go serią pocałunków. Regulus cały drżał, jego ciało płonęło, a uczucie straty nieprzyjemnie kąsało jego wnętrzności.
– Chodź – poprosił między namiętnymi całusami. Wyłączył wodę i rzucił jeden z ręczników na ziemię, przechodząc po nim do sypialni. Podążający za nim Remus mocno trzymał jego ręce, a kiedy stanęli nad łóżkiem, popchnął swojego asa na pościel. Przełożył nogę przez jego ciało i z rozmysłem usiadł na biodrach Regulusa, nakierowując jego wzwód na swoje wejście. Black wydał z siebie kolejny jęk. Widok Remusa w całej jego krasie, górującego nad nim, przyjemnie skręcił jego żołądek. Tempo, jakie narzucił młodszy mężczyzna wysyłało intensywne wibracje do całego jego ciała. Łóżko chwiejąc się, wydawało z siebie pocieszające stękanie, tak samo zresztą jak rozgrywający, który z przymkniętymi oczami w końcu kontrolował sytuację tak, jak robił to na boisku. A chociaż jego twarz była pełna emocji i zawirowań, a oddech szarpany i nierówny, poruszał się z gracją i podniecającym rozmysłem. Regulus mógł tylko pomóc Remusowi, opierając dłonie na poznaczonych biodrach z nowym śladem po zębach i rolować swoje, dopasowując się do płynnych ruchów swojego rozgrywającego. Między ich splecionymi imionami w pokoju rozległ się również dzwonek. Black nie od razu to zauważył, ale ciemne od przyjemności oczy drugiego chłopaka natychmiast podążyły za dźwiękiem.
– Kto to? – spytał między sapaniem, ani na chwilę nie zwalniając tempa. Jego głowa kiwała się lekko w rytm opadającego ciała. Regulus podniósł się na łokciach, wypychając biodra do góry mocniej i z jękiem bezsilności zerknął w stronę wyświetlacza.
– William – wysapał i chwycił wąskie biodra pewniej, czując błogie napięcie mięśni, wyginające jego plecy w łuk. Zaklął przez zaciśnięte zęby i opadł znowu na poduszki. Remus wciąż wbijał palce w jego uda, nie zwalniając tempa, mimo oczywistego zmęczenia. Kiedy dzwonek wybrzmiał ponownie, ich spojrzenia spotkały się. Dwie pary oczu wyrażały coś niewypowiedzianego, co zawisło w powietrzu. – Odebrać?
Kiedy rozgrywający przygryzł wargę, przez chwilę Regulusowi wydawało się, że źrenice Remusa rozszerzyły się jeszcze bardziej. Pokój wypełniały ich głośne oddechy i odgłos ciała uderzającego o ciało. Black sięgnął po komórkę. Rozgrywający jedynie podążył za jego dłonią wzrokiem i przechylił się do przodu, opierając obie dłonie na jego torsie. Językiem błądził po swoich wargach.
– Opuściłeś poranne bieganie – odezwał się głos w słuchawce. Regulus z entuzjazmem obserwował podekscytowaną twarz młodszego mężczyzny.
– Mhm.
Na linii na chwilę zapadła cisza, przerwana przez ciekawski ton Williama.
– Co u Lupina?
– Czemu sam go nie spytasz? – westchnął z przejęciem Regulus, przymykając na chwilę oczy pod wpływem silniejszego naparcia na jego biodra i paznokci, przejeżdżających po jego piersi. Mężczyzna przyłożył telefon do ucha swojego rozgrywającego, a gdy Remus odruchowo złapał słuchawkę, Black ponownie złożył dłonie na jego ciele i zwiększył tempo. Dopiero teraz młodszy mężczyzna poczuł się naprawdę obnażony, jakby właśnie zdał sobie sprawę, że jest nagi. Szare oczy wbiły się w niego i zmusiły do przynajmniej częściowego otrzeźwienia.
– Hm? – mruknął w słuchawkę, starając się zachować spokój, mimo myśli przebiegających mu przez głowę.
– Nie przeszkadzam, Lupin? – głos w słuchawce należał do środkowego ich zespołu. Był niższy niż zwykle, jednak tak samo ciekawski i złośliwy. Wibracje w uchu Remusa przerodziły się w dreszcz przebiegający po jego plecach.
– Czego chcesz? – Rozgrywający z trudem powstrzymał jęk, kiedy jego as mocniej wypchnął biodra. Odchylił głowę w tył, czując jak przyjemność wykręca mu palce u stóp.
– Podoba się? – odpowiedział pytaniem William. Remus wyczuł napięcie w jego głosie i ta świadomość dodała mu więcej odwagi. Z jego ust uciekło zduszone stęknięcie, a zaraz za nim przeciągły jęk. Regulus usiadł powoli i objął jego ciało, składając namiętne pocałunki na szyi. – Proszę, powiedz.
Rozgrywający przez chwilę jedynie dyszał, wsparty na silnym ramieniu swojego asa. Jego oczy wykierowane były w sufit, a biodra bezwiednie współgrały z ciałem starszego mężczyzny. William zaklął cicho, starając się dosłyszeć jak najwięcej z odgłosów po drugiej stronie.
– Tak.
Regulus pomagał mu dopełniać każdego ruchu, trzymając jego pośladki w silnym uścisku. Jego usta pieściły nadwrażliwą skórę dekoltu i ramion młodszego chłopaka. Z ust rozgrywającego raz po raz wypełzały kolejne rozkoszne reakcje. Obaj byli blisko i przez chwilę Remus zapomniał, że wciąż trzyma w dłoni smartfon.
– Odłóż telefon – odezwał się nagle Regulus. Rozgrywający wbił w niego przyćmiony wzrok i skinął głową. Kciukiem włączył głośnik i odłożył telefon na stolik nocny. Po drugiej stronie William wypuścił głośno powietrze z płuc, ale dźwięk szybko utonął w odgłosach namiętności panującej w sypialni. Black miękko opadł na materac i przytrzymał ciało niższego chłopaka w miejscu, docierając do ich ostatniego, bezlitosnego rytmu. Cały drżąc z emocji, Remus zaczął stymulować swój wzwód, wymawiając imię kochanka kilka razy. Czuł jak jego as wyciska z niego każdy zbawienny głęboki oddech. Przed oczami obu na moment zrobiło się zupełnie ciemno. Kiedy Regulus ocknął się z letargu, rozgrywający leżał na jego klatce piersiowej, mrugając zawzięcie, by odzyskać jasność widzenia. Pojedyncza kropla potu spływała mu po czole.
– Fuck.
No tak, Black prawie już zapomniał.
Sięgnął po telefon i przytknął go do ucha, wyłączając głośnik.
– Oddzwonię później – oznajmił i kliknął czerwoną słuchawkę, po namyśle wyłączając całe urządzenie. Objął ramionami ciało Remusa i zamknął oczy, czując przyjemne uczucie lekkości, rozprzestrzeniające się po całym ciele.
– Może… – zaczął szeptem rozgrywający. Odchrząknął z trudem i potarł policzkiem o pierś swojego asa. – Pouczysz mnie dzisiaj znowu grać w bilard?
Regulus uśmiechnął się lekko i przesunął dłonią w mokrych włosach kochanka.
– Jesteś zachłanny.
Remus oparł łokcie po obu stronach głowy Blacka i uniósł się na nich lekko.
– Tak. Jestem – odparł i pochylił się, by złożyć pocałunek na wąskich ustach Regulusa.
well hello there
OdpowiedzUsuń